Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-06-2017, 22:44   #273
Tyaestyra
 
Tyaestyra's Avatar
 
Reputacja: 1 Tyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputację
-Iye... -odparła krótko i niespodziewanie Leiko. Oh, bynajmniej nie z niechęci do słuchania kontynuacji opowieści różowowłosej. Wręcz przeciwnie, z chęci uprzyjemnienia jej tego dzielenia się swymi wspomnieniami z polować, choć te póki co nie brzmiały najbardziej przerażająco.

Z takim zamiarem Maruiken całkiem zaprzestała masażu. Subtelnym ruchem dłoni przywołała do siebie jedną służkę, aby odebrać od niej kolejną z wielu, wielu buteleczek sake jakie za niedługo miała opróżnić Sakura. Po krótkiej chwili namysłu wzięła jeszcze jedną, po czym zadowolona nachyliła się obok swej towarzyszki i postawiła je obie przed nią. Kuszące przedmioty pożądania po brzegi wypełnione trunkiem, od którego przyjemnie zaczynało szumieć w głowie. Jak tu się oprzeć, ne?

-Jakie to więc okrutne żarty płatała ta nekomata? -z tym pytaniem, dłonie Leiko powróciły do poznawania nowych ścieżek na barkach drugiej łowczyni.

-Ach…- wymruczała Sakura wpatrując się łakomie w czarki, ale też nie mając ochoty oderwać dłoni od krągłego uda Maruiken.- Na przykład przynoszenia jej pod drzwi głów jej byłych kochanków. Napuszczania na nią ich bezgłowych ciał. Podpalanie ulubionych kimon, sikanie do sake...zbrodnia największa z możliwych. Wredna to była bestyjka i nieuchwytna. To nie ogr, który rusza na ciebie z kanabō i którego dekapitujesz jednym cięciem. Neko-mata unikają walki bezpośredniej, to irytujące youkai.

Sakura odwróciła głowę w kierunku oblicza uroczej masażystki uśmiechając się lubieżnie i ironicznie zarazem. Przybliżyła usta do ust Leiko, tak blisko jak była w stanie i szepnęła cicho. - O… kru… tna...
Na razie miękkie i kuszące ciało Maruiken wygrywało z potrzebą napicia się sake, ale noc jeszcze młoda, ne?

Leiko nie posunęła się o krok dalej, nie wykorzystała tej nęcącej bliskości ust Sakury, lecz jedynie palcami pochwyciła za jedną ze swawolnych nici jej barwnych kosmyków.

-Mówiłam, że nie będzie tutaj aż tak strasznie, ne? -odparła podobnym szeptem, tak uroczo nie okazując po sobie choćby najmniejszej świadomości tego, jakie reakcje wywoływała swym dotykiem w tym różowowłosym postrachu demonów. A może czasem.. czasem rzeczywiście nie do końca panowała nad tym swoim talentem, którym ekscytowała zarówno mężczyzn, jak i kobiety. Chcąc dowiedzieć się więcej, poznać prawdę lub po prostu osiągnąć swój cel, nie raz zdarzyło jej się pociągnąć zbyt mocno za delikatne struny i całkowicie przesłonić umysł ofiary czerwoną mgłą pożądania. Ah, igranie sobie z ludzkimi pragnieniami było doprawdy niebezpieczną zabawą..

Nachyliła się tuż obok Sakury ku stoliczkowi i ujęła w dłoń jej czarkę z sake, po czym powróciła do siedzenia w tak nęcącej ją bliskości. Uniosła naczynko ku swym ustom, lecz nie przymknęła powiek, ani nawet nie odwróciła spojrzenia od swej towarzyszki. Iye, wargi zamoczyła w trunku, jednocześnie przez cały ten czas głęboko zaglądające w jej drapieżnie lśniące oko. Fioletowy barwnik zostawił swój ślad na krawędzi czarki, którą Leiko zachęcająco podsunęła ku łowczyni, pytając zaciekawionym pomrukiem -Zatem w jaki sposób uwolniłaś wdowę Hakuno od tej złośliwej bestii?

- Mmmm… to była prawdziwa… udręka.
- wymruczała Sakura na moment odpuszczając sobie sobie dotyk ciała łowczyń, by sięgnąć po tą samą czarkę, na której lśnił fioletowy barwnik i upić nieco sake.
Po czym dłoń łowczyni wróciła do badania szlaków na udzie łowczyni.- Ciężko było pokonać potwora, który unikał konfrontacji woląc posyłać swoje marionetki.
Uśmiechnęła się krzywo.- Wredna paskuda, pojawiała się i znikała jakby kpiąc ze mnie. Więc… należało zrobić coś, co zmieniłoby sytuację. Zmusiło nekomatę doooo…- uśmiechnęła się triumfalnie Sakura, bo jej dłoń odnalazła ścieżkę wśród tkanin kimona i palce łowczyni, zaczęły krążyć po udzie Leiko wzbudzając u niej przyjemny dreszczyk -...stawienia mi czoło. Domyślasz się co takiego.. zrooobiłam, Maruiken-san?
Iwori chyba się domyślał sądząc po zaczerwienionej twarzy.

Odwrócona różowowłosa nie mogła tego zobaczyć, ale za jej plecami wargi Leiko ułożyły się w.. specyficznym uśmiechu. Można było go wręcz określić „uśmieszkiem”, a takie nie za często wstępowały na jej lico. Nie był jakiś parszywy, chyba nawet nie potrafiłaby takiego przywołać, ale nadal zdradzał jedną z zwykle ukrywanych przez nią emocji. Niecierpliwość.

Polowanie na demony było mocno męskim zajęciem, więc Maruiken nie miała okazji do spotykania wielu łowczyń. Łatwiej jednak było jej sobie wyobrazić, że inne były równie silne, dzikie i nieokrzesane jak Sakura, niż pełne wdzięku i subtelności niczym damy spotykane na samurajskich dworach. Ośmieliłaby się nawet stwierdzić, że pozwalała sobie sięgać dalej niż niejeden mężczyzna. A teraz Leiko nie do końca miała czas na zabawianie jej dzisiaj, wszak czekało ją jeszcze tajemnicze spotkanie pod opuszczonym młynem, ne? Potrzebowała zatem zamienić krew w żyłach Sakury na czystą sake, aby nie stanowiła problemu przez resztę nocy.

-Czyżbyś ukryła się pod futonem wdowy w oczekiwaniu na pojawienie się tej bestii? A może towarzyszyłaś jej na nim, aby biedna nie musiała się niczego bać w nocy? -nie było trudno się domyślić, że Sakura jako łowczyni sięgała po pomysły.. nie raz zapewne skandaliczne. Kończące się sukcesem, a przy tym przyjemne dla niej.

-Hai… w pewnym sensie. Wdowa mnie wiele nauczyła podczas spotkań pod futonem. Najwyraźniej lubiła urozmaicone nocne życie.- odparła z ognistą iskierką w spojrzeniu łowczyni. Niszcząc przy tym nadzieję na spicie do nieprzytomności Sakury. Różowłosa była bowiem nawet wśród łowców wyjątkowa. Jak na takie drobne kobiece i kalekie ciało, była niezwykle silna, zwinna wytrzymała...i jak się okazywało, także tęga pijaczka.
-Co oczywiście drażniło nekomatę, tym bardziej, że nasyłane na mnie truposze nie potrafiły mnie ubić. Wreszcie postanowiła na mnie sama zapolować i… straciła oba ogony. A potem głowę podczas tego polowania. Zwinna z niej była bestia i całkiem, szybka i mała. Walczyliśmy w zacienionym budynku, więc łatwo jej było atakować mnie zaskoczenia.- wymruczała Sakura opowiadając dalej i wodząc palcami, tam gdzie mogła odwdzięczyć się za masaż w jak najbardziej nieprzyzwoity sposób. A Leiko musiała rozważyć inne podejście, bo upicie Sakury raczej nie wchodziło w grę. Natomiast pewnie były i inne sposoby, wszak opuszczony młyn czekał na nią wczesnym rankiem. A i sama Sakura nie była zakochana po uszy w Leiko jak Płomyczek. Łowczyni była bardziej jak Kunashi Marasaki. Miała ochotę na Leiko, ale z nią... nawet po pijaku, dało się negocjować.

Przez materiał swego kimona Leiko pochwyciła za wędrującą dłoń różowowłosej. Nie agresywnie, jednak na tyle stanowczo, aby powstrzymać ją przed dalszym zwiedzaniem zakamarków swego ciała.
Ah.. łowcy, młodzi lordowie mający doświadczenie w sekretnych schadzkach na klanowych dworach, nawet i pozornie niedostępni ninja – wszyscy oni byli niewątpliwie ekscytujący, lecz subtelności czy finezji nie posiadali w sobie ni odrobiny. Także ponad cierpliwość przekładali szybkie.. wykorzystywanie okazji, nim ta zaraz zniknie w tym niebezpiecznym świecie w jakim przyszło im żyć. Bezwstydnie sięgali ku jej wdziękom, co w żaden sposób jej nie urażało, wszak uznawało swe ciało za tylko jedno z wielu narzędzi. Ale czy odnalazłaby w sobie podobną wyrozumiałość, gdyby z natury była zwyczajną kobietą, pozbawioną ukrytych zamiarów i poszukującą swego samuraja z baśni?

-Ale w końcu ją dopadłaś i pokonałaś, ne? Uwolniłaś swą słodką zleceniodawczynię od tej złośliwej kreatury? Doprawdy, żadna bestia przed Tobą nie ucieknie, Sakura-san.. -ciepły oddech Maruiken wprawdzie musnął odsłonięty kark drugiej łowczyni, ale uścisk jej dłoni nadał był mocny, wytaczał na skórze uda granicę nie do przekroczenia. Przynajmniej w tym jednym momencie -Trudno mi sobie wyobrazić, że wdowa nie pragnęła Cię zatrzymać przy sobie jako.. osobistego strażnika jej i jej futonu. Nie obawiała się kolejnych demonów?

-Niewdzięcznica miała bardzo konkretne plany wobec bardzo bogatego bushi. I kaleka oraz pyskata kochanka, mogłaby te plany jej skomplikować. Odprawiła mnie jak tylko poczuła się bezpiecznie. Wierz mi Leiko-san, nie ma bardziej rozpustnych kobiet niż znudzone żony. I bardziej perfidnych intrygantek niż młode wdowy.
- zaśmiała się głośno Sakura potulnie pozwalając się trzymać granicy, którą palce Maruiken wyznaczały.- To była moja opowieść... a ty masz jakąś w zanadrzu?

-Obawiam się, że nie mam takiego talentu do snucia opowieści jak Ty lub Płomyczek, Sakura-san
-odparła z cichym westchnieniem Maruiken, która rzeczywiście nie odczuwała żadnej chwały czy podekscytowania z polowań na Oni. Były one zaledwie środkiem do celów jakie wyznaczała jej Mateczka, choć.. niewątpliwie jej córa czuła pewną satysfakcję, kiedy otaczający ją świat stawał się nieco piękniejszy po śmierci kolejnych przebrzydłych demonów.
Dłoń jej nadal stanowiła nieprzekraczalną przeszkodę dla palców różowowłosej, lecz samo zainteresowanie Leiko powróciło ku siedzącym tuż obok samurajom.
-A wy, panowie? Demony wyraźnie sobie polubiły ziemie waszego klanu, więc pewnie życie nie oszczędziło wam spotkań z tymi pokrakami -przechyliła głowę, a przy tym drobnym ruchu pasmo włosów zwykle figlarnie opadające jej na oko i policzek w pełni odsłoniło rysy jej twarzy. Uśmiechnęła się także urokliwie do obu mężczyzn, co osłodziło złowieszczość jej kolejnych słów.. czy aby na pewno? -Iye, iye. Często najbardziej przerażające potwory potrafią się ukrywać za najbardziej powabnym z kobiecych uśmiechów. Na takie bestie powinniście szczególnie uważać.

-Myyy… nie mamy takich problemów
.- stwierdził Iwori popijając sake. - Jedynie Oni jakie spotykałem były duże i silne i niezbyt subtelne. Nie potrzebowały być finezyjne by być groźne. Słyszałem, że właśnie taki potwór oddzielił cię w górach od reszty drużyny, ne Maruiken-san?

Palce Sakury leniwie i powoli muskały skórę Leiko nie dając jej siedzieć spokojnie. Choć łowczyni miała przypominała postacią zjawiskową porcelanową lalkę, to nią z pewnością nie była. Daleko jej było do chłodnej powierzchowności owej lalki, zwłaszcza ostatnio… gdy pożeranie dusz Oni zaostrzało jej apetyt na inne przyjemności. A Sakura wodząc leniwie palcami po skórze uda Maruiken umiejętnie kierowała jej myśli w wybranym przez siebie kierunku. Jeśli ta wdówka ją tego nauczyła, to… miała pojętną uczennicę.

-Hai. Paskudna to była kreatura. Nie tylko posiadała dwie przebrzydłe głowy, ale i dziką naturę, jakiej starczyłoby na wielu pożądliwych mężczyzn. Zręcznie oddzielił nas, pozornie słabszą trójkę, od pozostałych łowców. W szczególności Kuma-san musiał się prezentować jako silny przeciwnik... - wspomniała Leiko, a obecny w jej myślach obraz walczącego Niedźwiedzia, subtelnie rozświetlił jej twarz satysfakcją. Nie był może tak dziki jak Sakura, ale ten postawny mężczyzna na pewno był sojusznikiem, którego pragnęła mieć przy sobie przebywając w ponurej Shimodzie. I, co była dla niej mocno niespodziewane, nie miał tak lepkich rączek jak ta tutaj różowowłosa łowczyni, lub.. każda inna osoba, której uwagę na siebie zwróciła.

Aksamitne w dotyku udo Maruiken umknęło palcom drugiej łowczyni, kiedy podniosła się z wrodzoną gracją. Ale nie odeszła daleko. Zaraz bowiem pochyliła się pomiędzy Sakurą i Iworim, sięgając po jedną z czarek i mówiąc z wesołą nutką w głosie - Nie wiedziałam, że interesują Cię takie szczegóły naszej podróży, samuraj-san. Słyszałeś coś jeszcze? Mam nadzieję, że tylko historie stawiające nas w dobrym świetle.

-Zaskakująco niewiele… co muszę przyznać. Więc, kto zabił tą straszliwą bestię… kto był tym najpotężniejszym z łowców?
-zaciekawił się się Oyama popijając sake, a i Sakura też wykorzystała okazję by się napić zerkając z łobuzerskim uśmiechem na łowczynię.

-Młody Wilczek..- urwała Leiko, zaraz po tym jak wypowiedziała to pieszczotliwe przezwisko tego młodzika. Na pewno nie byłby pocieszony z takiego sposobu opowiadania o nim, wszak był mistycznym wojownikiem oddanym swej misji wyplenienia Oni z tego świata -Akado-kun był niezwykle waleczny, a i tak samo szlachetny. Gdyby tylko dać mu szansę, to w ogóle nie pozwoliłby mi brać udziału w polowaniu i samodzielnie zabiłby każdego demona. Ale Kohen-san także zrobił użytek ze swojej magii, a ja..

Pochwyciwszy czarkę wyprostowała się raz jeszcze. Hai, stojąc miała o wiele więcej możliwości do roztaczania swego czaru niż siedząc za plecami różowowłosej. Była niczym paw, a zdobne kimono było jej barwnym ogonem kuszącym ku niej mężczyzn. Cóż, i kobiety także.

-Ja też pomogłam. Odrobinę. Będąc przynętą i odwracając uwagę potwora.. -zwyczajowo umniejszyła swoją rolę w tamtych łowach na zionącą czarnym ogniem kreaturę. Zakołysała naczynkiem w dłoni, jednocześnie z psotną iskierką w oku zerkając na drugą łowczynią - Poznałaś tego drugiego łowcę, ne Sakura-san? Jeszcze w Nagoi..

- Uroczy na swój nieśmiały sposób.
- mruknęła ze uśmiechem Sakura. Nie wspominając w ogóle, że szpetny jak najczarniejsza noc. Może nie zwróciła na to uwagi.
Najwyraźniej Sakura rzeczywiście poszukiwała przyjemności wszędzie, nawet jeśli jej źródłem miał być ten łowca o twarzy, do której pokochania potrzebna byłaby cała armia zatroskanych matek. W końcu Leiko zdążyła spotkać na swej drodze wielu mężczyzn – brzydkich i przystojnych, odpychających swą naturą i tych rozkosznie drażniących jej ciekawość, więc ciężko jej było sobie wyobrazić Kohena jako uwodzicielskiego, utalentowanego kochanka. Może więc różowowłosą przyciągnęła ku niemu ta.. przedziwna skaza, jaką i ona nosi na swym ciele? Oboje byli mocno naznaczeni swymi doświadczeniami w polowaniach na demony, choć.. nie była pewna, czy to akurat radość z łowów pożerała Takamiego od środka.

-Zdaje się, że wywarłaś na nim niezwykle wrażenie, z którego biedaczek jeszcze nie może się otrząsnąć..
- spojrzenie, którym Maruiken powoli przesunęła po twarzy Sakury, niosło za sobą dodatkowe, niewypowiedziane znaczenie: „I kto tutaj jest naprawdę okrutny?”. Ah, niestety, ale nawet jeśli różowowłosa naprawdę nieco się zabawiła tamtym łowcą w Nagoi, to Leiko jednocześnie wodziła zbyt wiele osób za nosy, aby nie być tą okrutniejszą z nich dwóch.

Nie wszystkie przyjemności przychodziły łatwo, także i takiemu drapieżnikowi jak Sakura. Na przykład ta czarnowłosa pokusa w pięknym kimonie właśnie oddalała się od niej, aby z powrotem przysiąść elegancko u boku Iwariego. Upijając sake, znad trzymanej czarki przyjrzała się starszemu mężczyźnie, z którym początkowo wiązała tak wiele planów tego wieczora. Potem, tymczasowo skupiając swą uwagę na jego dowódcy, postanowiła zamarudzić wesołym tonem - Jesteś bardzo onieśmielającym dowódcą, ne samuraj-san? Nie sposób porozmawiać z Twoimi ludźmi, bo są przy Tobie tak bardzo milczący i dobrze ułożeni.

- Taka to rola wodza Maruiken-san. Musi onieśmielać, musi budzić respekt.
- wyjaśnił Oyama z uśmiechem.- By poszli za nim w ogień. Musi też być przyjazny i godny szacunku, ale…- rozejrzał się po swoich podwładnych.-... musi też być ten dystans. Nawet pijany bushi musi pamiętać o szacunku wobec swego pana, ne?
- Hai. hai. hai…
- gorliwe potwierdzenia padały ze wszystkich stron.
- Wojsko wymaga dyscypliny. Wojna jej wymaga. To nie łowy… tu reguły są inne.- wyjaśnił na koniec Iwori.

Przesłaniając wargi krańcem rękawa, Leiko zachichotała delikatnie na widok reakcji samurajów zebranych w sali.
-Jesteś bardzo młody jak na wodza, a już trzymasz taką dyscyplinę wśród swoich ludzi. Szczególnie godne podziwu, że niektórzy z nich są starsi od Ciebie, może nawet bardziej doświadczeni.. -pomrukiem wypowiedziała tę trochę słodką, trochę gorzką pochwałę, ale w dalszym ciągu pochwałę, ne? A ta przecież oznaczała, że dostrzegła niezwykłość Iworiego -Wielu młodych lordów w Twoim wieku jest jeszcze lekkomyślna, bardziej skupiająca się na smakowaniu życia niż na troskaniu się wojnami. Prędzej wybiorą się na schadzkę z dwórką, niż zainteresują się dowodzeniem innymi mężczyznami..

Ah, Kojiro, Kojiro.. jej słodki kochanek był idealnym przykładem drapieżnika, który swoje przyjemności przekładał ponad dyscyplinę. Cieszył się ze swojej wolności, więc uczynienie go dowódcą byłoby.. jak spętanie go łańcuchami. Nie było to właściwe życie dla dzikiego tygrysa.

Oczami wyobraźni wprawdzie widziała łobuzersko uśmiechającego się do niej ronina, ale jej zgrabne ciało przechyliło się ku Iworiemu, który był tutaj, tuż obok niej.
-Jaki jest Twój sekret, samuraj-san? Dlaczego jesteś taki wyjątkowy? -iskierki migotały w jej tęczówkach, złotych niczym lśniące w słońcu piaski pustyni. Zaintrygował ją, a takie zainteresowanie musiało połechtać jego męską próżność.

- Och… choć słodko brzmią twoje słowa to… niestety przyczyna jest prosta. Bo wielu dowódców zginęło w ostatniej wojnie lub tuż po niej.- wyjaśnił z uśmiechem Oyama przyglądając się bacznie Leiko.- Jest coś znajomego w twej twarzy, głosie, ruchach. Spotkaliśmy się już?
Siostrzyczka miała rację. Był spostrzegawczy i bystry.

-Iye, na pewno nie. Zapamiętałabym takie spotkanie
-odparła ze spokojem Maruiken. Było trochę zadziwiające, że zapamiętał takie szczegóły z tamtych krótkich chwil, jakie spędzili w swoim towarzystwie. Ale nawet jeśli pamiętał śliczną Yume, tamten słodki przemijający sen, to w żaden sposób nie mógł połączyć jej istnienia z Leiko, łowczynią demonów. Przecież to nie tak, że ta druga potrafiła zmieniać rysy swojej twarzy i nagle sprawić, aby krótkie włosy urosły w długie pasma.. ne? Iye, to byłoby niemądre myślenie, podsycone sake szumiącym w głowie.
-Może minęliśmy się na uliczkach Miyaushiro i zdobyłam sobie wtedy Twoją uwagę? Albo przywołałam Twemu sercu wspomnienie innej kobiety? -smukłymi palcami powoli ujęła za szyjkę buteleczki z trunkiem, po czym nachylając się ku Iworiemu, po same brzegi dopełniła jego czarkę. Ostatnie kropelki skapywały zaburzając powierzchnię trunku, a kobieta zapytała cicho, z taką kocią figlarnością -Ahh.. czy powinnam być zazdrosna, samuraj-san?

- Może… ale jakoś nie wierzę, że to ja goszczę w twym sercu łowczyni-san. Taka uroda pewnie ma wielu wielbicieli, przystojniejszych ode mnie, słodszych w szermierce słowami, milszych twemu sercu i budzących dreszcze dotykiem. Iye, jakkolwiek słodko zabrzmiała w mych uszach twa sugestia, to nie wierzę że to ja mógłbym być przyczyną ukłucia zazdrości w twym serduszku Maruiken-san.
- rzekł z łobuzerskim uśmiechem Iwori. Dając tylko dowód swej bystrości. Nie dał się zwieść jej słodkimi słówkami, które tak wielu innych by łyknęło wierząc w nie szczerze.
 
Tyaestyra jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem