Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-06-2017, 20:44   #17
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Tatuaż, znamię… cokolwiek to było, nie wydawało się specjalnie groźne dla Shunsunke. Nie dało się w żaden sposób wytłumaczyć obecności tego… czegoś. Ani chwili omdlenia. Może nie poszedł wcale oglądać dzieci i szukać pejzaży, a dochodził do siebie po jakiejś imprezie w której ktoś dosypał mu czegoś do drinka? Może wstąpił do jakiejś tajnej loży? I to był ich znak rozpoznawczy? Może ostatnia noc i dzień wyleciały mu z pamięci. Nie… to absurdalne. Mógł sprawdzić znamię u kogoś znającego się na tatuażach, ale nie teraz. Może później znajdzie na to czas. Póki co zakleił swój “znaczek” plastrem opatrunkowym i skupił się na ubieraniu i przygotowaniu na rozmowę z Hisashi-san. A gdy był już gotów, wyruszył na spotkanie pełen entuzjazmu i optymizmu.
Ichiran była knajpką typowo azjatycką i mimo iż mieściła się na Shibuyi, właściciele przykładali dużą wagę do poczucia prywatności klientów, toteż poza typowymi stolikami, gdzie można było zjeść,oferowano rezerwację boksów, odgrodzonych papierowymi ściankami.


Przy takim właśnie stoliku na rezerwację czekał już Hisashi. Jak przystało na człowieka sukcesu, nie trwonił on ani minuty, klikając na tablecie i mrucząc coś gniewnie. Kiedy jednak Shunsuke został przyprowadzony przez uroczą kelnerkę, redaktor uśmiechnął się wesoło i machnął zapraszająco.
- Zaraz skończę, tylko jeszcze wyślę poprawki, mów co u ciebie, dawno się nie widzieliśmy. - wymamrotał ciągiem niemal bez przerw na oddech.
Sonoroki powitał go więc gestem dłoni i w milczeniu usiadł naprzeciw przyjaciela. W całkowitej ciszy cierpliwie czekał, aż skończy swoje sprawy i będzie mógł z nim pomówić.
- Zechce pan coś już zamówić? - zapytała uprzejmie kelnerka, podsuwając rysownikowi kartę menu.
- Ja już dla siebie zamówiłem. - wyznał Hisashi, nie odrywając wzroku od tabletu - Wybacz, ale byłem diabelnie głodny.
- Nie gniewam się. Naprawdę.
- odparł z uśmiechem artysta przyglądając się twarzy przyjaciela.- Więc… jestem ciekaw, co to za propozycja?
Redaktor czasopisma podniósł na niego wzrok.
- Spokojnie ogierze, nie na pusty żołądek. Zamów sobie coś. Ja zapraszam. Zresztą czekam na jeszcze jednego znajomego.
- Znajomego? -
zapytał zaskoczony Shunsuke. Hisashi nie wspominał mu o żadnym znajomym podczas ostatniej rozmowy. Grafik liczył na konkretną propozycję, może wspólne plany… a najbardziej na zielone światło dla którychś ze swoich projektów (ewentualnie nieco zmodyfikowanych) o co starał się przez ostatnia lata u wielu wydawców. Bez powodzenia.
- Mhm... eseista Saito Akutagawa. - odparł Hisashi, nie przerywając pracy - Kojarzysz?
- Nie. Nie czytuję esejów.
- wyjaśnił krótko Sonoroki i zamyślił się.- Pisze jakiś o tobie, czy może o samym Shonen Jump?
Nie miał bowiem złudzeń. Sam był jeszcze zbyt mało sławny, by stać się obiektem jakiegoś dziennikarskiego tekstu.
- Dla nas akurat pisze tylko recenzje, dlatego mam z nim kontakt, jednak wiem, że człowiek ten specjalizuje się w esejach i opowiadaniach historycznych. - mężczyzna podniósł wzrok, by spojrzeć bystro na swojego rozmówcę - A kojarzysz mangę... i w sumie też anime Rurouni Kenshin? Pamiętasz jakie się wokół niej zrobiło zamieszanie? Pod koniec lat 90-tych była popularna nie tylko u nas, ale też w Ameryce i Europie. Wyobrażasz sobie, jaką to miało sprzedaż?
- Znam klasyki. Zrobiłem nawet jeden projekt… przypominający tę mangę.-
aż za bardzo, więc został odrzucony. Shunsuke nie do końca podobał się kierunek w jaki zmierzała ta rozmowa.- A co to ma wspólnego z tym… Akutagawa-san?
- Cóż, mimo spektakularnego sukcesu Kenshin nie doczekał się godnego następcy. Toteż po kilku latach naśladownictwa projekt historycznej mangi shonen upadł. Pojawiły się za to te wszystkie Naruta i Bleache. Myślę, że to może być nasza nisza. Nie, myślę, że to może być kasowy sukces. Jednak trzeba podejść do projektu skrupulatnie. Nie jako jeden ambitny mangaka, ale całe studio. Studio, którego osią byłbyś ty ze swoją kreską i Akutagawa ze swoją wiedzą i talentem do pisania.
- To…-
rozczarowujące, irytujące, upokarzające… jakkolwiek by to słodzić słowami, faktem było że Sonoroki będzie podwykonawcą. Pędzlem którego ruchami sterował będzie ktoś inny. Tym bardziej że Shunsuke nie radził sobie dobrze w pracy w grupie. To nie było to czego oczekiwał. I entuzjazm grafika stopniał w znacznym stopniu.
-... szlachetne z twej strony, że pomyślałeś właśnie o mnie Hisashi-san.- uśmiechnął się Shunsuke wiedząc że jemu odmówić nie może. To dzięki Hisashiemu osiągnął tak dużo, choć nie dość by mógł czuć się zadowolony. Co prawda jego zainteresowanie całym projektem w znacznym stopniu zmalało, ale Sonoroki obiecał sobie, że skoro jemu zależy… to przynajmniej spróbuje jakoś pociągnąć ten projekt. Pokładał jednak o wiele mniej wiary, niż Hisashi-san, w jakiegoś tam eseistę. Do takich planów nadawałby się pisarz z prawdziwego zdarzenia i entuzjasta epoki.
- Mam nadzieję, że przyjdzie i... sam się przekonasz. O ile znam się na ludziach, wy dwaj powinniście się dogadać. - redaktor wrócił do nerwowego klikania na tablecie, więc Shunsuke nie pozostało nic innego jak zająć się przeglądaniem menu.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline