Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-06-2017, 23:29   #276
Tyaestyra
 
Tyaestyra's Avatar
 
Reputacja: 1 Tyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputację
Sama już wiele słyszała o tym, z najróżniejszych źródeł. Ta legenda towarzyszyła jej cały czas na ziemiach Hachisuka, była w plotkach i opowieściach, jej echo było wyczuwalne w miejscach, które mogły jeszcze być świadkami tak dawnych wydarzeń. Nawet i droga siostrzyczka w swym twórczym szale stworzyła przedstawienie opowiadające o dokonaniach tego bohatera, którego imienia nikt już nie pamiętał. Wiele jak na zbieg okoliczności. A przecież Leiko w takie nie wierzyła.
Jednak teraz tylko uniosła jedną rękę, aby palcami w nonszalanckim geście przetańczyć w powietrzu, dodając od niechcenia - Oczywiście, mogą to być tylko niewarte uwagi pogłoski, byle bajki. Jednak w przypadku demonów, te ostatnie za często kryją w sobie ziarenko prawdy, z którym potem to my, łowcy, musimy walczyć..

- To prawda. Klasztor rzeczywiście został zbudowany na leżu owego siedmiookiego Oni. Czy się pod nim znajduje jego truchło, czy może miecz którym został zabity tego nie wiem. Natomiast wiem, że pod klasztorem jest labirynt tajemniczych jaskiń, które doskonale były znane tamtejszym mnichom. I że teraz ów klasztor wraz ze swym sekretami jest w posiadaniu Chińczyków.
- potwierdziła Setsuko skinieniem głowy.- Powiadają też że linia obecnych daimyo wywodzi się od jego pogromcy, co jest jednak wierutną bzdurą, bo przodkowie przywódcy klanu pochodzą ze wschodnich prowincji i podbili te ziemie dawno temu. Nie mogli być więc potomkami bohatera.
Popatrzyła na Leiko dodając.- Skoro wspomniałaś o tej legendzie to pewnie ją znasz. To popularna opowieść w tych stronach, tym bardziej że wielu wierzy… czy to bushi czy wieśniaków, że to właśnie w ich rodzinie płynie krew owego bohatera. Ponoć był przystojny i jurny. I zostawił wielu potomków.
Wzruszyła ramionami. - Poza tym jednak… nie znam się na historiach. Trzeba by było popytać uczonych na dworze daimyo. Ale dwór nie jest dla ciebie Maruiken-sama… a dla mnie...- chwyciła dłońmi swe krągłe piersi z łobuzerskim uśmieszkiem.-... jeszcze mniej.

Taki widok zarówno wśród wielu mężczyzn jak i kobiet, obudziłby pożądanie wraz z żarliwą chęcią powtórzenia tego gestu swymi własnymi dłońmi, poczucia pod nimi jędrności tych niezwykłych skarbów Setsuko. Jednak Leiko odczuła przede wszystkim jakąś taką.. serdeczność wobec niej, więc tylko zachichotała wesoło.

-Hai, hai. Ale wśród mnichów jest jeden, który nie jest tak odporny na kobiece wdzięki co reszta waszych szacownych gości, Setsuko-san. Wręcz przeciwnie, mówi się że jest prawdziwie wygłodniałą bestią i kobiety po spędzonej z nim nocy wracają bardzo.. wymęczone. A ten mnich o złotych włosach takich nocy potrzebuje wiele - uśmiechnęła się subtelnie do swych mało subtelnych myśli - Może od niego którejś z nas udałoby się czegoś dowiedzieć? Chociaż on wraz z chronionym przez niego palankinem, mają już opóźnienie w dotarciu do Shimody..

-Hai… słyszałam o nim, widziałam go.
- stwierdziła Setsuko i zamyśliła się.- I miałam okazję się przekonać… Iiii… wszystko co o nim mówią jest prawdą. Jest duży Maruiken-sama… wszędzie. Jest wytrzymały i gwałtowny, ale nie narzekałam. Jest też dość dziki… i rozkoszny… bardzo. - spojrzała na Leiko splatając ramiona razem. - Ale ciężko coś od niego wyciągnąć. Mnie się nie udało… zbyt wiele powiedzieć, gdy mnie pochwycił w ramiona… a rano nie miałam sił, by mówić. Jeśli chciałabyś coś z niego wyciągnąć to… - spojrzała na łowczynię.-... jesteś na to zbyt wysublimowaną kobietą Maruiken-sama. A to zadanie wymaga bezpruderyjności i… cóż… współpracy dwóch kobiet pod futonem. Sama nie dałam rady, choć była to całkiem przyjemna porażka.

Cisza wypełniła powietrze pomiędzy dwiema kobieta, kiedy to Leiko w milczeniu przyglądała się swej towarzyszce. Ze spokojem, i w wyraźnej zadumie, a mimo to w jej oczach obecne były iskierki.
-Gomen. Nie mogę się zdecydować, czy tymi słowami próbujesz mnie przestraszyć i ostrzec przed tym złotowłosym demonem rozkoszy, czy może.. zachęcić do spotkania z nim.. - mówiła powoli, jakby trochę podejrzliwie. Tylko „jakby”. Zaraz bowiem figlarnie pogroziła palcem przed twarzą Setsuko - Iye. Muszę się skupić na powstrzymaniu mnichów przed schwytaniem mnie, nie mogę sobie pozwolić na takie dystrakcje. Ale choć ja nie znam się na mistycyzmie, to przecież mam wśród łowców czarownika, ne? Jeśli ktoś może wiedzieć coś więcej o prawdziwości tej legendy, rytuale i zamiarach mnichów, to właśnie on.

-Cóż… musiał przecież istnieć powód dla którego dwórki ustawiały się rządkiem do komnaty tego straszliwego potwora. Teraz wiesz jaki.
- odparła żartobliwie Setsuko i wzruszyła ramionami dodając.- Co ciekawe tylko on otwarcie oddaje się przyjemnościom z kobietami. Pozostali mnisi przynajmniej udają, że rozkosze doczesnego świata ich nie obchodzą. A i uważaj co mówisz przy Chińczykach. Choć rzadko się odzywają bez tłumacza, to nie daj się zwieść… każdy z nich rozumie i mówi po japońsku.

-Zapamiętam. Wątpię jednak, abym miała okazję przebywać w towarzystwie mnichów. Może i chcą mnie porwać, lecz nie interesują ich spotkania z łowcami. A nam nawet nie wolno wchodzić do tej części Shimody, którą oni zajmują na swoje przygotowania..
-stwierdziła Maruiken z pewnym zawodem w głosie. Wprawdzie takie ograniczenia rzadko naprawdę stawały się dla niej przeszkodą nie do przeskoczenia, lecz zawsze wygodniej było bez nich, ne? Szczególnie, gdy czas jaki miała na zadbanie o własne bezpieczeństwo, drastycznie się kurczył.
Splotła ręce na piersi, pytając - Czy jeszcze się spotkamy przed rytuałem, Setsuko-san? Być może uda mi się zebrać więcej informacji cennych dla nas obu.

-Z pewnością jeszcze poplotkujemy przed rytuałem. Musimy wszak pokrzyżować plany mnichów. Mój pan nie wierzy w to, by on pomógł naszym ziemiom. Ilość Oni wzrosła wraz z pojawieniem się mnichów. A to oznacza, że oni są powodem kłopotów na naszych ziemiach. A nie lekiem na nie, jak sami twierdzą
. - odparła ironicznie Setsuko.

-Hai. Nie sposób o nich nawet porozmawiać z niektórymi łowcami, o ile nie są to słowa zachwytu lub przynajmniej niezwykłego szacunku wobec waszych gości. Raz popełniłam ten błąd, kiedy w pewnej opuszczonej wiosce natrafiliśmy na.. przedziwny malunek z chińskimi znakami. Wyglądał na część jakiegoś rytuału, przy nim leżał martwy mnich, a po okolicy szalał okrutny Oni.. -wydarzenia ze wspomnień Leiko miały miejsce dość dawno temu w czasie jej podróży po ziemiach klanu, lecz obrazy ciągle pozostawały świeże w jej myślach. Rozłożyła ręce na boki przyjmując tę porażkę. Zaś jej głos był przepełniony słodyczą, niczym miód ukrywający gorycz trucizny, kiedy mówiła dalej - Oh, ale i to musiał być zaledwie zbieg okoliczności, ne? I być może któryś z moich towarzyszy doniósł do właściwych uszu o moich podejrzeniach, więc dlatego teraz sobie mnie upatrzyli na zwierzynę.

-Możliwe…
- zgodziła się z nią Setsuko, choć bez przekonania w głosie.- A jakbyś.. odkryła coś ciekawego lub potrzebowała odprężenia w każdej postaci, to pytaj o Amiko, córkę rybaka.

- Amiko-chan
– powtórzyła łowczyni powoli, jednocześnie wzrokiem równie nieśpiesznie przesuwając po sylwetce drugiej kobiety w próbie dokładniejszego jej zapamiętania. Już raz pozwoliła jej się niepostrzeżenie podejść, nie miała zamiaru pozwolić na kolejną taką okazję.
Pokiwała głową w zrozumieniu, po czym rozejrzała się po opuszczonym budynku, w którym obie się znajdowały -Hai, hai. Zdradź mi jeszcze, Setsuko-san, czy ktoś oprócz nas zapuszcza się w okolice tego młyna? Byłoby to niezgorsze miejsce spotkań z sojusznikami, jeśli znajduje się poza spojrzeniem mnichów..

-Iye… nikt tu nie zagląda. Ale może zacząć jeśli zbyt wiele osób będzie się tu często kręciło. Młyn jest poza spojrzeniem mnichów. Niemniej to się może zmienić, jeśli ktoś zauważy podejrzany ruch wokół niego. No i czasem… któryś z łowców lub bushi poduszkuje tu sobie z Amiko.
- wyjaśniła z uśmiechem Setsuko.

Maruiken figlarnie musnęła palcami swe wargi, które fioletem odbijały podobnie wesoły uśmiech. Bardzo dobrze znała uroki takich opuszczonych miejsc. To tam, w powietrzu gorącym od przyśpieszonych oddechów, wilgotnym od pocałunków i aż duszącym od tak dużej ilości pożądania, para kochanków mogła odnaleźć kawałeczek świata tylko dla siebie. Obopólny zachwyt oddzielał ich od zewnętrznych zagrożeń i intryg.

-Postaram się nie przeszkadzać w tych.. przyjemnościach - mruknęła ze spokojem, choć zaraz i pewna obawa objawiła się drobną nutką w jej głosie - I jednocześnie mam nadzieję, że śliczna Amiko-chan nie podbierze mi wszystkich łowców. Co poniektórych z nich będę potrzebowała jako swych sojuszników.

-Iye. O to się martwić nie musisz.
- odparła z uśmiechem Setsuko przyglądając się Leiko i oceniając.- Amiko-chan nie zainteresuje osób o tak wyrafinowanych gustach, którzy potrafią docenić tak piękny kwiat jak ty Maruiken-sama, a co do twego młodego Kirisu, to… czyż źle się stanie jeśli odciągnie jego uwagę, gdy ty będziesz czarowała innego młodzika swym uśmiechem? Bądź co bądź, prosta wieśniaczka nie może równać się z tobą pod żadnym względem, ne?

-Iye. Płomyczek nie stanowi żadnego problemu. Jego oddanie jest wręcz godne podziwu, zapewne obecnie jako pierwszy ruszyłby mi na ratunek w każdy ogień
- pod maską opanowania Maruiken ukryła niezadowolenie z propozycji drugiej kobiety. Nie było to powodowane zazdrością o względy młodzika, a po prostu chęcią.. posiadania tego, na co sobie zapracowała w czasie podróży po ziemiach klanu. Wszak to ona pieczołowicie pielęgnowała dumę i męskość Kirisu, wraz z jego żarliwym rozkochaniem w sobie - Ja nie przepadam za dzieleniem się, Setsuko-san. Jeśli jednak mogę zaproponować kogoś spośród łowców, to może Ginamoto Sageru? To mężczyzna inteligentny, lubiący swoje tajemnice i tak samo interesujący się tym, co się dzieje naokoło niego. A podobno dla oczu też jest wyjątkowo przyjemny.

- To bardziej praca niż przyjemność. Naprawdę ciężko… w o finezyjnych kochanków wśród łowców, czy nawet wśród bushi.
- zaśmiała się Setsuko przyglądając się z rozbawieniem Leiko.- Gome… nie jest moim celem odbieranie ci zabawek, czy też zapewnienie sobie rozrywki. Shimoda to moja praca. Na wypoczynek i relaks będę musiała poczekać aż wrócę do Świata Wierzb i Kwiatów. - postukała palcem o dolną wargę dodając z lubieżnym uśmieszkiem.- Noooo… chyba że apetyt jasnowłosego okaże się większy niż przewidzieli pozostali mnisi i będą poszukiwali śmiałych heiminek gotowych wejść do pieczary jasnowłosego ogra.
Po czym pogroziła palcem łowczyni.- A poza tym… To zły pomysł. Sageru-sama jest za bystry, by traktować go jako kochanka do zabijania czasu. Jeśli nie ma ku temu powodu, lepiej nie przyciągać uwagi jego oczu. To już Marasaki-sama się bardziej nadaje, choć on jest nieokrzesany i nieco… szorstki pod futonem.

-Jeśli to nieokrzesania szukasz, to może Sakura-san?
- znów zaproponowała odważnie Leiko. Bo i jeśli Setsuko właśnie takich rozrywek poszukiwała, to na cóż jej smakowanie zaledwie półśrodków, skoro tuż obok jest ten różowowłosy potwór - Polowania na demony mogły ją pozostawić okaleczoną, lecz mimo to nadal jest dziką siłą, tak samo w walce, jak i dzieląc futon. Jest także bardzo łasa na słodkie słówka z ust pięknych kobiet i z pewnością mogłaby.. zapewnić Ci niezapomniane wrażenia

Tamtej łowczyni zaś zapewnić odwrócenie uwagi od Maruiken i tego nocnego „odtrącenia”. Nie mogła wszak pozwolić, aby Sakura popadła w irytację z tak trywialnego powodu. A czyż istniał lepszy sposób na pocieszenie niż rozkoszna bliskości takich dwóch skarbów, jakimi mogła się pochwalić Setsuko?

-Akurat wprost przeciwnie… wyrafinowania i finezji, acz nie uszedł mej uwadze brak humoru u owej łowczyni. Czyżby… coś wczoraj poszło nie tak jak powinno? - zapytała ostrożnie Setsuko przyglądając się Leiko zaciekawiona.

- Przelało się wiele sake, uzewnętrzniły się pewne pragnienia. A chociaż przed nią już niejednego mężczyznę i kobietę wystawiłam na podobną próbę cierpliwości, to zdaje się, że Sakurę taki przymus czekania najbardziej dotknął - odparła pokrótce Maruiken, nie do końca dziwiąc się temu zainteresowaniu kobiety. Jeśli służyła doradcy daimyio, była jego oczami i uszami, to nawet takie drobnostki jak nagła zmiana czyjegoś nastroju, nie mogły umknąć jej spojrzeniu.
-Powinnam zdołać jakoś ukoić jej nerwy, choć.. -zaśmiała się delikatnie, dodając - Nie przeczę, że para cudnych piersi córki rybaka, byłaby dla niej całkiem dobrym pocieszeniem. Na pewno potem miałaby siły i chęci do walki z każdym demonem.

-Jak znajdę czas… to może ona znajdzie ukojenie. W końcu… są ważniejsze obowiązki, ale… zobaczę co da się zrobić.
- odparła z uśmiechem Setsuko wzruszając ramionami.- Coś jeszcze?

-Iye - krótkim słówkiem zaprzeczyła Maruiken. Rzeczywiście troszkę się rozgadały o łowcach wartych spotkania w futonie, ale też kojącą była chwila beztroski pośród zagrożeń czyhających na zewnątrz młyna. Prawdą też było, że mogła sobie wyobrazić o wiele gorsze towarzystwo do spędzenia wspólnie świtu.
Lekko pochyliła głowę w pożegnalnym geście - Gomen, już Cię nie zatrzymuję, Setsuko-san. Domyślam się, że i Ciebie czeka pracowity dzień. Oby był dla nas owocny.

- Oby i pamiętaj by trzymać naszego młodzika blisko twych kształtnych piersi. Nawet jeśli cnotliwy głuptasek nie będzie umiał wykorzystać tej sytuacji.
- zażartowała na pożegnanie kunoichi. I zniknęła, tak samo szybko i cicho jak się pojawiła.
 
Tyaestyra jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem