Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-06-2017, 15:46   #27
Panicz
 
Panicz's Avatar
 
Reputacja: 1 Panicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputację
Pierwsza bramka, brama nota bene, minięta. Dalej, gródek i obrastające go drewnianą naroślą skupisko bud i baraków. Na oko, jeszcze parę bramek – albo przeszkód, żeby zdać sprawę, że idzie o metaforę, a nie fizyczne drzwiczki – i Frank będzie u celu. Cel był ruchomy, całkowicie nieświadom swojej celowości i w ogóle jakoś w głowie rozmazany. Żeby cel zlokalizować trzeba było najpierw porządnie się rozejrzeć.

I Frank szedł. Spokojnie, nie wadząc nikomu, przepatrując okolicę skosami spojrzeń.

Aż tu, jak nie huknie, jak nie gruchnie. W tył głowy jak głazem, jazda, raz-drugi, nie ma zmiłuj.

- O kurwi synu… – Myśl mignęła pod czupryną, łapy sięgały już po broń.

Bum i trach. Tyle tego było, oczy zalepiła ciemność. Karma leciała na opak.

* * *

Ciemność odeszła tak nagle jak się zjawiła, zerwana jak płachta w magicznej sztuczce. Niebo było, ziemia też na swoim miejscu, głowa, nogi, ręce – wszystko na swoim. I nawet zęby były u siebie. Tylko głowa promieniowała tępo, a brzuch pulsował piekąco.

Frank zebrał się z westchnieniem, na który świat był niepomny i powlókł do karczmy. Nie bawiąc się w ceregiele zamówił izbę i wodę, by wymoczyć się wreszcie i przeprać ciuchy. Monety, które zgrabnie zmieniły właściciela szybko przyspieszyły cały proces.

Parę minut później, przekąpany i w czystym odzieniu wysupłanym z tobołków, Frank zjawił się z powrotem na dole. Usłyszał, że kroi się robota u księcia i nie chciał tego przegapić. Majordomus, rządca, kasztelan, kanclerz czy jak się tu kazał wołać główny zausznik głównego bossa, był tym dla kogo Frankie przyjechał w te strony.
 
Panicz jest offline