Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-06-2017, 21:16   #2
Mi Raaz
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Po spektakularnej akcji policji przewieziono ich do najbliższego szpitala. Lilian potrzebowała niecałej godziny, żeby zorganizować transport męża do prywatnej kliniki. Jak się okazało niepotrzebnie. Samo przeniesienie zajęło godzinę, a później ponowiono komplet badań. Pewnie inni wtedy byli już wypisani, a Warren nadal nie mógł spać otoczony przez lekarzy.

Rano był już w domu rodzinnym. Żona roztoczyła nad biznesmenem ochronny klosz. Nie mógł sobie nawet zrobić samemu herbaty. O whisky nie wspominając. Oczywiście nagle w domu pojawili się wszyscy. Syn, wnuki, córka, detektywi policyjni… tak z całą pewnością Warren nie mógł odpoczywać. Choć nie czuł się zmęczony. Odnosił wrażenie, że jest zdrowszy niż przed całym tym porwaniem.

Kolejny dzień zaczął się od bardzo trudnej rozmowy z Lilian. Przekonanie żony, że musi wrócić do pracy po trzech miesiącach nieobecności nie należało do łatwych zadań. Z drugiej strony UCC przechodziło największy kryzys od momentu powstania w 1917 roku. A on stał na jej czele. Koronnym argumentem był brak dostępu do komputera w ich domu. Warren był święcie przekonany, że nie istnieją żadne przesłanki, żeby kiedykolwiek kupować komputer do domu. To urządzenie nie wnosiło wszak kompletnie nic do domowego ogniska.

Po kilkunastu minutach Warren Anderson jechał już swoją złotą Corvettą C4 z rocznika 1984 wprost do swojej pracy. 250 koni mechanicznych pod maską i panująca nad nimi półautomatyczna skrzynia biegów typu Doug Nash dawały mu poczucie siły. Siły, której jemu samemu już od kilku lat brakowało. Na drodze mógł być demonem szybkości, czego raczej nie doświadczał w codziennym życiu. Do końca nie rozumiał dlaczego koncern GM wyprodukował skrzynię biegów 4+3. W zasadzie normalny człowiek nie potrzebował dwóch dwójek, dwóch trójek i dwóch czwórek. I choć jako prezesowi dużej korporacji ciężko było mu zrozumieć ten pomysł, to już jako użytkownik cieszył się, że nie obciąża nogi ciągłym wciskaniem sprzęgła.


Na podziemnym parkingu znajdowało się wyznaczone miejsce parkingowe, które zajął. Cieszyło go to, że Wenthworth jako “pełniący obowiązki” nie parkował na jego miejscu.. Waren sięgnął laskę i powolnym krokiem ruszył do windy. Miejsce prezesa było najbliżej windy, co Anderson doceniał każdego dnia.

Na ostatnim piętrze wywołał zaskoczenie. Helen, sekretarka, natychmiast pobiegła przygotować kawę i przynieść poranną prasę. Anderson bez słowa zamknął się w swoim biurze. Nalał sobie dwunastoletniej whyski. Zakręcił szklanką w dłoni ogrzewając szlachetny trunek, po czym napił się go w spokoju.

Na cięzkim dębowym biurku stał Macintosh.
Najnowszy nabytek. Mówili o nim “przełom”. Warren z pogardą odnosił się do całego tego komputerowego szaleństwa. Jego stary IBM sprawdzał się całkiem dobrze. Choć dział inżynieryjny był zachwycony tym całym Excelem. A że działało to tylko na Macintoshach, to UCC wymieniło sporo komputerów w ostatnim roku. Jedynie Warren wkurzał się patrząc na komputer i słysząc w głowie durny spot reklamowy: “Dlaczego rok 1984 nie będzie jak Rok 1984”. Co ten cały Jobs wiedział o twórczości Orwella?

Rozmyślania Andersona przerwała Helen przynosząca dzienniki. Podziękował jej grzecznie i zdawkowo odpowiedział na pytania o zdrowie. Przystąpił do przeglądu prasy. Gdzieś na 3 stronie pojawiał się krzykliwy nagłówek: “Jednak nie uciekł od odpowiedzialności. Oprawca stał się ofiarą”. Obszerny artykuł poświęcony jego zaginięciu i odnalezieniu. Cała masa niepochlebnych opinii.

Po godzinie przyszła Helen z przesyłkami kurierskimi. Z uśmiechem spojrzał na informacje z giełdy. Po jego odnalezieniu akcje UCC zyskały 12 punktów procentowych. W prawdzie nie odrabiało to 40% spadku z grudnia 1984, ale dawało nadzieję na przyszłość. Muszą tylko stopniowo odciąć się od placówki w Indiach i jakoś to będzie. Na koniec sięgnął po kasetę VHS, którą włożył do magnetowidu pod telewizorem w swoim biurze.


Po kilku godzinach na stoliku stała pusta karafka. Krawat na jego szyi był poluzowany. Górne guziki rozpięte. Kaseta była przewijana już kilkukrotnie. Helen dostała polecenie, żeby nie dopuszczać do niego nikogo. Co nie było trudne, bo większość pracowników była przekonana, że prezes spędzi kilka dni na urlopie.

Okulary leżały na stoliku kawowym obok pustej szklanki. Zmęczony Anderson ściskał swój nos jakby chcąc rozmasować ból w zatokach. Wiele faktów zaczęło mu się składać. Ktoś, kto go uprowadził chciał go szantażować. Najpewniej poddał go hipnozie. Dlatego niczego nie pamiętał. A reszta ludzi porwanych razem z nim? Kim byli? Ktokolwiek stał za porwaniami miał na celu zdobycie haka na nich wszystkich.

Anderson schował kasetę do swojej skórzanej teczki i poprosił do siebie sekretarkę. Ostatni raz widziała go w takim stanie dzień po powrocie z Indii. Od razu musiała się domyślić, że tym razem jest równie źle.

- Helen, proszę dowiedz się kim są pozostali ludzie, których razem ze mną odnaleziono. Potrzebuję na jutro wszystkie wycinki prasowe. I najlepiej też wszystko co wiadomo na temat tego, kto to zrobił. I umów również zebranie zarządu na jutro. Chcę wiedzieć na czym stoimy i co się stało w ciągu mojej nieobecności.

Sekretarka obróciła się na pięcie i ruszyła do wyjścia.
- Helen i przynieś mi jeszcze dwie kawy.

Słońce już zachodziło nad Park Av 270 gdy Warren zdążył otrzeźwieć. I choć cały dzień oglądał wideo, to czuł się zmęczony bardziej niż po przetrzymywaniu w zamknięciu przez kilka miesięcy.
Do domu wracał taksówką. Zostało mu czekać na kontakt ze strony szantażysty.

 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline