Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-06-2017, 11:18   #4
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Livia usiadła na kanapie. W głowie wciąż jej wirowało, ale wiedziała już, że nie zazna spokoju. Gerhard był upartym i nadopiekuńczym skurwysynem. Nie odpuści.

[MEDIA]http://movhits.com/uploads/posts/2014-03/1395162827_200811151442.jpg[/MEDIA]

- Pierdol się... - powiedziała słabo, podnosząc się do pozycji stojącej. W głowie jej się zakręciło i gdyby nie silne ramię byłego managera i opiekuna, pewnie wyrżnęła by czołem o kant stołu. Nie czuła jednak wdzięczności. Zdecydowanie nie. Prawdopodobnie poczułaby ją, gdyby mężczyzna pozwolił jej rozbić łeb, a potem się wykrwawić na śmierć. Tak, wtedy byłaby mu bardziej wdzięczna... Zamrugała, patrząc w wyjątkowo ostre światło nocnej lampki. Nagle przed oczami pojawiła jej się wizja jak ona sama spija posokę z czyjejś ręki.

- Co do chuja... - wymamrotała, chwiejnym krokiem podchodząc do zlewozmywaka w kuchni i puszczając solidnego bełta.

Kiedy już poczuła, że wypluła trzewia, wsadziła całą głowę do komory zlewu i odkręciła zimną wodę, która momentalnie zalała jej przetłuszczone, niechlujnie ścięte włosy. Pomogło. Livia czuła jak powoli odzyskuje przytomność umysłu. I choć wcale jej to nie cieszyło, była dzięki temu gotowa na starcie z Gerhardem i jego cholerną moralnością.

Nie zwracając uwagi, na kapiącą z głowy wodę, młoda kobieta wyprostowała się i dla podtrzymania równowagi, oparła plecami o zlew. Normalnie cechowała się szczupłą sylwetką, której wiele dziewczyn jej zazdrościło, lecz teraz była po prostu chuda. Odruchowo podciągnęła spadające z tyłka jeansy.

- Z tego, co pamiętam, zwolniłam cię. I zabroniłam tu włazić. - powiedziała znacznie wyraźniej, łypiąc nieprzyjemnie na byłego managera i odpalając drżącą dłonią papierosa.

[MEDIA]http://s5.ifotos.pl/img/a43968b30_aqaqpen.jpg[/MEDIA]

- Gerhard... Słuchaj, jestem ci wdzięczna, że karmiłeś mojego kota, kiedy... kiedy mnie tu nie było. Ale jestem dorosła, a to jest moje mieszkanie. Nie życzę sobie takich nalotów. I jeśli zrobisz to jeszcze raz... wymienię zamki. Wtedy choćby mnie już robaki żarły, nie wejdziesz tutaj. Czaisz?
- Czaję? Doskonalę czaję.
- odparł ostro - A teraz ty posłuchaj, co mam ci do powiedzenia. I mam nadzieję, że zaczaisz. Może to gówno, które w siebie ładujesz nie zażarło ci całkowicie mózgu.

Gerhard stanął niczym jakiś sierżant Bundeswehry przed Livią i wygłosił swoją tyradę.
- Słuchaj młoda panno! Wiem, że jesteś dorosła. Wiem, że miałaś trudne dzieciństwo i los cię nie rozpieszczał. I ja naprawdę wiele mogę zrozumieć, wybaczyć i tolerować, ale do kurwy nędzy, nie będę bezczynnie patrzył, jak pakujesz się śmierci do wora. Łapiesz? Codziennie mijam na ulicy tych małoletnich ćpunków, którzy tak jak ty zaczynali od niewinnego blanta, a teraz walą po kablach, aż im oczy na wierzch wyłażą. Nie pozwolę, abyś skończyła, jak oni. Łapiesz? Zrobię wszystko, co będę musiał, aby cię z tego szamba wyciągnąć. Nawet wbrew twojej woli.

Były manager wziął głęboki oddech. Jego mina nabrała bardziej łagodnego i miłego wyrazu.
- A teraz bądź miłą dziewczynką i powiedz, gdzie masz jeszcze pochowany towar?

Livia zmrużyła oczy. W pewnym sensie kochała tego gościa. Pokochała go już wtedy, gdy miała 7 lat i po śmierci rodziców została oddana do sierocińca, podczas gdy ciotka z Ameryki załatwiała papiery adopcyjne. Gerhard nie był nawet jej dalekim krewnym, którzy - swoją drogą - olali małą Livię. Był tylko dawnym chłopakiem ciotki, a jednak to on co niedziela, punkt 10.00 rano czekał pod drzwiami sierocińca, by móc ją zabrać na lody czy po prostu na spacer. Livia pokochała go w chwili, gdy po raz pierwszy dość nieporadnie przytulił małą sierotę i pozwolił jej się wypłakać, nie wypytując jak wszyscy inni - co widziała, co słyszała, co pamiętała z nocy, gdy doszło do zabójstwa.
Teraz jednak była dorosła, a Gerhard wciąż traktował ją jak dziecko, próbując sprawować kontrolę. Nie rozumiał tego, że prochy są jej po prostu potrzebne by tworzyć, by wydobywać z siebie turpistyczne wizje, które gdzieś tak krążyły w jej duszy i zżerały ją od wewnątrz. Te mroczne istoty były zresztą gorsze niż jakiekolwiek dragi, dlatego każdy obraz, który udało jej się namalować, przynosił nieco spokoju - na krótko co prawda, bowiem mrok opuszczał jej serce i przenosił się na płótno, ale zdaniem Livii i tak było warto. Dla tych kilku dni wewnętrznej harmonii.

Gerhard nie potrafił tego zrozumieć. Nie potrafił lub też nie chciał zaakceptować, że Livia tak właśnie chciała wieść swoje dorosłe życie.Dla niego wciąż była tą małą dziewczynką, którą przytulał w RFN-ie... i z tą wizją Livia chciała wreszcie zerwać.

- Powiem ci - odparła, uśmiechając się bez wesołości - Zdradzę ci, gdzie jest każda, nawet najmniejsza działka w tym mieszkaniu... ale musisz się ze mną przespać.

Gerhard obrzucił ją lodowatym spojrzeniem.
- Jak mi nie powiesz, to przetrząsnę kąt po kącie i znajdę wszystko. Mam do tego nosa. Uwierz mi - odparł.

Strząsnęła wodę z czoła, wpatrując się w niego z uporem.
- A ja wezwę gliny. I pójdziesz siedzieć za wtargnięcie do cudzego mieszkania i posiadanie prochów. - odparła twardo, po czym jednak czując, że przesadziła, opuściła wzrok - Gerhard, wiem, że się martwisz, ale ja nad tym panuje. Po prostu... potrzebuję tego. Żeby tworzyć. I żeby przetrwać. Niedawno były moje urodziny. Wiesz jak je spędziłam? Bo ja ni chuja. I nie dlatego, że zapiłam pałę, zaćpałam się czy coś. Po prostu nie pamiętam. Tak jak kilkoro innych przegrywów, którzy dali się porwać. - zaciągnęła się papierosem - Ale wiesz co? Ja za tymi wspomnieniami nie tęsknię. Bo i co mi z tego, że się dowiem, że jakaś banda kultystów posuwała mnie w dupę w imię Szatana? Ba, może nawet zrobili mi to, co tym dziewczynom w Detroit? Może naćpali mnie jakimś gównem, przywiązali na cmentarzu i dali jebać jakiemuś kozłowi, co? A ty się dziwisz, że łyknęłam kilka uspokajaczy żeby normalnie spać?! - ostatnie słowa wykrzyczała, wrzucając niedopałek do zlewu. Nie mogła już znieść tego, co narastało w jej wnętrzu.

Gerhard podszedł do niej rozkładając szeroko ramiona. Zbliżył się i mocno przytulił. Wtedy Livia usłyszała przeszywające wycie. Dopiero po chwili zrozumiała, że to jej własny szloch.

[MEDIA]https://media.giphy.com/media/CI1IwHU45OFvq/giphy.gif[/MEDIA]

Pół godziny później, gdy siedzieli na podłodze w kuchni, a Gerhard wciąż obejmował ją ramieniem, dziewczyna powiedziała:
- Jest coś, co pamiętam... a raczej, co sobie przypomniałam. Krew. Pamiętam krew, ale w konkretnym miejscu. To były tyły jednej z galerii w Soho. Wiem gdzie. Tak pomyślałam... Trochę to dziwne, skoro niby byliśmy uwięzieni cały czas. - pociągnęła nosem - Gerhard, zawieziesz mnie tam?
 

Ostatnio edytowane przez Mira : 17-06-2017 o 12:11.
Mira jest offline