- A żeby cię szczerbata sabaka za jaja pochachmęciła żartownisiu - mruknął pod wąsem Semen. Zarzucił na ramię plecak z uwiązanym do niego toporem i ruszył w kierunku karczmy. Ostrzeżeń ptaszka w klatce nie zignorował, tym bardziej, że i tak nie ufał miejscowym. W sumie to kompanom też nie ufał. A i nie podejrzewał by oni komuś ufali.
W zasadzie to można było zaufać brakowi zaufania w okolicy.
Semen zastanowił się, czy aby nie machnąć jakiegoś monologu wewnętrznego czy retrospekcji, bo czuł, że czegoś brakuje, a nie chciał odstawać od reszty. Ale że była szansa na chłodne piwo to ruszył do karczmy ciekawie się rozglądając. Zwłaszcza bacząc uważniej na żartownisia i jego kompanie. |