Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-06-2017, 14:25   #73
Kelly
 
Kelly's Avatar
 
Reputacja: 1 Kelly ma wyłączoną reputację
Rozmowa przyniosła trochę spokoju Agnese i trwała ładną chwilę. Wampirzyca ruszyła ponownie przed siebie do swojego pokoju, czy raczej apartamentu składającego się z kilku komnat. Kiedy podeszła do drzwi ciągle pilnowanych przez dwójkę strażników jeden z nich poinformował.
- Signora, wewnątrz czeka jego szlachetność markiz oraz Gilla.
Kiedy to mówił nagle jak coś nie huknie w pokoju, jak normalnie wpadłoby coś przez okno, choćby ptak wielkości gryfa. Jak coś tam nie rypnie o drewnianą podłogę … Agnese wpadła do środka.
- Co się tu… - a tu się właśnie działo. Gilla stała przy parawanie trzymając olejki, które wampirzyca kazała jej przynieść oraz wpatrywała się kompletnie zdziwiona w widowisko, bowiem dobyło widowisko. Markiz bowiem leżał okrakiem na podłodze, z dziwnie wyglądającą, kompletnie zaskoczoną miną oraz skrzynką z chusteczkami na głowie. Przy czym skrzyneczka była otwarta, chusteczki wysypały się na markiza, zaś samo opakowanie wpadło mu na głowę tkwiąc niczym kapelusz. Przy czym markiz miał po prostu przestraszoną kompletnie minę oraz ruszał ustami, jakby nie wiedział, co powiedzieć.
- Czy chcielibyście mi to wytłumaczyć? - Agnese patrzyła to na jedno to na drugie. Aczkolwiek Gilla im dłużej patrzyła, tym bardziej było widać, że ledwo powstrzymuje się od śmiechu. Wreszcie nie wytrzymała i zaczęła się śmiać, zaś markiz czerwieniał, wreszcie odezwał się kompletnie zawstydzony.
- Pomyślałem, że zrobię ci niespodziankę - przyznał zdejmując skrzynkowy kapelusz - chciałem potrenować stanie na rękach pod ścianą … jednak prawa nie wytrzymała, dawno tego nie robiłem, więc wpadłem w te skrzynki, akurat kiedy weszłaś - usiłował się wytłumaczyć. - Wiesz, ta ja naprawię - pokazał skrzynkę z chusteczkami, której kawałek odpadł. - Przepraszam.
Agnese uspokoiła się i zerknęła na zamknięte okiennice.
- Już się wystraszyłam, że coś wam się stało. - Podeszła do mężczyzny i wyciągnęła do niego dłoń by pomóc mu wstać. Oczywiście skorzystał, ale wyglądało to naprawdę śmiesznie, jak się przyglądnąć. Jednak wystraszona wampirzyca tego nie mogła zauważyć, co właściwie było jak najbardziej miłe. Zresztą nawet Gilla, która musiała być w czasie akrobacji markiza za parawanem, już się uspokoiła.
- Nic waszej miłości nie jest? - spytała lekko przygryzając wargi, żeby nie parsknąć ponownie na widok chusteczkowanego mężczyzny.
- Nie, tylko coś mnie swędzi - wyjaśnił. - Pokazując na okolice brzucha.
- Tam był pojemnik z proszkiem na mole oraz zapachowym, może wpadł panu za koszulę.
- Rozbierz się proszę, Alessandro
. - Agnese już z uśmiechem zwróciła się do Gilli. - Czy mamy tu jakąś wodę?
- Tak oczywiście, za parawanem … jest pełna miska z ciepłą wodą oraz dodatkowy dzban
- odparła ghulica kręcąc głową, ale widać było, iż jest bardzo rozbawiona. Zaś Alessandro usiłował się rozebrać. Ściągnął właśnie kubrak, później koszulę. Zdejmując je, Agnese widziała, jak jej haftowane chusteczki po prostu wyłażą mu to spod pachy, to jakaś zza pleców, inna jeszcze skądś, zaś brzuch miał cały pokryty proszkiem na mole oraz zapachowym. Pachniało intensywnie, niczym sklep sprzedający takie właśnie specyfiki. Wampirzyca podeszła i zaczęła pomagać mężczyźnie zdejmować z siebie kolejne kawałki tkaniny, on zaś z przyjemnością poddał się jej wysiłkom. widać było, iż wygląda dość zażenowanie.
- Gillo, przynieś szybko tą wodę. - Wampirzyca chwyciła jedną z chusteczek i zaczęła delikatnie strzepywać proszek, tak by go nie wcierać, w skórę mężczyzny.

Ghulica skoczyła szybciutko po wodę oraz podbiegła z nią do wampirzycy. Przyniosła także gąbkę oraz dwa ręczniki. Także mydło. Markiz już był jedynie w pantalonach, także zresztą mokrych i to gdzie. Wyglądało, jakby nie wytrzymał pędząc siku do ubikacji. Tyle, że plama była zapachem piżma. Akurat Alessandro nawet nie widząc, musiał wpaść na jakiś olejek oraz wywalić go na siebie. Na spodniach ciemnych nie było specjalnie widać, jednak teraz …

Piękna wampirzyca Agnese z wprawą rozwiązała wstążeczkę od pantalonów i nim mężczyzna zdążył zareagować zsunęła z niego także pantalony, kucając przy tym, tak że na chwilę jej twarz znalazła się przy męskości Alessandro.
- Tak będzie prościej, mój drogi. - Pomyślała, że jeszcze biedak nie wie, że ów olejek zabarwił mu intymne włoski na pomarańczowo. Uśmiechnęła się i przyjęła podaną przez Gillę gąbkę. Powolutku zaczęła obmywać brzuch mężczyzny, nie wstając z kucek. - Czy gdzieś jeszcze swędzi?
- Nie, nigdzie, o rany, ale mi się … uf … bardzo miłe, kiedy się mną zajmujesz
- przyznał, zaś Gilla zobaczywszy pomarańczowe włoski markiza sama nagle gwałtownie poczerwieniała od wstrzymywanego śmiechu i zaczęła gwałtownie oddychać.
- Na szczęście głównie ja je oglądam. - Agnese ucałowała jego podbrzusze i wróciła do przerwanej czynności.
- No tak, ale właściwie co mi się … - spojrzał na dół, najpierw zadowolony z pocałunku, a potem jęknął. - O nie, przecież to wygląda … jaaaaaak clown - chyba właśnie chciał się zapaść do pokoju pod nimi ze wstydu.
Agnese uśmiechnęła się.
- Olejek musiał być lekko farbujący… lekko jeśli się go rozcieńczy. - Mrugnęła do markiza i wypłukała gąbeczkę, by przemyć jego brzuch czystą wodą.
- Ponadto - dorzuciła Gilla - włoski są mniej ważne niż to, pomiędzy nimi. Ja ich na przykład nie mam ich wcale - uśmiechnęła się mrugając do niego. Naprawdę chyba owa chwila śmiechu sprawiła, że teraz nie mogła się czepiać o właściwie nic. - Mogę pomóc myć? - spytała Agnese.
- Poproszę. - Wampirzyca uśmiechnęła się do ghulicy.
- O rety - ghulica mruknęła do siebie, jakby obiecując sobie, iż ten przypadek zapamięta długo oraz będzie sobie przypominać we wszystkich nieco mniej sympatycznych chwilach. Ujęła szmatkę i zajęła się udami markiza, które również nieco ucierpiały, znaczy ich włoski, choć trochę mniej. Główne pole popisu oddawała swojej pani. - Właściwie nawet interesująco wygląda - zauważyła radośnie.
- I przyjemnie pachnie. - Agnese zanurzyła nos we włoskach markiza, dotykając ustami jego męskości. Rzeczywiście aromat był bardzo ładny, zaś wyperfumowany ptak drgnął natychmiast, kiedy tylko poczuł jej nosek i usteczka. Tak lekko, ale widać było, że zestresowany Alessandro jednak pozostaje tym samym Alessandro, przygotowanym niemal zawsze.
- Naprawdę, signora, mogę powąchać? - dołączyła się ghulica zaciekawiona.
- Yhym… - Agnese zrobiła jej miejsce. Jedna z jej dłoni powędrowała na pośladek markiza. Zaś ghulica skorzystała.
- Rzeczywiście, signora, ale to ładny zapach, choć mocny - przyznała wsadzając swój nos w jego intymne, pomarańczowe włoski. - Hm silny - dodała - oraz mile się łączy z zapachem męskości - przyznała ciszej wciągając mocno powietrze przez nos. Nie starała się jakoś pieścić ustami lub jakkolwiek, ale widać było, iż zaciąga się bardzo chętnie.

Tymczasem szanowny markiz jakoś jeszcze leżał i raczej tylko reagował na działania. Zarówno dotyczące włosków, jak podłożenia dłoni pod lewy pośladek. Agnese doskonale dostrzegła, jak ponownie drgnął oraz z malutkiego oręża tak leciutko podskoczył do góry powiększając się nieco bardziej, tworząc zalążek czegoś stanowczo potężniejszego. Wampirzyca przesunęła lekko Gillę nie przerywając jej jednak. Wzięła wciąż niewielką męskość do ust. Jej policzek otarł się o policzek ghulicy.
- Ach, Agne … - właściwie ta sama kwestia, tak samo przerwana i tak samo zakończona westchnieniem padła z ust obydwojga jej kompanów. Markiz ponownie urósł w swoim orężu. Tak, ciagle to nie było to, ale już się dawało spokojnie objąć nie ryzykując wypadnięcia. Wcześniej naprawdę był malutki, że można się dziwić, że przeobrażał się czarodziejskim sposobem na coś naprawdę dużego.
- Miłe - wychrypiał markiz, zaś Gilla stwierdziła, że skoro signora zajęła męskość, ona może jajeczka. Przesunęła się trochę, tak żeby było wygodniej oraz żeby mieć dostęp nie przeszkadzając Agnese. Wręcz położyła pomiędzy jego nogami i zaczęła całować unoszący się woreczek. Wampirzyca wolną dłonią sięgnęła do sukni Gilli i sprawnym ruchem rozwiązała jedną z pętelek. Na chwilę oderwała usta od markiza.
- Rozbierzesz nas, kochana?
Gilla uśmiechnęła się.
- Tak signora, pozwól jeszcze - spoglądająca od góry Agnese nagle dostrzegła, że po prostu otwiera usta obejmując całe jajeczko marki, który aż zamarł. Potrzymała chwilę zasysając, potem jednak wypuściła - Włoski na jego jądrach też ładnie pachną, signora, oraz smakują - wyznała cicho, markiz pieszczony właśnie cudownie przez wampirzycę może nawet nie słyszał, za tego jego męskość coraz mocniej wypełniła usta kobiety. Ghulica tymczasem zaczęła rozbieranie od niej, tak jak się godzi. Przecież najpierw idzie jaśnie państwo. Począwszy od pantofelków, pończoch. Poszło szybko. Trochę dłużej gorset oraz resztą. Gilla starała się robić to tak, żeby wampirzyca nie musiała przerywać, jednak niektóre rzeczy ściągało się przez głowę. Były jednak to kwestie na momencik.

Kiedy Agnese pochylała się nad markizem już całkiem naga jego kogut był gotowy całkowicie. Czerwony oraz trochę pomarańczowy, lecz jak zwykle cudownej wielkości. Agnese położyła się na mężczyźnie i zaczęła go całować. Jej pupa była wypięta i nie stykała się z męskością markiza, tak że Gilla dostęp zarówno do jednego jak i drugiego, zupełnie jakby Agnese chciała by go dosiadła. Ghulica szybko się rozebrała. Nie nosząc gorsetu mogła uczynić to naprawdę szybko i już nago podeszła do całującej się pary. Wampirzyca nie wiedziała przez chwilę, co robi, ale czuła jak podchodzi, jak klęka pomiędzy jego nogami i obejmuje go swoimi ustami, nie szparką. Te ruchy, kilka mocniejszych językiem, agnese uczuła, jak markiz się gwałtownie poruszył. Nie to że nie miło, ale raczej zaskoczony. Całował jednak zażarcie wpijając się w usta swojej ukochanej, chyba na ten moment zapominając, jak pomarańczowa barwa była jego zmorą przed chwilką. Chyba poruszył odruchowo biodrami. Jednak jeszcze po momencie wampirzyca usłyszała.
- Usiądź na nim, signora. Przygotowałam go, jest prawdziwie piękny - szept był cichy i zgrał się z paluszkiem, który nagle zaczął wchodzić w jej pupę.

Gilla chciała, żeby Agnese usiadła na męskości markiza nasączonej jej śliną i mając jej palec w swojej tylnej dziurce. Przypomniała sobie, że ghulica chciała się z nią połączyć przede wszystkim, zaś było to możliwe dopiero wtedy, gdy markiz mógł posiąść właśnie signorę Contarini najpierw.
Wampirzyca podniosła się i powolutku nabiła się na męskość markiza. Odchyliła się do tyłu opierając się o Gillę. Ghulica uważajac ani na moment nie wyjęła paluszka z jej pupy, Agnese czuła nachodząc na męskość, jak te dwa ciała wewnątrz niej współgrają mocno harmonizując dla większej przyjemności.
-Cudowne…- jej cichy głos wypełnił sypialnię.
- O tak, pani - klęcząc u jej pleców ghulica objęła ją lewą ręką, kładąc dłoń na piersi. Uniosła ją nieco ogarniając całość, później zaś zaczęła się bawić ciemną malinką na szczycie. Usta całowały Agnese w plecy, zaś prawa dłoń, hm, przy prawej dłoni dołączył drugi paluszek nagle mocniej, gwałtowniej rozciągając tylną dziurkę Agnese. Wampirzyca czuła w sobie coraz mocniejsze, dziksze ruchy markiza, który poruszał się pod nią rzeczywiście, niczym spragniony ostrej jazdy ogier oraz mocne działania Gilli. Agnese nabijała się na nich coraz mocniej, czując jak przy każdym ruchu jej ciało niemal obezwładniają fale gorąca. Z głodem obserwowała leżącego pod nią markiza, a jedną dłonią powoli przesuwała po pieszczącej ją ręce Gilli. Tak było, aż dłonie markiza przyciągnęły ją mocniej, tak by mógł scałować jej usta. Agnese poruszyła się bliżej otwierając tym bardziej pupę na mocniejsze ataki. Tak się też stało. Palce Gilli ruszały się do przodu i do tyłu. Wdzierały, poruszały obrotowo rozciągając mocno jej napięte mięśnie tylnej dziurki, zaś męskość markiza tym bardziej w tej pozycji ślizgała się mocno po ściance, która od drugiej strony była pieszczona przez ghulicę.

Ruszył gwałtowniej, zaś Agnese ponownie uczuła to rosnące napięcie przed wytryskiem. Ten powiększony spód korzenia, twardość oraz gwałtowne rozprężenie, które wbijał się nagle mocniej w rytm coraz ostrzejszych ruchów ghulicy. Mocno przywarła do ust mężczyzny czując jak sama jest blisko. Całowała go namiętnie zanurzając palce w jego włosach. Jej pupa napierała zarówno na jego członka, jak i na palce Gilli. Jeśli tylko on dojdzie… czuła jak traci rytm jak poddaje się temu szaleńczemu tempu w gonitwie po upragnione spełnienie. Zaś on właśnie docierał do swoich granic.
- Ach - jęknął głośno nagle przytrzymując Agnese mocniej przy swoich ustach i tak dobitnie łącząc ich wargi, jakby od tego zależało wszystko. Zresztą pewnie zależało. Bowiem pomiędzy ustami kochanów przechodziły iskry namiętnej miłości. Przy nich Agnese uczuła nagle, jak to stwardnienie członka w jej łonie nagle przekształca się w coś większego, jak wędruje pod górę, wreszcie jak wtryskuje w jej głębinę swoje nasienie, zaś Gilla ciągle nie przerywa. Czując że coś się dzieje, jeszcze mocniej porusza palcami. Wampirzyca powstrzymała się by nie krzyknąć prosto w twarz markiza, gdy palce Gilli i napinająca się męskość Alessandro spotkały się. Jej ciało zacisnęło się zarówno na paluszkach, jak i na potężnym mieczu mężczyzny. To tylko wywołało kolejną falę przyjemności. Oderwała usta, nie mogąc się powstrzymać i odchyliwszy się do tyłu krzyknęła głośno. Jej ciało przeszywały fale dreszczy, którym akompaniowały kolejne fale nasienia. Czuła jak jej ciało nadal porusza się, jakby powoli wytrącając tempo i jak wraz z nim poruszają się jej duże piersi, których nic nie powstrzymywało, gdy wyginała się na wyprostowanych rękach. Przymknęła oczy delektując się tymi odczuciami.
- Moje dwa kochane cudy… - Jej głos był ciepłym, namiętnym pomrukiem. - Najwspanialsi kochankowie.

Zaś dwa kochane cudy oddychały ciężko. Markiz dochodził także do siebie po orgazmie, zaś Gilla uśmiechała się ciepło.
- Wydaje się, że było ci bardzo dobrze, signora - powiedziała ciesząc się. - Bardzo miło jest sprawiać ci wspaniałą przyjemność - dopiero teraz wyjęła paluszki wyjątkowo zadowolona.
Agnese opadła na markiza i wtuliła się w niego.
- Dobrze… to nie jest wystarczające słowo. - Powoli przewróciła się na bok i spojrzała wprost na Gillę. - A ty na co masz ochotę moja droga?
- Na wszytko, co mi zaproponujesz pani, chyba że mogę sama zdecydować
? - uśmiechała się dalej wpatrzona w Agnese, ale zerkająca także na dochodzącego do siebie markiza.
- Dobrze, że ten olejek nie był jakiś, wiecie, sprawiający niezdolność … - stwierdził markiz ogólnie zadowolony nawet, choć kiedy pomyślał, że mogło mu się tam coś stać, przez jego oblicze przeleciał cień silnego przestrachu.

Agnese pogładziła jego pierś. Przed ghulicą rysował się widok dwóch rozpalonych kochanków, którzy skupiali teraz wzrok na górującej nad nimi kobiecie.
- Takie rzeczy mam w gabinecie, ale tylko dla niegrzecznych chłopców. - Z uśmiechem spojrzała na Gillę i mrugnęła do niej. - Możesz sama zdecydować.
- Wobec tego pozwolę sobie zacząć, a ty pani, zdecyduj jak powinno się skończyć
- odparła Gilla. - Chciałabym signora, żebyś ułożyła się na łożu na wznak. Żebyś mocno rozstawiła swoje nóżki i pozwoliła mi cię pieścić - stwierdziła.
Piękna Florentynka Agnese na chwilę zerknęła na Alessandro, po czym posłusznie ułożyła się na pościeli, z jej rozchylonych nóg wypłynęła niewielka strużka nasienia.
- Pan markiz jest wyjątkowy - stwierdziła ghulica uśmiechając się i wywołując zakłopotane podziękowanie Colonny. - Pozwoli pani jednak, że ja się nią zajmę - Gilla przyklękła pomiędzy jej kolankami. Mocno pochyliła się wypinając, tak właśnie, że jej usteczka dotknęły warg intymnych signory. Mokrych, pokrytych nasieniem, zaróżowionych, otwartych pod wpływem ułożenia nóżek oraz niedawnego seksu. Jej języczek zaczął spijać to, co pozostawił w wampirzycy markiz. Zaś ten stał i obserwował jakby nie wiedząc, co robić. Zresztą pewnie właśnie nie wiedział. Agnese zanurzyła dłoń we włosach ghulicy, jednak jej wzrok skupiony był na Alessandro stojącym nad nimi.
- Pamiętasz skarbie, naszą rozmowę z łaźni? - Uśmiechnęła się do niego i na chwilę zerknęła na wypiętą pupę Gilli. W jej głosie dało się wyczuć narastające znów podniecenie, gdy Gillą zwinnie pieściła signorę
- Aaa … - chyba sobie przypomniał właśnie pod wpływem jej słów. Widać było, że jest troszkę spięty, lecz jednocześnie zdeterminowany. Podszedł do łóżka wchodząc na nie i klękając za Gillą. Agnese leżała, mężczyzna zaś widział blisko stópki swojej narzeczonej, drżące pod wpływem pieszczot ghulicy. Oraz wdzięki Gilli, zupełnie inne niż te ukochane Agnese, ale przecież także bardzo kobiece oraz niosące podniecenie. Wampirzyca na zachętę przygryzła swoją wargę i sięgnęła do swych własnych piersi. Powoli zaczęła ich dotykać zataczając coraz mniejsze kółka. Jego męskość nie wyprostowała się jeszcze odpowiednio, chociaż ponownie zaczęła rosnąć po chwili przerwy. Ażeby pobudzić ją przybliżył się do tyłeczka ghulicy, która rozstawiła swoje nogi tak, by mógł uklęknąć między nimi, mocno eksponując wygoloną do zera szparkę. Powoli zaczął kierować swoją dłonią żołędź męskości po jej gładkich płatkach. Tak, to nie była Agnese, lecz ktoś, kto wampirzycę bardzo kochał. Póki co jeszcze nic nie mógł włożyć swojego miecza, jedynie pieścił czując, jak ghulica drży, jak zrasza swoje płatki i jak atakuje pieszczotami ukochaną panią. Wampirzyca zerkała to na jedno, to na drugie z poszerzającym się uśmiechem, jej ciało powoli zaczynało drżeć od pieszczot gdy Gilla zaczęła ssać jej płatki.
- Tacy cudowni… - Agnese skupiła swój wzrok na markizie, wpatrując się mu w oczy. - Wyobraź sobie mój języczek wsuwający się w nią, to jak moje palce rozszerzają jej wspaniałą gorącą szparkę. Tak cudownie pulsującą. - Jej ciche słowa wypełniały sypialnię. Słychać było, że jej głos drży z podniecenia. Jedna z jej rąk powędrowała spowrotem do włosów Gilli, podczas gdy druga, nadal błądziła po jej własnych piersiach.

Kiedy mówiła tak, nagle uczuła drżenie ciała Gilli. Nagłe popchnięcie do przodu i ruch twarzy po jej szparce, warg, języka, który naglę próbował wejść głębiej, jeszcze głębiej.
- Och … - ghulica nie ukrywała jęku, który wywołało w niej nagłe wtargnięcie.
Agnese nie przerywała swego szeptu.
- Jest wspaniała, czyż nie? - Uśmiechnęła się do Alessandro. - Taka niesamowicie mokra, prawda skarbie?
- Ja … och jest
- jęknął markiz, ale jego spojrzenie koncentrowało się na buzi Agnese, którą doskonale widział w oddaleniu. Jego zaś twarz zdradzała oczywiście jednak także podniecenie, zaś biodra pracowały raz po raz uderzając. dłonie złożone na biodrach kobiety naciągały ją na drapieżną męskość, która wdzierała się do środka. Te ruchy były coraz szybsze, coraz mocniejsze i Agnese czuła je wszystkie poprzez Gillę. Przy kilku co mocniejszych wejściach markiza w jej łono, niemal rozsadzające, także ghulica wręcz niemal jej nie ugryzła w płatek lub ich skupienie na górze, po prostu nie potrafiła się opanować.
- Paniiiii … - wyjęczała. - Agnese, ja dochodzę … - próbowała coś zrobić ale po prostu już nie mogła, brana mocno od tyłu. Oblicze jej po prostu tylko oparło się na łonie Agnese i nie ruszało, jedynie przekazując to, co robił markiz.

Wampirzyca chwyciła ją za tył głowy i pociągnęła do siebie, tak, że kobieta opadła na nią, a wraz z nią markiz, który nagle stracił podporę. Objęła mocno ghulicę, której krzyk powstrzymały usta wampirzycy, które złapały mocno jej wargi, w gorącym pocałunku. Roziskrzony wzrok Agnese nadal skupiony, był na mężczyźnie, który zaskoczony poleciał do przodu, ale podparł się ręką. Jego męskość już wyszła ze szparki ghulicy, ale nie dużo, sam bowiem stracił równowagę lecąc do przodu. Agnese dostrzegła, jak cieknie, jak ze środka penisa strzela kolejna porcja kleistego, bladego nasienia, która gdzieś spada na tyłek Gilli. Jednak markiz zaraz wszedł ponownie. Intymne płatki Gilli ponownie gwałtownie napęczniały przyjmując go pomiędzy siebie.
- Ach, jeeeeest … - spróbowała oddać pocałunek, zaś resztę strzału oraz gwałtownych uderzeń nastroszonego czerwienią penisa przyjęła w siebie, w głębinie. Wampirzyca szybko zagarnęła usta ghulicy nie pozwalając by wydobywał się z nich choćby najmniejszy dźwięk. Rozgryzła swój język, umożliwiając Gilli spijanie jej vitae. Markiz rozpędzony uderzał nawet, kiedy wszystko już uszło z niego chcąc, by ghulica doszła, by dotarła do skraju, by jej pocałunki z Agnese były wprost szaleńcze. Zresztą on sam pewnie nie wyszedł jeszcze ze stanu rozkoszy.

Wampirzyca objęła mocno leżącą na niej kobietę. Przymknęła oczy ciesząc się tym jak nawykła do picia krwi nieśmiertelnych ghulica zaczyna ssać jej język. Ręce Agnese zaczęły błądzić pomiędzy brzuchem markiza, a plecami Gilli, ślizgając się po jego nasieniu, powoli zsunęła dłoń wciskając ją pomiędzy kochanków i wsuwając zamoczony w sokach Alessandra palec w otworek ghulicy. Czuła jak poruszający się mężczyzna dopycha jej palec. Ghulica ponownie jęknęła, zaś Agnese uczuła coś wyjątkowego. Markiz pragnąc zrobić coś z nią, po prostu włożył swój palec obok jej smukłego paluszka i razem wbili je w głebiny pupy Gilli, która aż wierzgnęła. Może leciutko ja nawet zabolało, lecz jęk, który próbowała z siebie wydać przeczył temu. Szarpnęła się gwałtownie, ale właśnie nabijając mocniej oraz spleciona ustami z wampirzycą po prostu padła na nią. Nogi jej się rozjechały, ręce przestały utrzymywać, była tylko zdolna przyjmować oraz odbierać pieszczoty. Drżała konwulsyjnie niemal, doskonale czuła to wampirzyca na własnym ciele, gdzie spoczywała pogrążona orgazmem wojowniczka. Agnese powolutku wysunęła swój język, zaleczając go jednocześnie, Pozostawiła swój paluszek poruszając nim powoli. Wolną dłonią ułożyła na sobie głowę ghulicy gładząc ja delikatnie i pozwalając by oddech kobiety uspokajał się powoli. Z uśmiechem spojrzała na górującego nad nimi Alessandro. Jej usta powoli układały się w kolejne litery, mówiąc niemo “dziękuję”. Mężczyzna odpowiedział jej uśmiechem, po czym wyszedł z ghulicy i swoim członkiem i palcem, po czym ułożył się na boku przy wampirzycy, trochę przygniecionej ciężarem swojej sługi.
- Kocham cię - wyszeptał - tak kocham, że wariuję bez ciebie.
- Ja też
- wyszeptała Gilla, która ponownie popadła w stan absolutnej rozkoszy, przynajmniej jeszcze na chwilkę, choć faktycznie, uniosła się nieco do przodu tak, że jej piersi przez chwilę bujały bezpośrednio nad nosem Agnese. Wampirzyca wysunęła swój paluszek i ucałowała rozpalone ciało wiszącej nad nią kobiety.
Ułożyła się wygodnie na łóżku, ciesząc się rozpalonym dotykiem Gilli.
- Jesteście cudowni. - Wyszeptała zanurzając nosek między piersiami ghulicy. Zaś markiz, chyba dumny ze spełnienia prośby narzeczonej leżał obok i wsunął dłoń na wysokości brzuszka pomiędzy kobiety. Objął swoją ukochaną mocno, przyciągając ją. Ale jednak nie na tyle mocno, by przeszkadzać jej bawić się cucuszkami ghulicy. Potem nieco cofnął dłoń prosto na brzuszek zaczynając lekko wodzić paluszkami po talii ukochanej. Niekiedy podchodząc pod jej piersi, innym razem sięgając niemal owłosionego intymnego wzgóreczka.
- To było … bardzo miłe - powiedział cicho.
Agnese oswobodziła swoje usta i spojrzała na niego z rozbawieniem.
- Która część najbardziej? - Jedna z dłoni wampirzycy powędrowała do piersi ghulicy i zaczęła tarmosić jeden z cycuszków, bardziej zaczepnie niż namiętnie. - Przyznaj, że gdy miałyśmy ciebie obie w ustach. - Mrugnęła do niego.
- Przyznaję, przyznaję, co tylko zechcesz, skoro czytasz w moich myślach - roześmiał się nawet całkiem wesoło.
- Ależ signora - nagle Gilla wróciła do siebie - kobiece piersi służą nie temu, by je zaczepiać, lecz by były pieszczone - zaprotestowała zabawnie choć widać było że jej się podoba, bowiem dumnie kręciła tułowiem.
Agnese uszczypnęła ją zaczepnie w pierś.
- Au - wyrwało jej się nieco zbyt teatralnie, żeby było prawdziwie.
- Zboczuchy kochane. - Wampirzyca przyciągnęła do siebie twarz markiza wolną ręką i ucałowała swego narzeczonego.
- Zboczuchy, co to znaczy? - spytał markiz, ale chyba wolał zająć się całowaniem ukochanej.
- Właśnie, dlaczego jesteśmy zboczuchami, signora? - też chciała się dowiedzieć Gilla. - Kochamy cię i tylko podporządkowujemy się tobie.
- Właśnie dla tego
… - Agnese oderwała się od ust markiza. - Choć to rzeczywiście zakrawa bardziej na masochizm.
Wampirzyca przeciągnęła się. Czuła, że jest nadal mokra po ostatnich igraszkach. Gilli nie udało się jej doprowadzić pod naporem dwóch kochanków. Rozłożyła się wygodnie i przymknęła oczy delektując się tą pokrętną sielanką.
- Ależ signora, mi to sprawia przyjemność, choć niekiedy jest troszkę brutalne. Szczególnie kiedy wchodzisz w pupę większą liczbą palców niż jeden. Ale też bardzo przyjemne - przyznała.
- Kocham oraz dla mnie to co robię z tobą jest po prostu cudowne. Wcale nie masochizm - zaprotestował. - Przecież jesteś piękna, seksowna, kobieca, rozkoszna oraz ponętna. Mógłbym jeszcze długo wymieniać - za każdym przymiotnikiem określającym ją całował jej usteczka.
 
Kelly jest offline