Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-06-2017, 17:44   #16
sunellica
tajniacki blep
 
sunellica's Avatar
 
Reputacja: 1 sunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputację


Yamasaki resztę nocy spędziła we względnym spokoju… zatańczyła jeszcze trzy prywatne tańce i dwa publiczne, bo jakiś klient stwierdził, że się niedługo żeni i stawia wszystkim kolejkę. Żaden mężczyzna jej nie zaczepiał, czego nie można było powiedzieć o innych tancerkach, które plotkowały na zapleczu o dziwnym gaijinie i jego nietypowym zleceniu dla naczelnej iron maiden tego klubu.

-Oooi! Miyako chaaan… - niziutka Japoneczka o przesadnie nadmuchanych piersiach, została wytypowana z grona jej podobnych, by wybadała teren u siedzącej i aktualnie nudzącej się skrzypaczki.
- O co chodzi Rola? - Wywołana odezwała się obojętnym tonem głosu, siorbiąc przez rurkę mleko sojowe o smaku kawy.
Siedziała na puchatej, różowej kanapie w czarnej, sportowej bieliźnie i z przykrytymi, białym kocykiem, nogami.
- Słyszałam, że miałaś branie… - zaczęła dwuznacznie, nieco starsza od niej koleżanka, siadając na poręczy mebla.
- Źle słyszałaś… - Czarnooka ponownie zasiorbała, by z niezadowoleniem stwierdzić, że skończył jej się napój.
- No… ale dwa razy dla niego tańczyłaś i jeszcze… no wiesz, dał ci wizytówkę. O czym rozmawialiście? - niezrażona oziębłością towarzyszki Rola, próbowała wyciągnąć jakieś pikantne smaczki na pożywkę do dalszego plotkowania. - Umówisz się z nim na randkę?
Yamasaki westchnęła, wstając z kanapy, by wyrzucić pusty kartonik do specjalnego kosza na śmieci.
- Rozmawialiśmy o muzyce klasycznej i nie, nie umówię się z nim, bo wyrzuciłam jego numer. - Kobieta związała włosy w kucyk, przeglądając się w lustrze. -Zbieram się do domu.


W Tokio nigdy nie gasły światła.
Nigdy.
Stolica Kraju Kwitnącej Wiśni była skazana na tysiące neonów i miliony ludzi, przemieszczających się z miejsca do miejsca o każdej porze dnia i nocy.
Tak było i teraz, gdy Miyako wracała do domu. Było grubo po czwartej rano.
Taksówki jeździły w te i wewte, znalazło się też kilka prywatnych samochodów i kilku rowerzystów.
Skrzypaczka szła nieśpiesznie do metra, które niedługo miało zostać otwarte. Kilku ludzi szło razem z nią. Śpieszyli się do pracy… paru jednak, tak jak ona, wracali po nocnej zmianie do domu.
Nagle z pobliskiego baru karaoke wyszła czwórka osób.
Dwie dziewczyny i dwóch mężczyzn, w tym tylko jeden był Japończykiem i to zalanym po uszy. Traf chciał, że nippończyk postanowił wsiąść na swoją deskorolkę i odjechać. Raz wylądował na słupie, drugi spadł z krawężnika… Tancerka nie wiedziała, czy nie zmienić drogi na jakąś bardziej okrężniejszą, bo nie chciała zostać rozjechana. Na szczęście dla niej chłopak za trzecim razem przypomniał sobie jak się jeździ i drąc się na całe gardło, poszusował przez środek dwupasmowej ulicy, wrzeszcząc coś w stylu „kulufaa tufoja machi”, co ucieszyło mocno trójkę gaijinów, którzy zawiwatowali i odeszli w przeciwległym kierunku rozmawiając chyba po… rosyjsku?
Odczekawszy kilka minut na ławce, w końcu bramki do podziemi przywitały się miłym, kobiecym głosem i Yamasaki zeskanowała swoją kartę, po czym zeszła schodami w dół, głęboko do metra.

-Aaa… nezumi… nezuuumi! - Jakiś mocno zmęczony biurokrata, mało nie wypuścił swojej teczki z ręki, gdy chudy i spanikowany szczurek przebiegł mu drogę, chowając się pod automatem z gorącymi napojami.
Kilku przechodniów podzieliło zdenerwowanie, większość jednak wesoło się uśmiechała. Dziewczyna kupiła sobie kawę, którą szybko wypiła w nadziei, że ta ją trochę rozbudzi, po czym weszła do całkowicie pustego, różowego wagonu, przeznaczonego tylko i wyłącznie dla kobiet.
Przyjemny, ciepły i uspokajający głos z głośników informował, na wpół drzemiącą Miyę o kolejnych przystankach. Przedział powoli się zapełniał, ale nie miało to większego znaczenia… była już prawie u siebie.


- Tadaimaaa. - Kobieta zawołała sennie od progu, zdejmując buty i odkładając je na szafkę, a następnie wsunęła na stopy pluszowe klapki w Sylveony, które dostała od Nany na urodziny.

[media]https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/originals/10/f1/67/10f167c8d27d42525cdaf4aefac9b7a8.jpg[/media]

Współlokatorki nie było już w domu. Albo wyszła w nocy do „pracy”, albo zebrała się już na uczelnie. Może to i lepiej, gdyż Yamasaki nie miała siły iść zrobić siku czy umyć zębów, a co dopiero z nią teraz plotkować lub się obściskiwać. Rozebrawszy się do naga, rzuciła się na pościelony pojedynczy futon, rozłożony w dużym pokoju, który był i kuchnią i korytarzem i jadalnią i… sypialnią Miyi.
Zanim zasnęła, wysłała krótkiego smsa na numer z wizytówki, którą trzymała skitraną przez ten cały czas za stanikiem.

”Zniknął o w pół do pierwszej. Góra.”

Faktycznie samo kanji Yama mogło oznaczać górę, ale nie w tym wypadku.


 
__________________
"Sacre bleu, what is this?
How on earth, could I miss
Such a sweet, little succulent crab"

Ostatnio edytowane przez sunellica : 21-06-2017 o 17:58.
sunellica jest offline