Datz nie zamierzał brać Starka na łódź. Zasugerował spisanie zeznań w kilku kopiach, z których jedną miałby wziąć on sam, druga pozostałaby pod pieczą karczmarki z napadniętej gospody, trzecią chłopi z Auggen mieli przekazać stróżom prawa wraz z pojmanymi, a ostatnia pozostałaby w rękach awanturników. Z powodu braku alternatywy, w Odpoczynku Lacothei spisano zeznania Wilhelma Starka, który jako zleceniodawcę podawał niezmiennie ojca Otta z Geschburga i który twierdził, że po nieudanym ataku miał rozkaz odpuścić.
*
Wypłynęli rankiem pozostawiając łowcę nagród i jego ludzi w loszku pod pieczą chłopów, którzy za pilnowanie dostali złotą koronę i kilka gróźb. Zimna Woda kierowała się teraz do Wittenhausen, które osiągnęli około południa. W małej wioseczce nie było nic, co mogłoby zainteresować bohaterów, więc kapitan po krótkim postoju, podczas którego zaopatrzyli się w prowiant, wypłynął w dalszą drogę.
Celem było Meissen, w którym mieli spędzić cały kolejny dzień. Datz miał w mieście rodzinę i stąd brała się ta krótka przerwa w podróży. Miasto, liczący się ośrodek rzemiosła i końcowy punkt Drogi Heisenbergskiej, wiodącej przez Granitową Przełęcz do Karak Norn, osiągnęli jeszcze przed zmrokiem. Barka przycumowała, kapitan wydał polecenia i szybko opuścił statek, kierując się do swego rodzinnego domu, gdzieś w głębi miasta.
Skazani na siebie bohaterowie zasięgnęli porady marynarzy przy wyborze miejsca na nocleg. Miasto miało do zaoferowania kilka lokalizacji, spośród których, ze względu na cenę i dostępność wchodziły portowa
Żaba i Gronostaj oraz leżące przy Zachodniej Bramie
Srebrne Złoże.
*
Tawerna jakoś nie zrobiła na awanturnikach dobrego wrażenia, być może ze względu na to, że właśnie w czasie, gdy do niej zmierzali, wewnątrz trwała bójka. Pozostała więc przydrożna oberża, która jak się potem okazało, prowadzona była przez krasnoluda, a kucharzem był w niej niziołek. W czasie marszu przez miasto, zarówno Santiago, jak i Bodo mieli nieodparte wrażenie, że są obserwowani, jednak wygibasy, które uskuteczniali w celu zorientowania się, kto ich śledzi spełzły na niczym.
*
Przed gospodą zlokalizowaną tuż obok zabudowań bramnych w solidnym, murowanym domu, z podcieni po przeciwnej stronie ulicy wychynął jakiś cień i szybkim, sprężystym krokiem podszedł do zbliżających się do drzwi Srebrnego Złoża awanturników. Cień odrzucił kaptur, spod którego wysypały się ciemnobrązowe włosy, okalające ładną twarz z zielonymi oczami i zadartym nosem. Kobieta chwyciła w dłoń zawieszony na szyi medalik w kształcie wagi i zamachała nim przed nosami bohaterów.
-
Jestem Karelia Meitner - przedstawiła się. -
Aldebrandt Mössbauer prosił mnie, abym zaopiekowała się Wami w czasie drogi do Pfeildorfu. Jak rozumiem planujecie zatrzymać się w Złożu?