Igor uśmiechnął się nieznacznie. No tak, mógł się tego spodziewać. W końcu mało który biznesmen idzie w zaparte w swoich zamysłach. Większość jest otwarta na nowe ścieżki jeśli tylko zwęszą wyższy zysk...
Trochę żal mu było Ducha Wielkiego Bagniska... gdyby tylko był z nim szczery! Niestety, ten duch był samolubny i patrzył tylko dla siebie... był skrzywdzony dziejową niesprawiedliwością... to tłumaczyło wiele, ale jeszcze była dla niego szansa... jeszcze była, a jeśli ona zawiedzie to niestety będzie musiał się pożegnać z Duchem.
Wiedząc, że teraz nic nie wskóra u Tracza Igor uśmiechnął się delikatnie, acz pogodnie i poczekawszy, aż biznesmen skończy przemowę powiedział do niego wręczając mu wizytówkę.
- To wielkie i dochodowe plany. Jeśli potrzebowałby pan porady, lub pomocy służę pomocą.
Po kolejnych uprzejmościach i pożegnaniach wyszedł z gabinetu. Z sekretarką wymienił parę uprzejmości i zapowiedział, że jeszcze przyjdzie. Zażartował nawet, że idzie o zakład, że w ciągu dwóch spotkań przekona go do swoich racji i podtrzymał ofertę kolacji. Wręczył jej nawet wizytówkę z mrugnięciem oka.
Z planów na ten dzień miał wyprawę do świata duchów po Esencję i poważną rozmowę z Duchem Wielkiego Bagniska...