Praktykant lekko zakłopotany szybko schował długopis do kieszeni. - Chcę się wyleczyć - ciągnęła szeptem Joanna, ignorując atencję reszty.[ - Wygląda pan na dobrego człowieka... Jestem pewna, że dobrze byłoby, gdyby pan ze mną pracował. Jak pan sądzi? Zaprzyjaźnimy się?
Później zwróciła się do reszty: - Zwróciłam długopis panu praktykantowi, bo upadł mu - powiedziała niewinnym tonem. te ostatnie słowa niestety usłyszał lekarz prowadzący. -Ależ kolego apeluje o więcej ostrożności są tu ludzie cierpiący na depresje oraz na zaawansowaną psychozę... Czy wie pan co mogliby zrobić z ostrym przedmiotem sobie albo nam?- odezwał się oburzony przerywając wykład. Jedynie Maciejowi oburzenie to wydało się dziwnie udawane. Praktykant oblał się rumieńcem i schylił głowę nic na to nie odpowiadając.
Piotr i Maciej prowadzili rozmowę na półsłówka na szczęście obaj zostali zignorowani. Pierwszy sanitariusz wpatrywał się gniewnie w Blackera odwzajemniając jego spojrzenie. Zaś drugi... -Przepraszam- rumieniąc się odezwała się do niego Łucja . -Musze do łazienki, czy mógł by pan...- spuszcza skromnie oczy, usta drżą jej leciutko dłonią złapała go za rękę. Sanitariusz popatrzał na nią chwile i odsunął rękę tak że ją puściła. -Doktorze można zabrać pacjentkę do środka-pyta lekarza -Tak tak na czym to ja skończyłem... a już pamiętam- wykazując brak zainteresowania wraca do swego wykładu. -Panie przodem- mówi do Łucji sanitariusz i wskazuje dłonią szpital.
Lucy patrzy w stronę lasu i wykonuje jakieś dziwne gesty nikt z was nie zwraca na to uwagi.
__________________ To była dłuuuga przerwa... przepraszam wszystkich i ogłaszam oficjalnie... wróciłem !!! |