Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-06-2017, 08:52   #22
Kenshi
Konto usunięte
 
Kenshi's Avatar
 
Reputacja: 1 Kenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputację
Kolejne zaginięcia, tym razem pięciorga dziewcząt. Jak mawiał na swoich prelekcjach jego mistrz, Sherlock Holmes, zbiegi okoliczności nie istniały i Wilbur doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Teraz i tak nic z tym nie zrobi, ale jakiś wewnętrzny głos podpowiadał mu, że wszystkie te nitki związane z zabójswem Shrewsbury'ego i tamtych biednych prostytutek (a teraz porwaniem młodych dziewcząt) prowadziły do Thobina.

Nie zwlekając, sprawdził mapę w poszukiwaniu Devonshire i znając lokalizację, pognał taksówką na dworzec. Na zatłoczonej stacji King's Cross, gdzie ludzie pędzili przed siebie, nie zwracając uwagi na innych, kupił bilet i poczekał na swój pociąg odchodzący za godzinę. W końcu zajął miejsce w jednym z wagonów, chłonąc wzrokiem jego wystrój. Mimo, iż nie podróżował pierwszą klasą, to jednak czuł się dość komfortowo.

Uśmiechnął się do własnych wspomnień, gdy przypomniało mu się, że za dzieciaka pociągiem jechał dosłownie raz, gdy w Liverpoolu zmarła matka ojca i pojechali na jej pogrzeb, co przy zarobkach rodziców sprawiało, że budżet został solidnie nadwyrężony i przez następny miesiąc musieli zaciskać pasa. Teraz Crawley bez problemu zapłacił za bilet i wciąż miał pieniądze na wydatki. Czasy się zmieniały, żył inaczej, niż rodzice. Zawsze uważał, że jest stworzony do czegoś więcej, niż tyranie w fabryce do usranej śmierci.

Po dwóch godzinach jazdy, gdy czas umilał sobie chłonięciem widoków zza szyby, dojechał w końcu na miejsce. Wysiadł na niewielkiej, ale schludnej i zadbanej stacji kolejowej i od razu przeszedł do poczekalni, gdzie wypytał o Moulmein House. Niestety, pracownik kolei nie był w stanie powiedzieć mu, gdzie znajdzie ów przybytek, więc detektyw podziękował i ruszył w stronę centrum Devonshire.


Miasteczko, pomimo przyjemnie grzejącego słońca i niemal ani jednej chmury na niebie, wyglądało na zaspane i spokojne. Po ulicach nie kręciło się wielu przechodniów, a każdy z zaczepianych i rozpytywanych o Alexa Thobina i Moulmein House oddalało się pospiesznie. Crawley miał wrażenie, że nie tyle z niewiedzy, co ze strachu. Jakby Thobin był tutaj tematem tabu, o którym nie wolno wspominać.

Dopiero w jednym z lokalnych sklepów dowiedział się, że Moulmein House leży milę od Devonshire, na lekkim wzniesieniu, otoczony wysokim murem. Ludzie tamtędy nie chodzili, bo ponoć dziwne odgłosy słychać było w nocy i za dnia, jakby budynek był nawiedzony. Wilbur przyjął te informacje na spokojnie - nie wierzył w takie rzeczy, a zabobonne umysły prostych ludzi potrafiły czasami dopisać sobie całą historię do "dziwnych odgłosów". Detektyw podziękował, kupił jeszcze drożdżówkę i małe mleko, po czym ruszył we wskazanym przez sprzedawcę kierunku. Miał zamiar przyjrzeć się najpierw całemu domostwu, a potem spróbować porozmawiać z Thobinem.

Instynkt podpowiadał mu, że jest blisko rozwiązania całej sprawy.

 
Kenshi jest offline