Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-06-2017, 21:10   #114
Stalowy
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Matuzalem klnął w myślach. Akcja i tak nie poszła tak dyskretnie jakby sobie tego życzył. Ale jego życzenia zawsze niewiele miały wspólnego z rzeczywistością.

Musiał teraz się skupić na ustawianiu odpowiednich danych na HUDzie. Plan miejscowości, obecna lokacja Morgensterna oraz miejsce z którego mogliby się ewakuować. Przeglądając to zdał sobie sprawę, że zaraz po odnalezieniu trupa HVI zignorowali całkowicie zagłuszacz namierzony przez hereteka w ich pobliżu. Walizka była priorytetem, a śmierć świadka świadczyła tylko o tym, że wróg jest blisko przejęcia ładunków. Nieważne. Teraz mieli to po co przyszli i musieli się wycofać. Fakt, że Morgenstern wpakował się do budynku pilnowanego przez elitę wrogich siepaczy mógł ostro im namieszać.

- Cortez. Przesyłam koordynaty miejsca ekstrakcji. - zwrócił się do Cotanta i Blackhole'a - Udacie się tam z Panem Jonesem. Pobiegnę po puszkę i zgarniecie nas po drodze. Pan Jones dowodzi.


Astropata pędził w skradzionym automobilu przez ciemne miasteczko. Niektóre budynki mocno oberwały przez ostrzał plugawej machiny Istvanian. Teraz jej wrak dymił na horyzoncie. Co się stanie z mieszkańcami? Nie wiedział. Nie mógł się tym przejmować, choćby bardzo chciał. Na voxie nieustannie słychać było odgłosy walki Morgensterna z Istvaniańskim elementem. Niewątpliwie wróg zastawił na nich pułapkę w Meguili. Pytanie czy im tak dobrze poszło, że się nie zdołała zatrzasnąć w odpowiednim momencie, czy może wciąż była uzbrojona i skryta gdzieś na ich ścieżce? A może właśnie wsparcie zmierzało do remizy, aby osaczyć Durrana? Bez niego szanse powodzenia operacji znacząco malały.

Cholera... czemu Technologiczny jeszcze walczy zamiast zwiewać? - pomyślał z frustracją asasyn.


Remiza przypominała patologiczną wersję centrum rozrywki - zrujnowaną, rozświetlaną błyskami wybuchów i wystrzałów, a nie neonów i laserów. Tylko solidna konstrukcja sprawiła, że budynek wstrząsany eksplozjami i ogniem z broni wielkokalibrowej wciąż stał. Co gorsza zmysły Matuzalema podpowiedziały mu czemu Morgenstern jeszcze walczył. Wróg dostał posiłki. I co gorsza z kierunku gdzie znajdowała się druga zagłuszarka nadciągał nemesis inkwizycyjnego hereteka. Należało działać bezzwłocznie. Nie było też miejsca na półśrodki. Astropata sięgnął za Zasłonę po porcję energii odmiennej rzeczywistości.

Pierwsze nawinęło się trio, które wypadło z jakiejś uliczki i sprintem puściło się pod ściany remizy. Kiedy skupili się na tym aby wślizgnąć się do środka i odwrócili wzrok od swoich pleców, Astropata pokonał błyskawicznie dzielący ich dystans i wypruł w nich długą serię z karabinku szturmowego. Cała trójka zatańczyła do muzyki ołowiu drąc się niemiłosiernie. Podbiegł na ich miejsce i wpakował jeszcze po pocisku każdemu w twarz dla pewności. Jednemu z nich zdarł pas z granatami. Zaraz potem wkroczył do środka.

Pobojowisko. Tak można było podsumować to co w środku się działo. Oczywiście Matuzalem widział to całkiem inaczej. Odbicie w Osnowie dodawało więcej upiorności, kiedy miejsce dodatkowo było przesycone aurami strachu, gniewu i przemocy. Ot na przykład ciała dwóch żołnierzy i techników rozstrzelane z multilasera pozostawiały smród strachu. Po... byłem siostrze bitwy pozostał gniew i wiara. Chyba jednak nie była dość silna.
No i była Maszyna Pokutnicza. Matuzalem nie wiedział, czy była prawdziwa, czy to była jakaś podróba. Płonęła jednak ogniem nienawiści i samopotępienia wymachując uzbrojonymi metalowymi kończynami. No i był jeszcze Morgenstern. Ten to miał tak mieszaną aurę, że na dzień dobry powinien zostać potraktowany rózgami wytłumiającymi. Machina, a raczej przypięta do niej kobieta starała się opędzić od Agenta Tronu, który trzymając się jakiegoś wystającego żelastwa na korpusie machiny i starał się wcelować energopięścią w jej pilotkę. Morgenstern był w dość opłakanym stanie - musiał zgarnąć kilka celnych boltów i dostać parę razy od Pokutniczki. Ale jakoś się trzymał i walczył dalej. Nic tylko pogratulować wytrzymałości.

Ale Matuzalem nie miał zamiaru stać bezczynnie i się przyglądać. Przebiegł dzielący go od walczących dystans i puścił karabin, który zawisł na pasku.

- W Imieniu Boga Imperatora... WYPALAM twe grzechy! - zakrzyknął wyrzucając ręce przed siebie i kierując rozczapierzone dłonie na walczących.

W oczodołach jego maski pojawiły się małe złociste płomienie. Podobne zaczęły ślizgać się po jego rękach, a wszelkie symbole aquili, czy to na ścianach czy wkomponowanych w ubranie lub maszyny rozbłysły. Pomimo ryków maszyny i krzyków walczących do uszu każdego dotarł chóralny zaśpiew.

Oczy i usta penitencjarki rozświetliły się złocistą aurą, a z gardła wydostało się wycie bólu i ekstazy. Dusza płonęła, a najbardziej jej najciemniejsze zakątki. Wykorzystał jej rozproszenie Morgenstern i przyładował jej prosto w pierś energopięścią kończąc jej cierpienie... i jej pokutę.


Wypadli z remizy. Teslohm chwilę potem wszedł do budynku. Pomimo mocy i sprzętu do działań stealth, na pewno ich namierzy, chociażby przez płyny kapiące z uszkodzonego Morgensterna. Matuzalem już nadał telepatyczną wiadomość do Corteza. Musiał ich podjąć "w biegu". A oni... a oni musieli nie dać się złapać... tylko tyle... i aż tyle.

Oddalili się na kilkadziesiąt metrów ulicą zanim agent Istvanian wyszedł z budynku i ich dojrzał. Konsternacja trwała chwilę. Zdradziecki Tryb ruszył najpierw powoli, a potem coraz szybciej. Morgenstern już widział ten ruch - wróg zbierał energię do zadania śmiertelnego ciosu.
Valkyrię usłyszeli chwilę potem. Matuzalem wyłapał obniżający lot pojazd i wyrzucaną z niego linę. Będą musieli się chwycić. Co prawda można by zrobić nawrót i spróbować odstrzelić Teslohma, ale każda kolejna chwila pozostawania w okolicy zwiększała szansę na atak z broni plot i kompletnego uziemienia drużyny.

Upragniona ucieczka przed zagrożeniem zbliżała się wraz z przeciwnikiem. Ten pędził już prawie na złamanie karku. Wokół niego rozjarzyła się energetyczna aura. Już wznosił rękę do ciosu. Był coraz bliżej. Podobnie lina ewakuacyjna. Matuzalem się nie oglądał. Morgenstern też.

Chwycili w ostatniej chwili. Teslohm wyskoczył w przód przyspieszając i zamachując się jarzącą od energii pięścią. Jednak Agenci Tronu mocno chwycili się zrzuconej im liny i pomknęli niesieni przez Valkyrię. Cios minął ich dosłownie o metr, a rozprysk i mikroeksplozja dawała do myślenia co stałoby się gdyby spóźnili się chociaż sekundę.
Ktoś włączył wciągarkę Astropata wraz z exTrybem pomknęli w kierunku kadłuba. Teslohm wlepił w nich swoje zielone bioniczne ślepia... i szarpnął ręką do przodu a potem na bok. Matuzalem poczuł jak gwałtownie znika ciężar z pleców. Walizka! Zaczep magnetyczny, który ją przytrzymywał został zerwany. Astropata wyrzucił jeszcze wolną rękę w kierunku walizki starając się ją pochwycić.

- NIE! - zawołał rozpaczliwie, ale Valkyria właśnie zaczęła przyspieszać.

Walizka walnęła o bruk i zaczęła sunąć w kierunku wyciągniętej ręki Teslohma, a potem w nią po prostu wskoczyła. Agent Rathbone złapał ją sprawnie i otworzył.

Zamontowany w środku pęk granatów aktywował się wraz ze zwolnieniem ciężaru wieka. Każdy z nich miał ustawiony minimalny czas do detonacji. Heretek zdążył tylko zrozumieć, że został oszukany zanim pochłonęła go eksplozja.

Dłoń Matuzalema zacisnęła się w pięść. Wyprostował palec wskazujący i środkowy oraz kciuk.

- Bum. - mruknął.

Na horyzoncie już jaśniało. Wstawał nowy dzień. Jaguary mogły wrócić do swojej kryjówki z kolejnej udanej misji. Dopiero teraz jednak Przesłuchujący uświadomił sobie, że to jeszcze nie koniec.
Trzeba było jeszcze ustalić co z drużyną Turbodiesla, która udała się z misją ratunkową...
Uczucie to było jednak drobnostką w porównaniu do satysfakcji wypełnionego zadania... i utarcia nosa członkowi świty zdradzieckiej inkwizytorki.
 
Stalowy jest offline