Teraz z sudenlandzkiego brzegu dochodziły krzyki, które awanturnicy słyszeli płynąc łódką wynajętą od posiadacza koziej brody. Najwidoczniej działo się tam coś, co zostało spowodowane krzykami imć Wankera.
*
Berwin wystrzelił z miejsca, w którym stał niczym sprężyna w krasnoludzkim mechanizmie zegarowym. Gdy mężczyzna go mijał, Hraban miał już w ręce miecz. Dwa kroki dalej wyprowadził cięcie, niskie mierzące w nogi uciekającego. Trafił. Wrzask bólu przeszył ciemności nocy, a nieznajomy upadł na nadbrzeżny piach. Z rozciętych łydek lała się krew.
Od strony chaty rybaka, w której pytali o łódkę dały się słyszeć jakieś hałasy. Ktoś trzasnął drzwiami, a chwilę potem rozległ się tętent kopyt. Odgłos się oddalał, więc niechybnie ktoś uciekał. Rybak, który wyskoczył z łodzi, pędził na złamanie karku w kierunku swojej chaty, niepewny losu małżonki i latorośli.
*
Gdy Ziegel dobijał do brzegu, tuż obok zarytej w piach łódki, z ciemności wyłoniła się sylwetka Berwina klęczącego nieopodal brzegu nad czymś lub nad kimś. W zabudowaniach zaczęły jaśnieć okna - również sudenlandczycy dzięki działaniom bohaterów zyskali nocne, niezapomniane wrażenia.