Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-06-2017, 12:50   #116
Arvelus
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację

Ucieczka... kusiła. Zostać “martwym” byłoby tak prosto. Od czasów rezurekcji cybernetycznej nie miał nawet swojej własnej twarzy, a kości i skóra potrafiły się zmieniać. Morfować by być kimś innym. Mógłby zacząć nowe własne życie. Zająć się swą ukochaną technologią… poznać duchy maszyn Tau, Eldarów, może Nekronów albo nawet Orków… Tak wiele możliwości. Musiał tylko… pozwolić tym skurwielom zrobić swoje… Nie! To nie było dopuszczalne.
Święty Gniew szukał ujścia!
Prawa Nienawiść swego celu!
Liturgiczny Szał wymagał ofiar!
A tym celem… ofiarą… ujściem byli Istvaanie. Nie mogło być mowy o spoczynku póki oni żyli. Przeklęte po trzykroć ich imię! Marne ich pragnienia! Próżne ich słabości! Nie! Nie! Po trzykroć NIE!

- Diesel! Dawaj ich wszystkich do ambulatorium! - rozkazał samemu przejmując dowodzenie. To on był medykiem w komórce inkwizycji i gdy szło o rany bitewne, sprawy zdrowotne, choroby i wszystko takie to jego słowo było prawem i Dieter doskonale o tym wiedział.

Durran pobiegł taszcząc Mordaxa i Flawię pod ramionami. Oni byli najdłużej pod efektem, a Bruno… cóż… on był drugorzędnym członkiem. Komórki. Go łatwiej byłoby zastąpić niż tych dwoje… Brutalne fakty.
Potężne synth-mięśnie łatwo sobie radziły a stalowe ciała nie wymagały delikatności więc mógł biec szybko. Na miejscu prawie nimi rzucił na łóżka operacyjne. Nie wygłupiał się w subtelności. Zerwał z nich pancerze, rozrywając klamry. Do późniejszej naprawy.
Rękawica wspomagana ciężko wylądowała na ziemi.
Przyciągnął do łóżek dwie ciężkie przeszklone szafy pełne różnych chemikaliów, medykamentów oraz stymulantów. Zaczął od tych ostatnich. Dwie końskie dawki dragów wspomagających wymieszanych ze sterydami. Normalnie coś takiego było niedozwolone w myśl nie szkodzenia pacjentowi, bo nerki tej dwójki już nie będą takie same po tej kuracji, ale one teraz były drugorzędne. Najwyżej będą wymagać cotygodniowej dializy póki się im ich nie wymieni.

Nieprzytomne ciała zarzuciły się jeszcze raz naprężając łańcuchy. Niech im będzie. Mogą się buntować. Ważne by przeżyli.
Dieter przynosił kolejnych, a Durran kolejnym wstrzykiwał zabójcze mieszanki. Byleby tylko przedłużyć im życie póki nie da rady wyciągnąć im volitorów z głów.
- Co mam robić!? - pytał Turbodiesel gdy już wszystkich przyniósł
- Upewnij się, że są twardo spięci by nie zrobili sobie krzywdy - mówiąc to podawał mieszankę Sejanowi. Po tych najbardziej narażonych na chorobę volitorową, on był pierwszy w kolejce bo był najwyższy rangą, co znaczy najważniejszy. Potem byli kolejni.
Potem zaczynał operacje.
- Bierz brzytwę i ogól głowy tym co mają jeszcze włosy. Cała lewa półkula - rozkazał Turbodieslowi wskazując gdzie są ostrza.
najpierw na stół poszła Valeria. Z niej pozostało najmniej Organicznego Fałszu i dostanie się pod czaszkę wymagało najmniej pracy
- Zacznij od Mordaxa - sprecyzował widząc, że DIeter chce już golić Sejana.
Szybkoobrotowym wkrętakiem odkręcił śruby scalające czaszkę asasynki.

Wtedy rozpoczął się kolejny akt tragedii…

* * *

Chwilę potem byli już na ziemi… Chimera strzelała, Valkiria włączała silniki, oni byli powaleni binarnym kantem. Durran wiedział jak sobie z tym poradzić… przejął odrobinę kontroli nad swoimi implantami. Przejął władzę nad duchami maszyn i kazał ich elektrycznym duszom podążyć obwodami z mocą i intensywnością większą niż były one w stanie przetrwać.. spięcie spaliło zmysł słuchu i odbiorniki Vox. W doskonałej ciszy Durran był wolny. Nie słyszał alogicznych bluźnierczych komend i linii tekstu. Widział jak Diesel wciąż walczy i cierpi. Nie było czasu na uprzejmości. Rękawicą energetyczną przyparł go do podłogi i podłączył się do jego wejścia MIU. Znów usłyszał ten kant poprzez zmysły towarzysza. Ale widział co robić. Pół sekundy zajęło mu zniszczenie i jego zmysłów tą sama metodą.
Byli wolni.
Ale to nie był koniec. Chimera warczała. Valkiria zaraz miała się zacząć wznosić. Musieli działać. Durran podłączył MIU do datapada i zawiesił go sobie na piersi. Natychmiast złamał jego oprogramowanie i teraz wyświetlał zdanie “30s i zajmij się chimerą”. Diesel pokiwał głową, choć nie miał zielonego pojęcia jak miałby sobie z tym poradzić, ale Durran już działał. Dobiegł do konsoli i podłączył się. Jednostronnie. On rozkazywał duchom maszyn, ale nie blokował wszystkie sygnały które miałyby do niego dotrzeć. To oznacza, że działał na ślepo. Ale znał ten system. Implant Cerebralny tylko pomagał mu odszukać kolejne informacje, kroki które teraz musiał odbyć. Zajęło to kilka sekund. Na chwilę odblokował przekaz. Alogiczny kant zalał go bluźnierczym bólem, ale nie na długo bo znów zamknął kanał. Ale to wystarczyło by wiedzieć, że wszystko jest jak powinno. Puścił w ruch duchy maszyn i złamał blokady, którymi odgrodziło się zdradzieckie AI…

Chimera się zatrzymała i zaczęła drgać. Jej ruchy stały się chaotyczne i nieskoordynowane. Valkiria także wyłączyła silniki.
- Wejdź do środka i zniszcz stację vox! - zakrzyknął Durran, ale Dieter już leciał. Chyba wystartował nim bionik unieszkodliwił Chimerę… Duran wzruszył mentalnie ramionami i samemu wystartował do Valkirii.

Turbodiesle dopadł do Chimery, szarpnął za właz i… nie ruszył.
- Niech to szlag! - zaklął rozważając opcje. Musiał się dostać do środka… Po prostu musiał. Strzelił palcami i wcisnął pod zawiasy po jednym mikro-krak-granacie. Nastawił detonacę na cztery sekudny i sam schował się poniżej poziomu włazu. Eksplozja oznajmiła, że czas wyjść. Właz trzymał się jeszcze na klamrze zamykającej ale eks-komisarz z łatwością zwyczajnie obkręcił go i wszedł do środka.
- Oj, przepraszam maleńka - powiedział do maszyny wyciągając mononóż i wbił go w stację nadawczą. Potem drugi raz i trzeci upewniając się, że chimera na pewno ogłuchnie.

Tymczasem Durran dobiegł już do valkirii. On miał mniej roboty. Wpiął się w gniazdo MIU i pół sekundy później obwody duchów vox były już spalone. Następnym krokiem skierował się do jednej z konsol vox jaką zamontowali w bazie. Wziął głęboki wdech i podłączył się do niej. Zaraz zaatakowało go zbuntowane AI. Teraz nie miało już możliwości wpłynięcia na ciężki sprzęt, a wszystko do czego mogło się podłączyć mogło być najwyżej upierdliwe. Ale miało jeszcze jedną możliwość… mogło wysłać sygnał. Widząc swoją klęskę mogło powiadomić wrogów o ich lokalizacji. Duran nie wiedział jak myślą ukryte duchy maszyn jednostki, więc nie zamierzał ryzykować (i żałował, że od tego nie zaczął). Elektryczne dusze duchów maszyn zostały zebrane i przewaliły się przez calą sieć vox z mocą huragany, momentalnie niszcząc ją całą. Teraz J13A1 był już zupełnie odcięty od wszystkich systemów i nie miał wpływu na nic.

Jarvis milczał gdy Durran go wybebeszał. Nie miał już możliwości by walczyć to wszelki opór okazał się logicznie zbędny.
Chwilę potem wylądował na dnie ołowianej skrzyni w kawałkach. Osobno główna osnowa duchów maszyn, osobno wszelki sprzęt pozwalający nadawać czy odbierać sygnały, a ogniwa energetyczne po drugiej stronie magazynu.

Od tego jednego zdrajcy byli bezpieczni.
 
Arvelus jest offline