Gdyby ktoś w normalnych okolicznościach nazwał ją ślicznotką w stanie jakim była obecnie, Belle nie miałaby nic przeciwko by zatonąć w silnych, żołnierskich ramionach i przypomnieć sobie złote lata młodości.
Chwila bieżąca jednak miała niewiele wspólnego z przytulnością czy przyjemnością, bo nawet starzejąca się złodziejka patrzyła małołaskawym okiem na jakikolwiek kontakt z mutantami.
Rozwidlony jęzor lowelasa stanowił specyficzne sole otrzeźwiające przebijające nawet lekkie otępienie po walnięciu głową w mur. Instynktowną reakcją Belle, jakiej nie oduczyli jej nawet więzienni strażnicy, było przyciągnięcie absztyfikanta blisko do siebie, by nie pozwolić mu na szybką ucieczkę ani nie dać miejsca na specjalne manewry.
W miłosnym splocie wbiła żołdakowi zakończony brudnym paznokciem kciuk w oko, naciskając ile sił by usłyszeć charakterystyczne ciche ‘plop’. Poruszyła też nadgarstkiem drugiej ręki by uruchomić zapadkę mechanizmu i zwolnić sprężynę ukrytego tam sztyletu. Z tego co pamiętała ostrze wbite pod żebra skutecznie zniechęcało do prób nalegania na niechcianą zabawę. |