Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-06-2017, 21:56   #271
Tyaestyra
 
Tyaestyra's Avatar
 
Reputacja: 1 Tyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputację
Tak jak wcześniej tego dnia w gospodzie, tak samo i tutaj Leiko wodziła spojrzeniami po gościach cieszących się jedzeniem oraz napitkiem. Teraz jednak to nie barwni łowcy demonów zwrócili na siebie jej uwagę, a klanowi samuraje. Większość z nich jednak nie wyróżniało się na tle swych towarzyszy. Młodzi, chętni się wykazać, pełni energii i obaw jednocześnie. Kolejne katany w rękach Hachisuka, gotowe bez mruknięcia wykonać każdy rozkaz. Nie posiadali jeszcze tyle doświadczenia, aby móc poddawać w wątpliwość jakiekolwiek decyzje swych dowódców. A chociaż była pewna, że każdy z tych młodzików miał swoją interesującą historię, to ona nie miała tyle czasu, żeby porozmawiać ze wszystkimi i poznać tajemnice kryjące się za dyscypliną. Cele towarzyskie były zaledwie wygodnym wytłumaczenie dla przyjścia tutaj.
Ale to prawdziwe powody sprawiły, że kobieta powłóczystym spojrzeniem zaczepiła najstarszego z zebranych samurajów. Musiał w swym życiu widzieć więcej od pozostałych, uczestniczyć w wielu bitwach, także i tych na polach klanowych intryg. A co za tym idzie – miał w zanadrzu wiele opowieści, pośród których Maruiken mogłaby odnaleźć dla siebie smakowite kąski. Wyobrażała sobie także, że z racji wieku nie był już tak zaślepiony swą lojalnością do klanu i potrafił być sceptyczny wobec ich decyzji. A cóż było bardziej zachęcającego do podzielenia się swymi wątpliwościami, jeśli nie butelczyna pełna sake i ciepły uśmiech kobiety?

Bez dalszych rozmyślań przysiadłaby się do niego, gdyby nie nagłe pojawienie się.. całkiem niespodziewanej, acz znajomej twarzy. Iwori-dono, najmłodszy z generałów daimyo. Oyama Iwori. Leiko wprawdzie nie przyszła tutaj w roli gejszy o nieskazitelnej znajomości zasad etykiety, ale nawet jako prosta łowczyni wiedziała, że nie byłoby właściwym zlekceważenie tak ważnej osobistości klanu. To starszy samuraj przyciągnął jej uwagę, lecz i jego dowódca mógł się okazać raz jeszcze użyteczny, ne? Choć tym razem to nie Kurai Hana będzie go wodzić swym słodkim uśmiechem..

Maruiken więc spod gęstych wachlarzy rzęs podłapała spojrzenie mężczyzny. Niech wie, że jest świadoma jego zainteresowania, jak delikatny kwiat obecności nadlatującego motyla. Trwało to zaledwie jedną, ulotną chwilkę, po której kobieta zwróciła się szeptem do swej równie zachwycającej towarzyszki.
-Jednak nie jest tak strasznie, prawda Sakura-san? Wątpię, aby ktoś planował Cię stąd wyrzucać.. -zamruczała nie bez rozbawienia -Ale i tak bądź wobec nich delikatna. Przecież nie chcemy ich przestraszyć przed samym rytuałem, ne?

-Cóż…
- Sakura miała inne zdanie rozglądając się po okolicznych twarzach.- Dopiero tu weszłyśmy, więc jeszcze nie mają powodu, by nas wyrzucać. Lub ja nie mam jeszcze powodu bym ich pobić. Właściwie… eee… co teraz mamy robić? - jednoręka łowczyni nigdy nie będąc osobą przyciągającą zachwycone spojrzenia w takiej ilości czuła się nieswojo. Nie miała takich doświadczeń z mężczyznami, czy kobietami.- Oni się na nas gapią. Nie bardzo wiem co mam robić w takiej sytuacji. Zwykle uderzam, albo peszę takiego samuraja bezczelną odzywką. Ale chyba tego nie chcesz… Maruiken-san.

Na szczęście wybawieniem wydawało się nadchodzący Iwori-dono, który uśmiechnął się dodając.- Maruiken-san i Sakura-san. Słyszałem wiele o waszych chwalebnych czynach w Nagoi. Nie spodziewałem się jednak, że odwiedzicie tą skromną gospodę. Co was tu sprowadza?

-Sake!
- odparła bezczelnie i głośno Sakura ujawniając swoją bezczelną oraz nieposkromioną naturę.

-No tak… zapomniałem, że łowcom jej nie podają. Przykro mi z tego powodu. Nie dowieziono tutaj aż tak dużych zapasów tego trunku.- Oyama przeprosił uprzejmie nie przejmując się dość nieokrzesanym zachowaniem przyjaciółki Leiko.

-Ah. Wyobrażam sobie, że klan ma teraz gorsze strapienia niż brak alkoholu dla łowców. Jakoś wybaczymy to niedopatrzenie -odparła Maruiken z uśmiechem. Subtelnym, a dodatkowo w urokliwym geście ukrytym za krańcem rękawa zdobnego kimona. Jednakże oczami o barwie płynnego złota cały czas spoglądała na niego, już nie tak ulotnie jak wcześniej. Tym razem iskrzyło się w nich zainteresowanie, łatwo potrafiące połechtać próżnego mężczyznę - Ale chciałyśmy również zobaczyć, z kim przyjdzie nam chronić mnichów i polować na tutejsze demony. A jakiż jest lepszy sposób na poznanie swych towarzyszy broni, jeśli nie przy sake, ne?

-Nie sądzę by przyszło nam razem polować na potwory. Bushi są tu po to pilnować porządku, a nie uganiać się za potworami z którymi i tak nie mieliby szans. Łowy na Oni lepiej zostawić łowcom.
- wyjaśnił Oyama i dodał z uśmiechem.- Ale może zechcecie omówić te sprawy przy czarce sake ? Tak się składa, że mam ten przywilej osobnego pokoju… jeśli potrzebuję odpocząć od zgiełku sali głównej.

-To niezwykle miłe z Twej strony, ale nie jest nam straszny gwar. A na dodatek..
-Leiko obniżyła głos do poufałego szeptu, jak gdyby opowiadała mężczyźnie żart przeznaczony wyłącznie dla jego uszu, bądź dzieliła się z nim jednym ze swoich słodkich sekretów. Niestety, z jej soczyście fioletowych ust popłynęło zaledwie pytanie, choć pewną pociechą był figlarny ton głosu z jakim je wypowiedziała -..powiedz, samuraj-san, czy Twoi towarzysze nie będą krzywo patrzeć, kiedy porwiesz takie dwa kwiaty tylko dla siebie?

-Przywilej dowódcy Maruiken-san, poza tym… czyżbyś uważała mnie aż tak groźną osobę, która potrafi usidlić na dłużej aż dwie piękne kobiety. Zaprawdę muszę być straszliwą bestią w twych oczach.
- zaśmiał się w odpowiedzi samuraj.

Leiko zawtórowała mu swoim własnym eleganckim śmiechem. Krótkim, całkiem bezgłośnym, ale mimo to będącym czarującą pochwałą dla żartu mężczyzny.
-Słyszałam wiele opowieści o młodych, przystojnych lordach zdobywających i łamiących kobiece serca. Mogę więc sobie wyobrazić, jaka pełna uroku bestia kryje się pod tą samurajską dyscypliną -koniuszkami palców musnęła swe wargi, przez cały ten czas rozchylone w subtelnym uśmiechu - A podobno to Oni miały być najstraszniejsze w Shimodzie.

-Nie wydaje mi się taki straszny.
- stwierdziła Sakura przyglądając się bacznie samurajowi i udowadniając swe braki w sztuce flirtu.

-To prawda, a choć twe słowa Maruiken-san uważam za pochlebne, to Sakura-san ma rację.- Iwori uśmiechnął się dość smutno.- Choć są wśród samurajów, młodzieńcy którzy urodą i bezczelnością swego uroku potrafią pokonać mury do serca każdej kobiety. Mnie… trudno do nich zaliczyć.

-Iye, iye
-łowczyni przerwała mu stanowczo. Z pewnością było to przynajmniej odrobinę wbrew wszelkim zasadom etykiety, ale przecież jej uśmiechowi można było wybaczyć taką śmiałość -Pozwolisz, że same to ocenimy, samuraj-san. Zaś co do Twej propozycji.. - dłonią musnęła przedramię mężczyzny, spojrzenie jednak odwracając od niego i obejmując przyjemnie gwarne pomieszczenie - Może jednak zostaniemy tutaj? To może być dla mnie jedyna okazja do dzielenia sake z tak wieloma szlachetnymi samurajami daimyo. A muszą być wyjątkowi, skoro mają tak czarującego dowódcę, ne? Mnisi i wielcy panowie klanu z pewnością mogą się czuć bezpiecznie w Shimodzie.

- Hai… więc gdzie chcecie usiąść?
- zapytał Iwori uprzejmie, a Sakura konspiracyjnie szepnęła do ucha Leiko.- Co to zrobiłaś? Dowódcy pewnie w tej prywatnej salce dają lepsze sake niż szeregowym bushi.
-Jestem przekonana, że jeśli będziesz bardzo chciała, to nasz gospodarz nie będzie miał nic przeciwko późniejszej wizycie w jego pokoju. Wszak nasz wieczór dopiero się zaczyna, Sakura-san
-odparła półgębkiem Maruiken, istne ucieleśnienie cierpliwości oraz opanowania w porównaniu do różowowłosej łowczyni. Ale też w przeciwieństwie do niej, jak i wbrew swym wcześniejszym słowom, nie przyszła tutaj dla zakosztowania w sake, nawet i tej najprzedniejszej jakości podawanej klanowym lordom. Ją interesował inny rodzaj upojenia, zaś dla Sakury pośród samurajów powinny się lać trunki w odpowiednio dużych ilościach. I obie będą zadowolone, ne?

-Może..-zamyślona rozejrzała się po sali w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie Iworiego, choć.. przecież jeszcze zanim do nich podszedł ona dobrze wiedziała do kogo chciała się przysiąść. Skinęła więc głową w kierunku starszego samuraja -Może gdzieś tam znajdzie się dla nas miejsce? Mam tylko nadzieję, że nasza obecność nie będzie zbytnim kłopotem dla Ciebie i Twoich ludzi, samuraj-san.

W jednym momencie starszy samuraj zajął się ponaglaniem swych ludzi, by zrobili miejsce szlachetnemu Iwori-dono i jego dwóch godnym szacunku towarzyszkom. Potem siedzieli już we troje - Oyama pośrodku, Leiko po jego lewej, Sakura po prawej stronie. Sam samuraj siedział tuż obok łowczyni. A służka już napełniała czarki sake.

- Więc… moje drogie… jak wam się podoba nasze obozowisko?
- zaczął uprzejmie Iwori. I otrzymał szybko odpowiedź towarzyszki Maruiken.- Za duże za tłoczne, lubię mieć miejsce do walki.
-Za dużo? Ale jakoś trzeba zrekompensować przewagę liczebną wro…
- zaczął zaskoczony jej słowami Oyama, ale Sakura szybko weszła mu w słowo.- Przewaga liczebna potworów, dobra rzecz…. Czyni walkę interesującą. Za szybko giną jak na mój gust.

Przysłuchując się tej wymianie zdań, Leiko w podziękowaniu skinęła głową służce, kiedy stojąca przed nią czarka została po brzegi napełniona sake.
-Sakura-san sama w sobie jest wystarczającą przewagą przeciwko armii demonów. Kiedy rzuci się do walki z nimi, to już żaden nie zostanie do upolowania dla reszty łowców.. -lekko karcąca nuta zabrzmiała w jej głosie, jak gdyby co najmniej miała drugiej łowczyni za złe to odbieranie wszystkim tej wątpliwej przyjemności jaką było zabijanie Oni. A było wręcz przeciwnie, sama się niezmiernie cieszyła, że taka różowowłosa bestia było po jej stronie, nawet jeśli w trakcie zabójczego tańca z mieczem jej uśmiech stawał się.. nieco przerażający.
Dla odmiany, uśmiech jaki Maruiken posłała mężczyznom był delikatny, wyraźne wesoły -Być może i wam nie da nawet szansy do sięgnięcia po katany i wykazania się w obronie mnichów.

- Nie widzę w tym problemu. Bushi nie są szkoleni w walkach z Oni…
- wyjaśnił uprzejmie Oyama.- Acz jeśli jakiś umknie jej uwadze, to my będziemy pierwszą linią obrony między mnichami i ich modłami o pokój tej ziemi, a nacierającymi potworami.
Kwaśna mina generała była wyraźną sugestią na temat jak bardzo się “cieszy” z tego powodu.

-Domyślam się, że demony nie są wymarzonymi przeciwnikami dla samuraja. I dlatego my tutaj jesteśmy, aby się zająć tymi pokrakami -wymruczała Leiko na widok grymasu przeszywającego twarz młodego mężczyzny. Nie wiedziała jednak do końca, czy powodem jego pojawienia się była myśl o pobrudzeniu ostrza katany parszywą krwią Oni, czy może zwyczajne.. lenistwo i niezadowolenie, że w ogóle musiałby brać czynny udział w walce. Dla niej każdy przejaw niechęci wobec owego tajemniczego rytuału był słodkim pocieszeniem.
Opuszką palca wskazującego powiodła powoli po brzegu swej czarki, mówiąc w zadumie -Chociaż Hachisuka sprowadzili do Shimody istną armię na zaledwie jeden rytuał. Można odnieść wrażenie, że w Miyaushiro nie został ani jeden bushi.

-Jest mniej bushi niż zwykle
.- przyznał jej rację Oyama, acz pokiwał palcem dodając.- Myli się jednak ten, kto sądzi, że to czyni daimyo klanu wystawionym na cel dla potencjalnych zabójców. Myli się śmiertelnie.

-A kto by chciał go zabić?
- wtrąciła obojętnym tonem Sakurabardziej zainteresowana wychylaniem kolejnej czarki. - Siedzi w swoim zamku jak wszyscy pozostali i pewnie zajada się przysmakami.

-Obawiam się że życie daimyo ma swoje nieprzyjemności. Zabójcy są jedną z nich.
- zaśmiał się w odpowiedzi Oyama.

-Nie jest dla nas zbyt interesujący, póki nie zionie czarnymi płomieniami, nie przybiera się w cudze skóry lub zwyczajnie nie pragnie rozszarpać wszystkich w stolicy. Chociaż... -sponad uniesionej czarki zamigotały do mężczyzn psotne iskierki tańczące w złocistych oczach Maruiken -Podróżując po ziemiach klanu słyszałam plotki, jak to daymio podobno zginął w czasie ostatniej wojny, a jednak nadal rządzi i jest pełen sił, ne? Może zatem kolejne nasze polowanie odbędzie się na zamku? To byłaby.. ciekawa odmiana.

- To tylko plotki. Zapewniam, że nieprawdziwe.-
odpowiedział szybko Oyama. Zbyt szybko, by nie było to podejrzane.- Widziałem wiele razy daimyo i zapewniam, że jest jest takim samym śmiertelnikiem ja jak czy wy.
Złe porównanie zważywszy na to kim była Leiko, a i Sakura z pewnością nie była zwykłą śmiertelniczką.

-Trochę szkoda, miałam nadzieję na zmianę krajobrazu. Niestety, ale Oni wolą się pojawiać w zwykle dość.. ponurych miejscach... -westchnęła Maruiken, przy czym krągłości jej piersi uniosły się wyraźnie i jakże groźnie pod skrywającym je materiałem kimona. Jak w poszukiwaniu pociechy w pełnej czarce, zamoczyła malowane wargi w trunku. W przeciwieństwie do Sakury nie piła łapczywie, a elegancko, powoli kosztując jeden drobny łyczek za kolejnym. I również nie sprawiało jej to tak.. dużej przyjemności. Z łatwością mogłaby się obejść bez smaku sake, bo wolała swój umysł mieć czysty i czujności wyostrzoną. Jednak wspólne picie łatwiej rozwiązywało języki.

-Mnisi już długo goszczą u klanu. Czy w takim razie mieliście już kiedyś okazję być świadkami podobnego rytuału? - zapytała, z ciekawością spoglądając najpierw na młodego dowódca, a potem na starszego samuraja po którym prędzej spodziewała się takiego doświadczenia.

- Iye. Nigdy. Nie wiem nawet na czym ów rytuał polega. Ale musi to być coś ważnego zważywszy na ilość przygotowań z ich strony. - rzekł w odpowiedzi Oyama i wzruszył ramionami.- A i świadkami też rytuału nie będziemy, bo w tym czasie będziemy bronić mnichów przed potworami.
Sakura zaś dodała wspominając.- Duchy nawiedzają czasami posiadłości bogatych samurajów. To by była miła odmiana.
I spytała mężczyznę- Może znasz takiego co się żalił na zimne palce macające go pod futonem w nocy?
-Tak. Ale obawiam się, że jego brzydka żona nadal żyje.
- zaśmiał się w odpowiedzi Iwori i skinął głową. - Acz rzeczywiście nawiedza go w nocy często.

-Mam obawy, że kiedy się powiedzie rytuał to staniemy się zbędne klanowi, Sakura-san. A ciężko będzie znaleźć inny równie hojny i pełen demonów do upolowania.. -stwierdziła po krótkim namyśle Maruiken, a w głosie jej rzeczywiście były słyszalne nutki przygnębienia. Ziemie Hachisuka rzeczywiście były idealny dla każdego rodzaju łowców. Zarówno dla tych, których zwierzynę stanowiły Oni, jak i dla jej własnego rodzaju, który ponad wszystko ulubił sobie kolekcjonowanie cennych informacji. Nawet jeśli nie było w jej naturze mieszanie się w tak.. mistyczne intrygi, to nadal była daleka od zakończenia swej podróży. Ani myślała opuścić daymio i jego ludzi. Jeszcze nie teraz.

Poufale nachyliła się ku różowowłosej, aby figlarnym szeptem podzielić się z nią swymi słowami. Ruch ten przede wszystkim zaowocował owianiem Iworiego zapachem upajających pachnideł Leiko, bo szczęśliwy siedział pomiędzy tymi dwoma niezwykłymi kobietami - Może jednak nie powinnyśmy im tutaj pomagać, aby nadal nas potrzebowali?

-Zawsze możemy zażądać więcej za naszą pomoc, więcej sake choćby… co przypomina mi o długu jaki masz u mnie za uratowanie cię z pajęczej sieci Maruiken-chaaaan
- uśmiechnęła się ni to lisio, ni to lubieżnie Sakura przypominając o jej roli przynęty w lesie. Najwyraźniej sake budziło odwagę w łowczyni, odwagę do bardziej lubieżnych sugestii i nadmiernego spoufalania się z Leiko. Cóż… dużo już w siebie alkoholu wlała. Inni na jej miejscu leżeli by pokotem.

- Oj oj… to brzmi zdradą.- wtrącił z delikatnym uśmiechem na ustach Iwori, skupiając uwagę obu kobiet.




Napił się sake dodając.- Jestem pewien, że wszyscy którzy pomogą przy tym rytuale, nie będą się musieli martwić brakiem pieniędzy przez kilka następnych lat.
Spojrzał po obu kobietach dodając.- A tak urocze kwiaty wiśni jak wy będą miały okazję przekonać o urodzie ziem Hachisuka i wszystkich przyjemnościach, jakie te ziemie mogą zaoferować.
-Mmm… - zamruczała Sakura.- Brzmi interesująco, jeśli te przyjemności będą warte spróbowania.

-Uważaj ze składaniem takich obietnic, samuraj-san. Bo sobie zapamiętamy i po udanym rytuale postanowimy Cię zagarnąć dla siebie, abyś nam te przyjemności pokazał
-wypowiadając te słowa Leiko przymrużyła oczy, więc kocio spoglądała na młodego generała, w sposób którego znaczenie pozostawała trudne do rozszyfrowania. Czy tylko sobie psotnie z nim igrała, prezentując umiejętność kokieteryjnego prowadzenia rozmowy z mężczyzną? Czy może jakieś ziarenko prawdy istniało w jej beztroskiej groźbie i biedny powinien zacząć się obawiać porwania przez dwie łowczynie?
-A skoro jesteśmy kobietami, to możemy być naprawdę.. wybredne, choć... -palcami musnęła soczysty fiolet swych warg, w daremnej próbie ukrycia tylko zwracając większą uwagę na swój uśmiech -Moja towarzyszka na pewno nie wzgardziłaby zakosztowaniem w najlepszej jakości trunkach, jakie pijają tylko wielcy panowie klanu, ne?

-Niestety tych nie sprowadzono do tego miejsca, czego i ja żałuję.-
rzekł melancholijne Oyama, po czym dodał zadziornie.- Poza tym dzielnie zniosę to co los dla mnie szykuje. Nawet jeśli szykuje mi w przyszłości tak niezwykłe wydarzenie jak towarzystwo dwóch zachwycających kobiet.
Umiał słodzić płci pięknej, niewątpliwie to język był największym atutem urody tego samuraja.

-Hai. A na pewno nam wszystkimi przyda się odrobina odprężenia po udanym rytuale. Ale także i przed nim..
- mruknęła z zadowoleniem Leiko i dłońmi sięgnęła ku butelczynie wypełnionej sake. Ah, gdyby tutejsze służki chciały nadążyć z napełnianiem czarki różowowłosej, to musiałyby nie odstępować jej ani na krok przez cały wieczór. Tak szybko wlewała w siebie kolejny łyki, że tylko kwestią czasu było, aż i tutaj zacznie wyśpiewywać swe niewybredne piosenki.

Z cichutkim szmerem kimona otulającego jej ciało, kobieta podniosła się z pozycji siedzącej. Uzbrojona w butelkę z trunkiem oraz swój pełen uroku uśmiech, nieśpiesznie nachyliła się ku Iworiemu, aby dopełnić jego czarkę.

-Podobno jeszcze nie wszyscy dotarli do Shimody, zatem mamy opóźnienie. To zaś oznacza dla nas dodatkowych kilka dni do spędzenia na tutejszych przyjemnościach.. -mówiąc to dbała jednocześnie, żadne z nich nie mogło narzekać na brak alkoholu w swych naczynkach. Po młodym dowódcy podeszła do Sakury, a jednooka z pewnością nie omieszkała skorzystać z okazji do zerknięcia w dekolt pochylającej się ku niej Maruiken. Później ruch ten powtórzyła przy starszym, milczącym samuraju, samą siebie pozostawiając na koniec. Jednak zamiast z powrotem usiąść, ona swą czarkę ujęła w dłonie.

-Kanpai panowie i Tobie, Sakura-san - wdzięcznie skinęła głową każdemu z nich, a potem naczynko uniosła w górę, zwracając się ku zebranym w sali samurajom. Iye, ona nie krzyczała. Nawet nie podniosła zbytnio głosu. Jedynie pozdrowiła tych, którzy bez tego byli w stanie ją usłyszeć. Bo i czy istniało coś bardziej kuszącego od pięknej kobiety proponującej sake? - Kanpai. Za owocną współpracę.

-Kanpai!- odpowiedziała cała sala unosząc czarki. W końcu dwie piękne kobiety były w centrum zainteresowania, a że tylko Iwori mówił to, cóż… mógł się fraternizować w podwładnymi, ale wszyscy znali kolejność dziobania. I Sakura z Maruiken stały się “gejszami ich wodza”. Przynajmniej na ten wieczór.
 
Tyaestyra jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem