- Racja, druhu - odparł na pytanie Marwalda - z chłopakiem będzie nam łatwiej. Byle tylko zabrać ze sobą światło.
Bartnik niechętnie wchodził w trzewia góry. Obawiał się nieznanych niebezpieczeństw. Bo to wiadomo, co tam żyje pod ziemią? A jeśli zagubią się w ciemności w plątaninie korytarzy? Albo uduszą? W borach to zawsze słońce lub gwiazdy służyły za przewodnika, a świeżego powietrza nigdy nie brakło. Za to unikną srogiej zimy i kto wie, być może niepostrzeżenie zbliżą się do świątyni? Wszak chłopak radził sobie jakoś w tych skalnych lochach. Zuch, bo Waightstill sam by się na to nie zdobył.
- I czyś widział w podziemiach jakie dziwy? - zapytał Simona.
- A ty Horst, podążasz dalej z nami? |