Oswald zostawił przeszukanie podziemia towarzyszom, samemu zbierając siły i licząc na to że da radę wyjść stąd o własnych siłach. Nie przywykł do tego że ktokolwiek się nim zajmuje i taka nagła niemoc niesamowicie go frustrowała. Czuł się jak dziecko zdane na łaskę i niełaskę dorosłych.
Siedząc tak, zaczął rozmowę kiedy Otwin i Randulf krzątali się niedaleko. - Coś tam wyciągnąłem z tego przyciśniętego stołem. Ustaliłem że grabarz niedawno miał przekazać komuś jakąś wiadomość, choć sam ponoć nie bierze w tym udziału. Dodatkowo rodzina małej Xandry pomaga kultystom. Od początku to dziecko było jakieś dziwne, więc proponuje niezwłocznie ich odwiedzić i sprawdzić czy czegoś nie ukrywają. Dalej miał skwaszoną minę, rozmasowując bolące nogi. - No i warto zebrać te ich papierzyska, a następnie spalić na zewnątrz. Nic dobrego z nich nie wyniknie jeśli zostawimy to samemu sobie. Ostrożnie wstał, podpierając się mieczem w pochwie i zaczął powoli zbierać pergaminy rozrzucone przez wywrócenie stołu. Choć tak nie będzie zupełnie bezużyteczny.
__________________ Our sugar is Yours, friend. |