Zygfryd nie był zbytnio zachwycony tym miejscem, ale w sumie znał już gorsze, na przykład lochy hrabiego von Sydov z których szczęśliwie udało mu się zbiec. Cały ten gród wyglądał jak jedno wielkie gniazdo rabusiów, gdzie zwozi się przypadkowych nieszczęśników i bezlitośnie łupi. Nie przeszkadzało mu to, do puki sam nie miał być ofiarą bandytów. Miał zamiar odwiedzić miejscowego "księcia" i zaciągnąć się do niego na służbę. Jak nie ma się środków by pokonać adwersarzy, to trzeba się do nich przyłączyć. Najpierw jednak trzeba odpocząć i wziąć kąpiel. Przekazał wierzchowca stajennemu i wszedł do karczmy z nadzieją, że przynajmniej dziewki będą tu ładniejsze niż cały ten chlew. |