Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-06-2017, 12:22   #17
Amon
 
Amon's Avatar
 
Reputacja: 1 Amon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputację
Ostatecznie okazało się, że Belle i Marie były jeszcze dość przyzwoicie, żeby nie rzec skromnie ubrane.
“Koncert” nie przypominał nic, co Madam kiedykolwiek nazwałaby tym mianem. Marie zresztą chyba też, gdyż wampirzyca niemal wyskoczyła z wrażenia pod sufit, gdy wraz z wejściem muzyków… “muzyków” na scenę, ta zapłonęła ogniem a po sali rozniósł się huk eksplozji.
Wampirzyce niemal wpadły szał, jednak chwilę później zrozumiały, że było to zaaranżowane “dramatyczne wejście” zespołu.
Wtedy w szał wpadli ludzie dookoła.
W tłumie było ciemno i ciasno, niektóre kobiety obnażały piersi jeszcze inne więcej. Ludzie wszelkiej maści od nastolatków po dwudziesto paro latków zachowywali się jak w obłąkańczym transie.
Belle starała się sama ocenić co myśli o tym wszystkim. Z jednej strony było przerażające, boleśnie nowe, z uwagi na to nieświadomie objęła Marie i wyostrzyła zmysły, chcąc sprawdzić aury muzyków. Czy to była jakaś sprawka wampirzych zdolności?

Z drugiej jednak… podniecenie tłumu coraz bardziej się jej udzielało. Ciepło stłoczonych ludzi, pulsowanie ich szalonych serc pobudzalo jej apetyt, sprawiając że kły zaczęły nieprzyjemnie drażnić dziąsła. Chciała dać się ponieść temu szaleństwu.
- Niesamowite… - Powiedziała normalnym głosem, mając w pełni świadomość, że tłum ją zagłuszy.
I zagłuszył.
Toteż jedyną osobą która ją usłyszała była jej własna towarzyszka.
- Nieprawdaż? - Marie uśmiechnęła się obnażając kły, chwilę potem jej twarz zniknęła za mężczyzną w którego właśnie się wgryzła.
Belle postanowiła dołączyć się do swej towarzyszki. Pochwyciła pierwszego lepszego mężczyznę, który odpowiadał jej preferencjom i wgryzła się w jego rozgrzane ciało. Wtuliła się w mężczyznę upijając tylko tyle by zakręciło mu się w głowie i wysunęła kły.
Obejrzała się by odnaleźć Marie.
Zobaczyła mężczyznę z którego wcześniej piła jej towarzyszka, nieprzytomny leżał w powietrzu trzymany na rękach tłumu. “Fala”powoli znosiła go w stronę ściany. Czułe zmysły Belle zwęszyły rozlewanie ludzkiej krwi gdzieś w pobliżu. Gdy ruszyła w tym kierunku odnalazła przy kolumnie mężczyznę z opuszczonymi spodniami. Do jego krocza przyklejona była twarz Marie.
Madame czuła jak coś ją ściska w dołku. Z jednej strony ten widok był… podniecający. Lubiła patrzeć na Marie i czuła jak robi się jej mokro. Z drugiej jednak, była zazdrosna i chciałaby jej partnerka czuła to samo. Ściśnięta w tłumie, zaczęła rozpinać swoją koszulę, która zsunęła się z ramion odsłaniając jej piersi. Czuła na sobie skupione spojrzenia, pochwyciła pierwsze z nich i przywarła do chłopaka, całując go i rozpinając jego rozporek.
Młody mężczyzna natychmiast stracił dla ventrue głowę i nie tylko.
- O Tak, tak, tak! - poprzez muzykę dochodziło jego wzdychanie.
Belle uwolniła jego męskość i obróciła się tyłem, podciągając sukienkę i pokazując, że nie ma bielizny. Oparła się o stojącego przed nią faceta, obracając go w swoją stronę. Zaczęła go całować ocierając się pośladkami o penisa stojącego za nią chłopaka. Czuła jak muzyka ją ogłusza, jak jej ciało zaczyna się prouszać w jej rytmie.
Chłopak był młody, pełen energii. Przycisnął wampirzycę mocniej do siebie poruszając się gwałtownie. Pożądliwie, wulgarnie lizał jej szyję. Belle jednym sprawnym ruchem nabiła się na chłopaka za sobą. Czując jak jego gorący penis ją wypełnia wgryzła się w chłopaka przed sobą. Piła ze smakiem poruszając biodrami.
Mężczyzna przed nią odpływał w uniesieniu a ten za nią poruszał się coraz szybciej, było tylko kwestią czasu aż jego “pęd” się zakończy. Belle wypuściła omdlewającego chłopaka, z którego piła i na chwilę skupiła się na biorącym ją mężczyźnie. Ta nerwowość, energiczność były tak wspaniale ludzkie. I pomyśleć, że przez kilka dekad ją to omijało. Sięgnęła po opartą na jej ramieniu rękę, która dociskała ją do atakującego ją mężczyzny. Ucałowała jego nadgarstek i po chwili wgryzła się w niego. Powoli pijąc krew.
Niedługo po tym “napastnik” osłabł i zwolnił i to nie tylko z powodu utraty krwi, ale raczej innych płynów. Kiedy mężczyzna wreszcie odsunął się na bok, Belle poczuła na swoim udzie długi, mokry język.
A muzyka grała
Ventrue wydała z siebie głośny jęk i spojrzała w dół, któż to sprawia jej teraz tyle przyjemności.
Była to Marie. Jej czarne oczy zerkały spod przymkniętych powiek. Belle zanurzyła palce w jej włosy poddając się pieszczocie. Znajomy dotyk wampirzycy był wspanialszy niż cokolwiek co mogli zaoferować jej zgromadzeni na sali ludzie. Delikatnie podsunęła jej głowę w stronę swojego łona.
Język Marie był tak długi i tak giętki… jak chciała, wampirzyca nie tylko pieściła Belle ale i ją gryzła, ssała. Wokół zebrała się grupka mężczyzn, którzy żywo komentowali zabawę dwóch kobiet. Oczywiście ludzie byli tylko częściowo jej świadomi ale już to co widzieli działało na nich stymulująco.
- Dalej mała, przygotuj ją dla mnie. - powiedział jeden.
- Ale czad - komentował inny.
Belle natomiast przymknęła oczy z rozkoszy.
- Chcemy ich troszkę wykorzystać? - Wymruczała, rozsuwając szerzej nogi.
Marie uniosła się do góry, sunąc językiem wzdłuż brzucha, piersi i szyi Madam, by wreszcie złączyć się z nią w pocałunku. Jej oczy błyszczały gdy odwróciła się i rzuciła w stronę mężczyzn.
- Będziecie tak stać…? - zakpiła.
Faceci nie potrzebowali więcej, wiele rąk wyciągnęło się w stronę wamirzyc. Kilkunastu mężczyzn zaciągnęło Belle i Marie do bocznego pomieszczenia. Młodzi zerwali z kobiet resztki ubrań, rozkrzyżowali na podłodze.
- Lubisz ostrą jazdę? - spytał chłopak który wepchnął się między szeroko rozłożone nogi Madam. Obok Marie śmiała się, gdy inny młodzian sapał na niej.
- A ty wiesz co to ostra jazda? - Belle ździwiła się szczerze. Śmiech towarzyszki przyjemnie łaskotał jej wnętrze. - Pochwal się co tam masz.
Mężczyzna złapał Belle za gardło, co w jego mniemaniu zapewne miało być brutalne i wcisnął jej w usta swojego palca.
- Zaraz będziesz błagać, żeby ci go nie wciskać do końca mała, zobaczysz! - to powiedziawszy przy akompaniamencie zachęcających krzyków swoich kolegów, chłopak zsunął swoje spodnie i przyległ ciałem do nagiego krocza wampirzycy. Belle objęła go nogami dociskając do siebie i jednocześnie wbiła kieł w palec znajdujący się w swoich ustach, łapczywie zaczęła pić krew chłopaka.
Chłopak odpływał w ekstazie i dość szybko skończył swój pokaz gimnastyki. Jednak miał wielu kolegów i żaden z nich nie miał zamiaru długo czekać na swoją kolejkę. Kiedy tylko pośladki faceta przestały się poruszać, towarzysze oderwali go od Belle, by zrobić miejsce innemu. Wampirzyca skorzystała z chwili by przeciągnąć się na podłodze. Wolałaby łóżko. MIękkie, wielkie wygodne łóżko, tyle, że szkoda było tego całego napalonego jedzonka.
- Mhm… to który teraz, chłopcy? - Wyszczerzyła się do zgromadzonych mężczyzn. - Tylko bądźcie delikatni. - Dodała używając prezencji.
I faktycznie, kolejny chętny tym razem był mniej “brutalny” przynajmniej wedle swojej miary. Nawet zaszczycił Belle swoim językiem wepchniętym w jej gardło. Chłopak nie mógł mieć więcej niż siedemnaście lat, jego ramiona były gładkie i bezwłose jak u dziewczyny, choć przyjemnie umięśnione. Wampirzyca prawie uśmiechnęła się. Objęła dociskając do siebie i rozgryzła jego język ssąc go mocno.
Młodzi chłopcy mieli wiele zapału, ale nie potrafili długo wytrwać, szczególnie doznając jednocześnie wampirzego pocałunku. Również alkohol, który wypili musiał grać rolę… nawet Belle zaczynało się już od niego kręcić w głowie. Wampirzyca nie pamiętała kiedy ostatnio była tak najedzona.
Marie chyba też, kątem oka Madam zobaczyła, jak dłonie jej towarzyszki zaczynają zmieniać się w szpony. Leżącemu na niej chłopakowi jak narazie to jednak nie przeszkadzało. Belle podniosła się zrzucając z siebie chłopaka i lekko zataczając się zerwała z Marie partnera.
- Wszyscy won. - Powiedziała władczym tonem. Opadła na swą towarzyszkę i zaczęła ją całować.
Wszyscy wybiegli z pomieszczenia, co dla niektórych oznaczało potykanie się o własne spodnie. Oczywiście wybiegli wszyscy, którzy mogli, to jest ci, z których nie piła Marie.
Ci bowiem nie byli przytomni.
Wampirzyca zaplotła ramiona i nogi wokół Belle, zupełnie jakby była jakimś drapieżnikiem… w zasadzie to przecież była.
Marie odgięła do tyłu szyję.
- Ssij mnie kochanie, ssij mnie brzydko, bo przysięgam, zaraz zrzygam się z przejedzenia.
Belle wgryzła się w szyję kochanki niemal ją rozrywając. Nie chciała zrobić jej krzywy, ale tak bardzo jej pragnęła. Jej ręka brutalnie zacisnęła się na piersi wampirzycy. Piła starając się nie upić za dużo. Ssała, całowała powoli starając się zalizywać rany, które sama zrobiła w przypływie euforii.
Marie wyła jak dzikie zwierze, prężyła się, rzucała na boki kończynami, drapała do krwi plecy Madam, wręcz szarpała jej skórę.
Tak dochodziła bestia. Belle poruszała się na niej jakby była w stanie ją posiąść. Jej biodra odruchowo chciały się na coś nabić, gdy szczytowała czując to jak vitea wlewa się w nią, niemal natychmiast wylewając.
Po dłuższej chwili udało się jej jakoś wysunąć kły z Marie i opaść na nią bez sił.
- Moja bestyjko… - Wymruczała, czując jak po jej plecach płynie krew. - Chyba będziesz musiała mnie wylizać.
Marie pomogła wtedy Belle ułożyć się na brzuchu, sama zaś zaczęła lizać jej plecy. Wampirzyca pojękiwała za każdym razem gdy przełykała krew Madame.
- Musimy częściej przychodzić na te przedstawienia… - wymruczała kąsając ucho Ventrue.
- Yhym… to był wspaniały posiłek. - Belle niemal jęknęła gdy po jej skórze ponownie przesunął się język wampirzycy. - Tyle się zmieniło, ale krew nadal smakuje wspaniale.
- Pewne rzeczy nigdy się nie zmieniają. - przyznała Marie zmieniając barwę głosu w drugiej części zdania. - wydaje mi się, że przyciągnęłyśmy uwagę jakiś pijawek, widziałam w tłumie kilku trupojadów.
- Hm… wobec tego powinnyśmy chyba pożyczyć kilka ciuchów od tych panów - wskazała na nieprzytomnych chłopaków. - i się stąd zabrać. Nie mam dziś ochoty spotykać więcej pijawek.
Marie zmierzyła wzrokiem skóry i ćwieki po czym uśmiechnęła się do Madame.
- Jasne kochanie!
 
__________________
Our obstacles are severe, but they are known to us.
Amon jest offline