Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-06-2017, 16:47   #63
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
A jednak przeczucia Sophie były słuszne. Obudziła się z bólem w sercu. Tym razem jednak to nie Martin był źródłem cierpienia, lecz osikowy kołek. Nie była w stanie zrobić więcej, niż tylko mrugać powiekami.

- Wybacz. - usłyszała z boku znajomy głos. Po zmianach oświetlenia oraz cichych ruchach palców, domyśliła się, że Dorn właśnie przegląda zawartość jej smartfona.
- Nie mogliśmy ryzykować. - wyznał chłopak.

Cóż i tak okaże się co i jak. Jak nie Kai to Andre za jakiś czas ogarnie się, że stracił childe. Zastanawiała się czy czuje strach. Strach przed tym, że ktoś w końcu zakończy jej egzystencję definitywnie. Jednak jedyne co jej przychodziło do głowy to obojętność. Ta sama, którą czuła po jakimś czasie w więzieniu.
Bolało jak cholera. Znowu. Chyba jednak nie miała na to żadnego wpływu. Spróbowała się odezwać. Nie potrafiła, ale Dorn chyba zauważył jej starania, bo powiedział.

- Zaraz przyjdzie Jurge, wszystko ci wytłumaczy. Ja tylko miałem się upewnić, że... nie zrobisz czegoś głupiego. Sorka.

Po tonie głosu można było mieć wrażenie, że naprawdę mu jest przykro, jednak “sorka” za kołek w sercu to TROCHĘ za mało. Niemniej faktycznie po kilku minutach w sypialni zjawiła się Jurge.

- Skoro już wiedziałaś, to nie było zbyt mądre, by tu nocować, wiesz? - powiedziała z lekkim uśmiechem na ustach, po czym uniosła lekko Sophie na poduszkach, by mogły się widzieć.

Sophie nie trzeba było tego dwa razy powtarzać, zaufanie zawsze było jej słabą stroną. Obserwowała Jurge. Czy naprawdę to ona zabiła tych wszystkich ludzi.

- Słuchaj... - zaczęła Jurge - Wyjaśnię ci sprawę, a potem odkołkuję. Chcę tylko żebyś uważnie mnie wysłuchała. Nie chcę cię zabijać. W ogóle nikogo nie chciałem, ale... bez ofiary krwi się nie dało. Na ile cię poznałem, wydaje mi się, że też straciłaś kogoś drogiego. No i jesteś wampirem, my zawsze kogoś tracimy... - pancura rozsiadła się w nogach łóżka, by móc utrzymywać z Sophie kontakt wzrokowy. Westchnęła ciężko.
- Sprawa wygląda tak... Miałem ukochaną. Laurę. Nie będę opowiadać jak ta dziewczyna ożywiła trupie serce, które we mnie jest. Wiedz jednak, że przy niej nigdy nie czułem się tak... żywy. Nim ją przemieniłem, na jej własną prośbę, Laura urodziła dziecko. Tego tutaj chłopaka. Toteż rozumiesz już nasze powiązanie. Taka zresztą była Laura, wszystkich łączyła, wszystko budowała... nie było w niej ani odrobiny siły destrukcyjnej. Lecz... taka siła do niej przyszła. Laura zginęła, a ja i Dorn zostaliśmy sami. - Jurge uśmiechnęła się smutno do chłopaka - Obiecałem mu coś. Obiecałem, że znajdę sposób, by sprowadzić znów do nas Laurę. Trochę to trwało, ale w końcu natrafiłem na ślad rytuału otwarcia wrót krainy zmarłych i... znalazłem czarownika, który to zrobi. Niestety, jest to rytuał oparty na wierze chrześcijańskiej, toteż otwarcie bramy królestwa śmierci, by ktoś mógł opuścić tę krainę, może nastąpić tylko, gdy zastęp aniołów spłynie do wrót i wywoła tego, który winien być osądzony przez Boga. Pierdu pierdu... Tak czy siak, ofiara krwi była niezbędna. Lecz to już niedługo będzie koniec. Został tylko jeden anioł do stworzenia. I to już jutro. Potem brama zostanie otwarta, a ja odzyskam Laurę. - Gangrelka zrobiła przerwę, po czym, przyglądając się uważnie twarzy Sophie dodała - Jeśli mi pomożesz, możemy przywołać stamtąd kogoś jeszcze... Kogoś, za kim tęsknisz. Wystarczy, że mrugniesz powiekami dwa razy, a wprowadzę cię w szczegóły. Jeśli mrugniesz raz, cóż, będzie to oznaczać brak zgody. Wtedy ja i Dorn znikniemy, a ciebie zapewne za kilka godzin odkołkuje Kai. Ty wybierasz, Sophie…

No i tu był problem. Według niej każdy kto jest martwy powinien pozostać tam gdzie jest. Tak było z Martinem, gdyby umarł wtedy, w operze, oszczędziłoby to wielu osobom cierpień. Gdyby umarła ona… pewnie też. Chciała go mieć z powrotem, znów poczuć go w sobie, ale… to nie był sposób. Nie kosztem czyjegoś życia i to w taki poroniony sposób. Zastęp aniołów… niewinnych ludzi, zabitych dlatego by wskrzesić wampira. Co by się nie działo musiała temu zapobiec. Dawno o mały włos nie umarła. Mrugnęła dwa razy gotowa użyć akceleracji i zdobyć jedyną broń jaką jest kołek.

- Nie oszukuj mnie, Sophie - Gangrelka przekrzywiła lekko głowę - Wiem, że nie zgodziłabyś się tak łatwo. Wiem, że te ofiary... to cię boli. Ale posłuchaj - zastęp aniołów może przywołać tyle istnień, z ilu aniołów się składa. Jasne, przywołując Laurę, kogoś tam zostawimy, umrze na zawsze, jednak czy patrzyłaś dokładnie na historie tych ludzi? Czy badałaś coś więcej niż ich akta? Każdy z nich miał mroczny sekret. Każdy z nich popełnił zbrodnię, za którą nie poniósł kary. Starannie wybieraliśmy takie osoby. Ten ostatni facet, to myśliwy. Zastrzelił na polowaniu nastolatka, który akurat łaził po lesie. Facet się nie przyznał, a ponieważ kumple go kryli, nie znaleziono winnego. Ci poprzedni też nie byli lepsi: gwałciciele, pedofile, i również mordercy. Wierzę w ciebie. Jeśli zechcesz przywołać kogoś z tamtej strony, ta osoba na pewno będzie lepsza niż ci, których zabiliśmy... A i tak wrócimy większości z nich życie. To chyba nie taka straszna zbrodnia, prawda?

Sophie wpatrywała się w Gangrelkę z zainteresowaniem. Skoro wie, że ją oszukuje jak niby rozpozna, że nie robi tego teraz. Kusiło… bardzo. Chciałaby znów zobaczyć Kanarka i tą jego blond czuprynę, jednak miała tu co innego do zrobienia, a rozkaz to rozkaz. Kim był mag, który nawkładał jej tego do głowy… czy uda się jej go dopaść? Może powinna dopuścić do ich spotkania by złapać tego człowieka. Jednego była pewna, nie dopuści do kolejnego morderstwa. Ponownie mrugnęła dwa razy gotowa wykonać to co zaplanowała.

- Mam nadzieję, że nas rozumiesz. Dorn chce odzyskać matkę, ja ukochaną, a świat... będzie lepszy, gdy Laura do nas wróci. Zobaczysz. - powiedziała z mocą Jurge, po czym dodała - Naprawdę cię polubiłem Sophie i jest mi głupio, ale musimy się upewnić, że zrozumiałaś. Za bardzo nam... zależy. Pijąc krew z lodówki, piłaś też moją krew. Jeśli dobrze liczę, został nam jeden raz, byś połączyła się ze mną więzami krwi. I wtedy okaże się czy faktycznie zrozumiałaś. Dlatego ostatnia decyzja. Czy zgodzisz się wypić moją krew, bym mogła cię odkołkować?

A jednak… związała ją. Kolejny cholerny wampir, który ją związał. Sophie mrugnęła raz. Tego już było za wiele. Dopadnie ich, tak czy owak. Ale nie będzie więcej z nikim związana.

- Jesteś pewna? Postaw się w naszej sytuacji Sophie. Mam cel, na którym naprawdę nam zależy. Dobry cel. I ty możesz mieć własny. Potrzebujemy tylko pewności, że nie zaprzepaścisz wszystkiego. Niestety, ja nie umiem czytać aury, by wybadać czy kłamiesz. Niemniej zauważ, lojalnie cię ostrzegłem. Nie zamierzam też wykorzystywać więzów do niczego innego niż ochrony siebie i Dorna. Nie chcę ci rozkazywać.

To niczego nie tłumaczy. Związała ją, bez jej zgody. Bo ma cel. Sophie ponownie mrugnęła tylko raz.

- W takim razie musimy cię zostawić. Przykro mi Sophie. - powiedziała Jurge, wstając z łóżka. Wampirzyca wyszła z pokoju, a za nią podążył Dorn. Chłopak zatrzymał się w drzwiach i szepnął:
- Naprawdę mi się podobałaś…

Nie to, że mogła coś odpowiedzieć. Przymknęła oczy mając nadzieję, że niebawem dotrze tu ktokolwiek. Nasłuchiwała jakichkolwiek dźwięków. Jednak jej głowa powoli odpływała. Martin… tak bardzo chciałaby go znów zobaczyć. By odciągnąć myśli zaczęła liczyć, starając się ocenić ile czasu minęło i jaką trasę mogli pokonać.

Została sama, a czas ciągnął się niemiłosiernie. Godzina za godziną... a ona była sama. Zupełnie sama. Zdana na pastwę własnych myśli. I pomyśleć, że cały czas była tak blisko. Ciekawe było jak bardzo Jurge okroiła informacje, które jej dała. Na pewno powinna się pojawić informacja o rozprawach. Błąd, kolejny błąd. Znów za bardzo zaufała, znów postępowała pochopnie. Przed oczami stanął jej wybuchający Martin. Jurge też postępowała pochopnie, tak bardzo zafiksowała się na odzyskaniu kogoś bliskiego, że nie widzi, że może po prostu zostać wykorzystana. Uchyliła oczy rozglądając się po swoim pokoju. No niech, ktoś w końcu przyjdzie!

Teraz już wiedziała ile szczęścia miała gdy wybudzał ją Andre. Gdy po prostu była nieprzytomna. Tak chętnie zabrałaby się do roboty, a czysto teoretycznie może tu czekać tydzień.

Powoli robiła się też senna, a to znaczyło, że noc przemijała - noc pełna rozgoryczenia, bólu i samotności. Pierwsza z... ilu?
 
Mira jest offline