Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-06-2017, 19:53   #158
Sam_u_raju
 
Sam_u_raju's Avatar
 
Reputacja: 1 Sam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputacjęSam_u_raju ma wspaniałą reputację
post pisany wraz z Kanną, Cyjankiem oraz Armielem

Wachlarz starał się. Tak cholernie starał się zachować powagę w tej trudnej sytuacji. Kiedy morze pokracznych sług maski, tych większych i tych mniejszych “wylewało się” zza wzgórz.

Nie był jednak w stanie.

Lud Nar oprócz swojej góry mięśni, oprócz swojej nieśmiertelności miał coś jeszcze.

Poczucie humoru niezależnie od okoliczności.

Wachlarz nie wybuchnął śmiechem, broniąc się przed tym ostatkiem sił. Jednakże uśmiech nie był w stanie zniknąć z jego twarzy. Sytuacja wyglądała na tragiczną albo przynajmniej na beznadziejną a jednak lud Nar dodawał sobie odwagi humorem.

Zaraźliwym.

- Chyba powinniśmy z nią pogadać? Może kolejna sala wspomnień w mojej głowie stanie dla mnie otworem? I może dowiemy się gdzie jest Maska? - mówił na tyle cicho by słyszeli go jedynie stojący obok niego Wieloświatowcy.

Megan nie było do śmiechu, czuła się raczej przytłoczona. Za to Me’Ghan podzielała rozbawienie Wachlarza.

- Maska cienko przędzie - parsknęła. - chętnie posłucham, jak jego poplecznicy błagają o litość Bo w jakim innym celu ona by chciała z nami rozmawiać?

- Pewnie by dać nam szansę się poddać… Enoch? - Tobias spojrzał pytająco na stojącego obok niego mężczyznę.

- Gra na czas! - warknął Enoch - Ta jebana glizda chce odwrócić naszą uwagę. - Sasisji się do doskonale udawało. Ta część Enocha, która wciąż była Adamem, zaczynała czuć się bardzo niekomfortowo na widok ogromnej rzeszy nadciągających wrogów. W takiej sytuacji zawsze wolał dokonać taktycznego odwrotu, by móc poszukać szczęścia kiedy indziej. Jednak już nie był tylko Adamem. Enoch, człowiek ludu Nar i miłośnik podpalania, drżał z ekscytacji. Nadciągała walka i to cholernie dobra. A widok nagini zaczął budzić w nim pozytywne emocje. Chciał jej dojebać aż jej nogi z dupy wylazą.
- Albo atak, albo odwrót. - wrzasnął pobudzony rozpalającym się ogniem. - Tak czy inaczej będę was osłaniał.

- Daj nam chwilę na rozmowę z nią - stwierdził jednak drugi z trójki Wieloświatowców nie podzielający emocji, którymi targał się jego brat - Zaryzykujemy. Jakby coś się jednak złego działo, nie wahaj się ani chwili. Chodź Me’Ghan zabawimy się w Harrego Pottera - klepnął przyjacielsko Enocha w ramię i ruszył w kierunku kobiety węża.

Lamia czekała cierpliwie. Spokojna. Zimna.
Kiedy podchodzili bliżej na wzgórzach ustawiały się kolejne szeregi wrogów. Mrowie dziwacznych istot pod jeszcze dziwniejszymi sztandarami.
Na widok emisariuszy skłoniła się lekko z wyraźnym szacunkiem.

- Maska przesyłą pozdrwienia i zaprasza do Cytadeli -rozpoczęła - Nie musimy znów rozpoczynać wojny w Dominium. To słowa Maski które miałam wam przekazać, o Wieloświatowi.

Megan wymieniła spojrzenie z Wachlarzem.

- Jestem gotowa na spotkanie - zadeklarowała. - Na neutralnym terenie.

- Dzielimy na 11 części - pomimo kotłującej się w nim złości Enoch roześmiał się głośno. - Po jednej dla każdego! Takie są nasze warunki. Inaczej możecie się poddać!

- Spotkanie z Maską? - Lamia pochyliłą głowę przed Me’Ghan ignorując wypowiedź Enocha. - Gdzie twoim zdaniem byłby neutralny grunt?

Wachlarz podczas tej wymiany zdań milczał obserwując kobietę-węża. Igrali z niebezpieczeństwem mając przebudzone wspomnienia jedynie w niewielkiej ich części. Ich zagrywki dyplomatyczne zatem turlały się na krawędzie tej sztuki.

Milczał, dał mówić Me’Ghan.

Megan zastanowiła się. Pamiętała dużo, ale nie wszystko. Wzgórze? Jaskinia duchów?

- Var Nar Var zdecyduje - powiedziała.

- Nie - odpowiedziała kobieta-wąż szybko i zdecydowanie. - Var Nar Var jest zaprzysięgłym wrogiem Maski. Wy nie. To bardzo wiele zmienia. Var Nar Varowi nie można ufać. Wam, można. Więc wy wybierajcie miejsce spotkania.

- Musimy się więc naradzić - odwróciła się w stronę swoich towarzyszy.

- Negocjacje zaczęły się już dawno. - Enoch czuł coraz większy niepokój związany z przedłużającym się gadaniem. - Zaraz jak się tylko tu pojawiłem wyszły mi na powitanie sługusy Maski. - Potrząsnął toporem podsuwając go Me’Ghan pod oczy - To właśnie argumenty jakich użyły w rozmowie. Uwierzcie, nie było łatwo je obalić.

Tobias przypomniał sobie swojego Łowczego, jaki został przysłany by pochwycić i jego. Pamiętał też Panią Liści i Traw i jej las. Nadal jednak milczał lustrując sylwetkę kobiety stojącej na przeciwko nich. Szukał za mgłą wspomnień jej sylwetki i zdania, które wyrobił sobie o niej a które zapomniał. To co pamiętał z życia Tobiasa mówiło mu, że wężom przypisuje się kłam, zdradę. Nie wiedział jednak co myśleć o takiej istocie w tym świecie światów.

Nie przypomniał sobie jednak nic a jednym złym czy niewłaściwym słowem mogli przegrać wszystko.

- To Maska rozpoczęła ten atak Sasisja - odezwał się jednak w końcu bo poczuł, że trzeba dowiedzieć się trochę więcej - To ona wysłała Łowców po nas. Co się zatem stało, że teraz wysyła Ciebie z zaproszeniem w asyście tylu tysięcy? Tak wyglądają Emisariusze w jej wykonaniu? To jest dobra wola? Czy może otrzymałaś nakaz ataku gdybyśmy odmówili albo po prostu zniknęli z Tobą za horyzontem w drodze do Cytadeli? - lustrował jej oblicze, jakże trudne do wyczytania.

- Var Nar Var już od dłuższego czasu stanowi … - zawahała się szukając najwyraźniej odpowiedniego słowa. - Jest agresywnym, aroganckim, nie próbującym negocjacji człowiekiem. Obwinia Maskę za coś, co sam zrobił. Przypisuje grzechy, których nie popełniła. Wiedząc, że może nie chcieć wypuścić was z rąk, że może próbować oszukać swoimi fałszywymi przekonaniami zakłamanej rzeczywistości wysłał tę armię jako bezpieczeństwo. Wasze bezpieczeństwo.

- Wiesz przecież, że walczyłem ramię w ramię z ludem Nar - kontynuował kowersację Wachlarz - Skąd zatem podejrzenie, że jestem ich niewolnikiem? Tańczyliśmy wspólnie we krwi naszych wrogów. Daj mi coś na zachętę Sasisja, coś co mnie przekona. Zaproszenie to za mało - starał się mówić pewnie, bez lęku. jakby w pełni zaakceptował to kim był tutaj. To kim był i kim będzie.

- Twierdzisz, że to Var Nar Var kazał mnie zaatakować? - Enoch miał dość próżnego gadania. - Dobrze wiem, czyj fetor wyczułem we krwi minotaura! - W tej chwili wiedział, że ta cała rozmowa to tylko gra na czas, a oni tracili cenne sekundy.
- Róbcie co chcecie - skinął głową w kierunku Me’Ghan i Wachlarza. - Mnie dłużej nie będzie zwodzić. - Nie oglądając się więcej pobiegł w kierunku swoich ludzi.

Najgorsze było to, że Sasisja mogła mówić prawdę. Z tego co Enoch wiedział o Var Nar Varze, ten był gotów do wszystkiego i niejedno już zrobił. Nie miało to teraz żadnego znaczenia. Maska nie była w stanie udowodnić swojej dobrej woli, jak i złej Vara. Dopóki nie przekona się na własnej skórze, wszystko to tylko czcze gadanie. Skoro już wybrał jedną stronę, to nie było sensu już jej zmieniać. A jeśli zginie? Cóż. ponoć był nieśmiertelny.

- Niech sobie negocjują - z krzywym uśmiechem odezwał się do Vara. - Ja będę się bić. Im szybciej uderzymy tym lepiej.

Var Nar Var zerknął na Enoch i skinął głową z ponurą determinacją wypisaną na twarzy. Uniósł rękę i wykonał nią krótki, gwałtowny obrót z palcem wskazującym skierowanym w górę. Gest ten jak zauważył Enoch, podchwycili inni wojownicy z Ludu Nar i sygnał, bo to musiał być sygnał, rozszedł się między barbarzyńcami.

Megan zblizyła się do Wachlarza.
- Konforntacja z Maską może być dla nas korzystna - powiedziała cicho. - Masz pomysł na miejsce

- Negocjacje zostały zerwane Me’Ghan - popatrzył za Enochem - Teraz nadszedł czas zabijania i umierania. Nie powinniśmy się rozdzielać. Czasami... też bym chciał tak reagować emocjami jak Enoch… Do zobaczenia Sasisja. Chodźmy - rzucił na końcu już do Megan.

Kobieta pokręciła głową z rezygnacją, ale poszła za nim. Lawina ruszyła. Nie była już w stanie jej zatrzymać. Może nigdy nie było na to szansy?

Tym razem tak pisała się historia tej trójki.
 

Ostatnio edytowane przez Sam_u_raju : 09-06-2017 o 19:55. Powód: Dodałem tytuł
Sam_u_raju jest offline