Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-06-2017, 23:07   #275
Tyaestyra
 
Tyaestyra's Avatar
 
Reputacja: 1 Tyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputację
Świt był magiczną porą. Momentem przejścia, tęsknotą za tym co zostawione pod osłoną nocy, ale i obietnicą nowych wydarzeń, jakie miały przynieść ze sobą promienie wschodzącego słońca.






Chociaż najbardziej sobie ceniła miastowy gwar, to wędrując uliczkami nieśpiesznie budzącej się Shimodą Leiko potrafiła docenić przyjemność tych sennych chwil. Spokój był kojący. Tak samo dla ciała, kiedy chłód orzeźwiająco wślizgiwał się pod białe kimono i przyprawiał jej skórę o gęsią skórkę, jak i dla umysłu. Zwykle przepełniony wiedzą o intrygach, cały czas starający się stworzyć idealną mozaikę z kąsków zdobytych informacji, teraz wyjątkowo.. zwolnił, budząc w kobiecie melancholię. Wprawdzie nieśpiesznym krokiem szła w stronę opuszczonego młyna i spotkania z tajemniczym nadawcą liściku, ale nie mogła się powstrzymać przed odczuwaniem pewnego wewnętrznego rozleniwienia, kiedy tak obserwowała miasteczko powoli budzące się do życia. Świt odgonił nocną ponurość Shimody, więc teraz Leiko nawet złapała się na tym, że na chwilę zapomniała o nadchodzącym rytuale. To była miła, choć ulotna chwila.
Ciągle pozostawała czujna, ale jej myśli sunęły powolutku niczym leniwa rzeka. Może w ostatniej okazji do poczucia takiej beztroski na klanowych ziemiach.

Weszła do środka rozglądając się w poszukiwaniu owego “wielbiciela”. I z początku go nie zauważyła. Dopiero gdy spojrzała do góry i spostrzegła siedzącą wśród spróchniałych belek sklepienia znajomą sylwetkę. Postać owa z gracją zeskoczyła w dół lądując zwinnie przed łowczynią.
- Miło cię widzieć w zdrowiu Maruiken-sama, choć nie mogę powiedzieć bym ja, bądź mój pan byli zadowoleni z twoich usług.- cycata służka Jumai Hataro, nie wyglądała teraz jak chłopka.






Setsuko była zwinną kobietą i dość muskularną. Gdy nie nosiła maskujących je ramion szat było widać, że musiała się specjalizować jakiej sztuki walki wręcz. Jeśli Leiko miałaby obstawiać to z pewnością w jakiejś nastawionej na silne uderzenia we wrażliwe miejsca odmianie Shōrinji Kempō.
Budziło to pewien mimowolny szacunek u łowczyni. Wszak za Setsuko nie stał żaden znany klan ninja, nie miała znanych nauczycieli, a jednak… umiała się maskować podszywając pod nierozgarniętą bezpruderyjną chłopkę stając się niewidoczną, potrafiła się podkraść pod Leiko, tak że ta nie zdołała tego zauważyć i z pewnością Maruiken mogłaby mieć problemy jeśli zmuszona byłaby walczyć na bliskim dystansie z Sestuko.
Biuściasta kunoichi osiągnęła tak wiele dzięki własnej pracy i talentowi, a to budziło respekt.

- Miałaś pilnować Akado-kun, a wrócił on sam z gór. Niedobrze. Może chociaż dowiedziałaś się czegoś interesującego, co usprawiedliwiałoby dbanie o twe bezpieczeństwo? - zapytała z uśmiechem Setsuko przyglądając się Leiko.- Po tak pięknej kobiecie spodziewałam się więcej… Akado-kun winien ci jeść z rączki jak ten Kirisu z którym jesteś zaręczona... kochanką jego… prawie żoną? Trudno określić bo im dłużej papla i bardziej jest pijany, tym bardziej zżyci stajecie się w jego opowieściach. Jeszcze trochę a staniesz się prawie siostrą Kirisu, co nada innych jego opowiastkom na wasz tam bardzo… niewłaściwego tonu, ne?
Przechyliła figlarnie głowę w bok.- Opowiedz o swoich przygodach Maruiken-sama. Może znajdę w nich coś wartego naszej uwagi.

Leiko uśmiechnęła się delikatnie jak w powitaniu, lecz prawdziwe jego źródło pozostało ukryte, znane tylko jej. Oto bowiem kunoichi.. ją rozbawiła. Nie w ten przyjemny sposób, od którego zachichotałaby radośnie ukrywając usta za krańcem rękawa swego kimona. Iye, to było trochę wzgardliwe rozbawienie usłyszanymi słowami. Setsuko i doradca daymio naprawdę sądzili, że ona dla nich pracuje i w jakikolwiek sposób powinna się poczuć dotknięcia ową.. „porażką”? Przezabawne. W szczególności, kiedy Maruiken nade wszystko najpierw wypełniała życzenia swej Mateczki, a potem zlecenia łowów powierzone jej przez klan Hachisuka. Mogła być wygodną sojuszniczką dla grubasa, lecz jego zachcianki spełniała dopiero później, i jak były jej po drodze. I to w zamian za co? Puzderko, więcej monet? Oh, jeśli Hataro wymarzył sobie skorzystanie z usług jej lub którejkolwiek z siostrzyczek, to powinien się bardziej postarać.

- Nie sposób porównywać tych dwóch łowców. Przecież sama wiesz, jak uroczy jest Akado-kun, a pomimo młodego wieku również niezwykle honorowy i bardzo oddany swej misji uwolnienia Japonii od demonów. Ani w głowie mu rozrywki, czy rozkojarzenia - chociaż nadal mierziło ją to wyraźne przekonanie, jakoby po tamtym jednym spotkaniu należała do Hataro, to nie pozwoliła, aby to uczucie uzewnętrzniło się na jej twarzy lub w tonie głosu. A ten ostatni był taki jak młodzian, o którym mówiła. Słodki -Tylko bym go wystarczyła, gdybym spróbowała się do niego zbliżyć jak do Płomienia. Także pozbawienie go tej rzadko spotykanej niewinności byłoby straszliwą stratą..
Ręce skrzyżowała na piersi przyglądając się cycatej kobiecie oraz mówiąc już poważniej, bardziej rzeczowo - Mimo to zbliżyłam się do niego ostrożnie i większość podróży do Shimody spędziliśmy razem. Może i dotarł tutaj beze mnie, jednak jest cały i zdrowy. Czy nie to jest najważniejsze dla Twego Pana?

- Nie aż tak bardzo, jak poznanie prawdziwych motywów naszych mnichów.
- wyjaśniła Setsuko wzruszając ramionami- Choć to słodki młodzian i pełen cnót, to ostatecznie jego śmierć może okazać się bardziej użyteczna, ne?
Przeszła powoli wokół Leiko mówiąc.- W Shimodzie są już skrzynie, w których on… ty... i paru innych łowców odurzonych opium ma odjechać w dal. Ja i mój pan możemy pomóc ci uniknąć tego losu, acz tylko wtedy… gdy będziesz użyteczna Maruiken-sama. Skoro spędziłaś z tym młodzianem tak wiele czasu, tak blisko niego przebywając, to … może powiedział ci coś ciekawego, coś co mogłoby wyjaśnić czemu jest tak interesujący dla Chińczyków. A może…- stanęła tuż za łowczynią.-... może też sama domyślasz się, czemu mnisi interesują się tobą właśnie ? Pomóż mnie, to ja ochronię ciebie.

-Akado-kun jest tak samo zdolnym łowcą, co i naiwnym. To ostatnia osoba, która podejrzewałaby.. szacownych mnichów o tak parszywe zamiary. To go czyni dla nich całkiem łatwym celem
-stwierdziła Maruiken, która nijak nie miała ochoty dzielić się z kobietą prawdziwym powodem interesowania się nimi klanowych gości. Nikomu nie mówiła o swoim niechcianym dziedzictwie, i póki co nie miało się to jeszcze zmienić.
-Podobno Chińczycy poddają swe ofiary osobliwym eksperymentom w ich klasztorze. W niezrozumiały dla mnie sposób przemieniają bushi w potwory będące potem na ich usługach. Byłam świadkiem walki dwóch takich bestii, które jeszcze przed zaledwie kilkoma chwilami nie różniły się niczym od samurajów klanu.. -w zadumie przechyliła głowę -Być może wśród Hachisuka zabrakło już chętnych do poddania się rytuałom mnichów, dlatego poszukują sobie nowych pośród łowców.

-Opowiedz o tym…
- Setsuko zatrzymała się nagle i skupiła spojrzenie na Maruiken.- Opowiedz więcej. To bardzo ciekawe i być może powie mi więcej niż sądzisz. I być może… ty dowiesz się ode mnie czegoś nowego.

Maruiken opuszkami palców musnęła swe wargi, starając się przywołać wspomnienia z tamtej opuszczonej wioski, gdzie pierwszy raz zobaczyła Kasana bez ludzkiej maski.
-Jeden z tych samurajów, z tych potworów nazywał się Ōhira-san. Nazwiska, czy choćby imienia drugiego, nie usłyszałam.. - nie była to pełna prawda, ale przynajmniej było jej ziarenko w słowach łowczyni. Hataro mógł się nie odczuwać takiej wiary wobec mnichów jak większość jego klanu, lecz nawet jemu mogłoby się nie spodobać nagłe zniknięcie Kasana, którego wszak ona widziała jako ostatnia. Wprawdzie to on ją zaatakował, on próbował schwytać i zgwałcić, ale to nie brzmiało jak idealne wytłumaczenie dla zabicia go. Iye, to musiało pozostać sekretem jej, Kojiro, Furoku i Ayame. Oraz ducha miko w opuszczonej świątyni.

-Ale z ich rozmowy zrozumiałam, że ten drugi jest oddany Chińczykom, że w pełni zaakceptował swą potworną.. przemianę, wraz z potęgą jaką dzięki nim zyskał. Pierwszy zaś najwyraźniej zdołał od nich uciec. Nie ze strachu, a z gniewu, że mnisi stworzyli z niego taką bestię. Był przepełniony żądzą zemsty na nich oraz na każdym ich pachołku - z ciekawością zerknęła na Setsuko, zastanawiając się jak daleko sięgały jej sieci oplatające klan - Znasz ten ród? Ōhira?

-Tak. Znam je wszystkie. Ten o którym mówisz to Ōhira Yamasu… Nieco chuderlawy. Zginął w walce z Oni jakieś… dwa lata temu. Tak mówiono.
- zamyśliła się Setsuko, wydając się nie wierzyć słowom łowczyni. Maruiken to nie dziwiło. Pewnie sama by w to nie uwierzyła, Pokręciła głową w zaprzeczeniu wyraźnie zszokowana.- Co ty o tym sama sądzisz? Jako osoba żyjąca z łowów na takie istoty? Czy ten potwór podający się za Ōhira-san, mówił prawdę?

-Hai. Był bardzo chuderlawy, przypominał bardziej trupa powstałego z grobu niż silnego samuraja. Mówił także, że mnisi nie zdołali go zniewolić, że... był nieudany
-wzruszyła lekko ramionami. Tyle już słyszała o ich tajemniczych, niewątpliwie mrocznych rytuałach i zwyczajach, ale szczegółów nadal nie poznała.
-I dlatego próbowali go zabić. Czy widziałaś ciało na potwierdzenie jego śmierci? A może Chińczycy zatroszczyli się o pogrzebanie go? -znów uśmiech wyrysował się na wargach Maruiken, znów powodem było rozbawienie. Wprawdzie nie była osobą najbardziej godną zaufania w okolicy, jednak nawet jeśli miała sekrety, to nie były one aż tak straszliwe jak te mnichów -O samym daimyo także krążyły plotki, że zginął na polu walki. A mimo to nadal rządzi klanem. Mam wrażenie, że Hachisuka lubią powstawać z martwych.
I chociaż nie przebywała w gościnie klanu zbyt długo, to już zdążyła poznać przynajmniej cztery takie osoby. Cztery duchy chodzące wśród żywych.

- Na twoim miejscu nie powtarzałabym tych plotek o daimyo. Niektórzy bushi źle na nie reagują.- odparła z ironicznym uśmieszkiem Setsuko. Wzruszyła ramionami dodając.- Zniesiono go bez czucia z pola bitwy. To jeszcze zgonu nie oznacza, choć prawdą jest iż mnisi go uzdrowili. A co do ciała Yamasu. Nie widziałam go, choć są tacy co widzieli. I mówili, że było strasznie zmasakrowane. Może więc to nie samego
Ōhirę widziałaś, a jego ducha żądnego zemsty ? Nie on jeden wszak ostatnio przemyka w opowieściach. Są tacy którzy twierdzą, iż widzieli ducha Sasaki Kojiro walczącego z białymi upiorami na dachach Miyaushiro. To musiałoby być ciekawym wyzwaniem dla ciebie, ne ? Zmierzyć się w walce z najlepszym szermierzem Hachisuka czasów ostatniej wojny? No… jeśli nie najlepszym, to przynajmniej… najprzystojniejszym.

Setsuko odprężyła się schodząc na bardziej przyjemne plotkowanie. Bo choć nie była świadkiem tego co zobaczyła łowczyni, to i tak ten temat najwyraźniej mroził krew w jej żyłach.

-Oh, naprawdę najprzystojniejszym? Byłaby to więc straszna strata, gdyby pozostał martwy.. -zachichotała Leiko, przyłączając się do tego beztroskiego tematu. A wiedziała o nim więcej niż zdradzała swoimi słowami, a jednocześnie nadal tak mało, że pragnienie poznania wszystkich sekretów tego młodego lorda czyniło każdą rozmowę z nim.. ekscytującą - Obawiam się jednak, że zmierzyłabym się z nim w walce dopiero, kiedy okazałby się być kolejnym Oni. Chociaż istnieją jeszcze inne, o wiele przyjemniejsze starcia, w jakich może się spotkać kobieta z mężczyzną, ne?
A takich starć, pomiędzy nią i jej osobistym yojimbo o długich włosach oraz drapieżnym spojrzeniu, było już wiele. I każde kolejne niosło ze sobą rozkosz równie wielką, co ich pierwsza wspólna noc. To było tak dawno temu, lecz duch cały czas ją nawiedzał - Martwi samuraje powstający ze swych grobów nie byliby najdziwniejszym z widoków. W końcu na ziemiach Sasaki widziałam wykopaliska pełne nieumarłych.

-Wedle tych historii które słyszałam.. o ile szermierczo miał jeszcze z kim Kojiro rywalizować, to pod futonem… nie miał ponoć konkurencji.
- zachichotała Setsuko i wzruszyła ramionami.- Szkoda, że żadnej z nas nie przyjdzie potwierdzić lub zaprzeczyć owym plotkom. A choć pewnie miło by było przekonać się na własne oczy, czy cieszy oko i bez kimona to… wątpię by Sasaki wstając z grobu zachował swą urodę. Zresztą… jego grobem jest rzeka.- machnęła ręką dodając.- Szkoda… a co do innych nieumarłych to masz rację Maruiken-sama, są plagą. Ale na taką wystarczą katany naszych samurajów. Nie będziesz wysyłana do takich trywialnych zadań.

-Jeśli mnichom powiedzie się ich plan schwytania mnie, to nie tylko będę mogła zapomnieć o towarzystwie przystojnych mężczyzn, ale też nie będę w żaden sposób przydatna Tobie i Twojemu panu
- nie było już w głosie Maruiken wesołości, bo i temat rozmowy dwóch kobiet oddalił się od kuszącej postaci Kojiro. Dlatego z braku jego łobuzerskiego uśmiechu rozpraszającego jej myśli, najpierw westchnęła ciężko, a potem palcami roztarła nasadę nosa - Wcale mi się to nie podoba. Przybyłam na ziemie Hachisuka, aby uwolnić je od demonów, nie żeby stać się jakimś potworem dzięki Chińczykom. Miałam nadzieję w nagrodę dostać woreczek pełen monet, nie.. przymusowy dar mnichów. Może powinnam powiedzieć o tym niektórych łowcom, zdobyć sobie wśród nich sojuszników..

Nie była to dla Leiko naturalna sytuacja. Była nauczana cichego działania, trzymania się bezpiecznych cieni i cierpliwego zdobywania informacji, więc nie do końca jeszcze wiedziała, w jaki sposób powinna zareagować na okazanie się jednym z głównym punktów intrygi Chińczyków. W innych okolicznościach przyglądałaby się im z boku, myśląc jedynie o wypełnieniu własnego zadania. Teraz na głowie miała o wiele więcej trosk. Zerknęła na drugą kobietę, jakby u niej poszukując porady - Jak sądzisz, Setsuko-san? Powinnam szukać wśród nich pomocy?

-Nie wiem… Jeśli jednak będziesz mało dyskretna w swych poszukiwaniach, to mnisi mogą dowiedzieć się o twych działaniach i… przyspieszyć swe działania. Bądź co bądź mogą mieć wśród łowców uszy o których nie wiem.
- odparła w zamyśleniu Setsuko. Spojrzała na Leiko dodając z uśmiechem.- Niemniej jak długo jak będziesz użyteczna memu panu, tak długo zadbam poprzez moje kontakty, by zawsze obok ciebie przypadkowo znajdowali się potencjalni sojusznicy.

-Nie zostało wiele czasu na pokazanie mojej użyteczności
-mruknęła Leiko niepocieszona tym, z jaką łatwością czas przepływa pomiędzy jej palcami. Szczególnie teraz, kiedy każda przemijająca chwila przybliżała ją do mrocznego rytuału mnichów.
W milczeniu rozważała informacje zdobyte w trakcie podróży do Shimody, oceniała którymi z nich mogłaby się podzielić z Setsuko. Dobrze znała ten głód, to pragnienie zakosztowania w smakowitych kąskach. Mało co potrafiło je zaspokoić.

- Czy wiedziałaś o tym, że wasz słodki Akado-kun w walce posługuje się niezwykłą kataną? Na pewno każdy utalentowany samuraj czyni ze swego ostrza niewyobrażalną broń, lecz ten młodzian.. chociaż sam jest bardzo zdolny, to zdaje się wręcz być ulubieńcem Kami -uśmiechnęła się delikatnie, samej nie dowierzając własnym słowom -W jego katanie ukryty jest ich gniew, manifestujący się straszliwymi błyskawicami przy każdym cięciu. I ta moc błyszczy także w jego oczach, kiedy walczy. Mówił, że dostał tę broń po ubiciu potężnego demona, jako dar od Kami.
Jedna z idealnie namalowanych brwi Maruiken wdzięcznie wniosła się w górę, kiedy pytająco zerknęła na cycatą służkę doradcy - Czy to ciekawe informacje?

-Wielce ciekawe. Bo jego miecz nie wydawał mi się wyjątkowy. Czyżby posługiwał się jakąś formą inkantacji jak taoistyczni kapłani ?
- zamyśliła się Setsuko, pokręciła głową dodając. - Może dlatego jest takim niewiniątkiem ? Złożył śluby czystości? Hmmm… nie. A ty Maruiken-san? Masz może taki skarb lub znasz takie sztuczki ? To by łączyło was oboje. A nawet więcej, bo jest jeszcze czarownik i mężczyzna z przeklętym ostrzem.

-Nie zastanawiałam się nad tym wcześniej
- łowczyni raz jeszcze z łatwością przekręciła prawdę, aby przypadkiem Maruiken Leiko nie wydała się być nadmiernie sprytna, czy zbyt wiele dostrzegająca -Czarownik.. chyba nie korzysta z żadnej broni. A przynajmniej ja nie widziałam go z żadną, swą moc zdaje się czerpać z innego źródła, co.. może być interesujące dla mnichów, ne? Zaś o Sogetsu-san rzeczywiście słyszałam, że w jego katanie kryje się zły duch i nikt inny nie może jej dotknąć oprócz niego. A ja... - pokręciła głową, a w bladości świtu zamigotały jej kolczyki, niczym malutkie gwiazdy zdobiące jedno z odsłoniętych uszu Leiko -Nie jestem ulubienicą Kami, nie władam magią, ani nie mam demona jako towarzysza mych wędrówek. A chociaż moje wakizashi jest lżejsze i wygodniejsze od wielu innych, to nie jest tak wyjątkowe jak ostrza należące do Akado-kun czy Sogetsu-san. Jednak nie jestem mniszką, może nie potrafię dostrzec tego, co jest interesujące dla Chińczyków.

-Szkoda… bo ja też nie. Rozejrzyj się więc po łowcach i wybierz tych, których wolisz mieć blisko siebie i okręć Akado-kun wokół swego paluszka. Albo…- Setsuko zerknęła znacząco na biust łowczyni.-... innej części ciała. Mnisi mogą go próbować podejść. Jeszcze się spotkamy, a wtedy... zobaczymy. Postaram się nieco pokrzyżować plany mnichów względem ciebie. Póki co jednak nie wiem jakie one są.

-Nie znam się na mistycyzmie, więc nie wiem na ile to prawda...
-zaczęła łowczyni mówić powoli, jeszcze nim druga kobieta zdecydowała zakończyć ich drobne spotkanie i zniknąć w promieniach wschodzącego słońca -.. ale mnisi zdają się wierzyć w legendę o Siedmiookim Oni. Słyszałaś o niej? O nieśmiertelnej bestii, której siedem oczu wyłupił dzielny bohater, a samego potwora później spętał w najgłębszej jaskini. W niektórych plotkach można usłyszeć, że to pod przekazanym Chińczykom klasztorem ukryte zostało niebiańskie ostrze, którym pokonano tego potwora. Inne zaś mówią, że znajduje się tam jego truchło.
 
Tyaestyra jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem