Michael
Ochroniarz ostrożnie podszedł nie zasłaniając linii ognia kompanowi z budki i odwinął materiał temblaka. Oględziny wypadły chyba pomyślnie, bo wymamrotał coś niepochlebnego o magii i pewnie magach. Dla dobra sytuacji Michael nie dosłyszał co to było. Cofnął się i powiedział do kumpla: - Zamelduj o tym.
Po dłuższej chwili ten z dudki wychylił się i powiedział: - Możesz wejsć. Czekają na ciebie w sali konferencyjnej. Oliver - Dobra - odpowiedzialne Adrian - daj mnie na głośnomówiący. Już... Dopilnujemy odwrotu Dragora i Kingstone. Ale jeśli kiedykolwiek znowu tu wrócą lub będą próbowali szkodzić z daleka... opcja wysadzenia się wyda im się rajem. Słyszałeś Dragor? - Słyszałem - odkrzyknął - Masz moje słowo na to. Nie ma miedzy nami złej krwi ani zadawnionych uraz. Nie mam powodu wracać tu. Grałeś uczciwie... jeśli można mówić o uczciwości w polityce.
- Ok, wyślę oddział. - Powiedział Adrian - Co do ciebie królu, gdzie i kiedy proponujesz negocjacje.
- Jeśli mnie zaprosisz to u ciebie na wyspie. Jako sojusznicy powinniśmy okazać sobie zaufanie. Ja z czwórką przybocznych, za powiedzmy trzy dni. Dasz nam gwarancje bezpieczeństwa?
- Dam... o ile niczego nie wywiniesz.
- Więc jesteśmy umówieni. Wydam rozkazy by wpuścili was bez problemów do Instytutu. Wasz człowiek was tu przyprowadzi. |