Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-06-2017, 12:22   #12
JohnyTRS
 
JohnyTRS's Avatar
 
Reputacja: 1 JohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputację
Douglas zapamiętał informację o samochodzie, ale nie poświęcił jej zbytniej uwagi. Widzieli go mniej więcej kwadrans po czwartej. Detektyw nie sądził, że nawet gdyby zaczęli go szukać, to by go znaleźli. Nowy Jork jest wielki, monitoring nie wszędzie sięga. Spojrzał jeszcze na analogowy zegarek przy desce rozdzielczej.

Cholernie wcześnie.

-Dziękujemy za informację, a teraz do widzenia. - wyszedł w deszcz. I tak był już mokry. Odpalił maszynę, odjechał. Skręcił w trzecią przecznicę w prawo, dojechał do alei. Odnalazł wejście do metra. Zszedł po schodach. Ściany pokryte grafitti, odór moczu w zakamarkach wzdłuż ścian. Zszedł głębiej. Słyszał pociąg, metro już kursowało. Plątaniną korytarzy znalazł na przedostatnim poziomie. Garrett nie wiedział, czy nie idzie na darmo. Ostatni raz był tutaj ze trzy lata temu, a przez ten czas wiele się mogło zmienić.

Lokal Hunga był nadal w tym samym miejscu. Hung sprzedawał prawie wszystko co się nadawało do zjedzenia. Dla Douglasa to wszystko było zbyt orientalne, wolał żarcie z innych lokali. Ten nie był zbyt atrakcyjny. Okratowane okna, obok jeden stolik i kilka krzeseł, każdy inny. Lokal Hunga miał dla Garrette dwie zalety. Był całodobowy i miał ekspres do kawy.
- Jedną kawę proszę – rzucił na ladę zmiętego dolara. Sprzedawca był młody i chyba nie rozumiał zbyt dobrze po angielsku, bo ledwo drgnął, w oczach było widać kompletne niezrozumienie.
-Ka-wa! - wskazał jeszcze dodatkowo na ekspres stojący tuż obok.
Azjata w końcu zaskoczył i nalał do piankowego kubka czarną, gorącą ciecz. Postawił na ladę, zabrał dolara i znowu odsunął się w kąt.
Douglas pokręcił głową. Sam musiał siegnąć przez małe okienko po mieszadełko i śmietankę. Wlał ze dwie, wymieszał i odszedł, nie mówiąc do sprzedawcy ani słowa. I tak by pewnie nie zrozumiał.
Znajdował się na antresoli, zaraz obok starych, wyślizganych schodów na peron. Z tej pozycji widział odjeżdżający skład do Queens. Małymi łykami wypił kawę, cisnął kubek do śmietnika.

Była za pięć szósta. Czas na śniadanie.

Ponad godzinę później:

Po całym rytuale Dale’a z ciastkami (Douglas jak zawsze odmówił) przeszli do prosektorium, koroner po drodze przebrał się jeszcze w kitel. Przez prokuratora musieli czekać z godzinę. Ciekawe który z nich był na tyle wredny, żeby być obowiązkowo na sekcji a jednocześnie kazać im czekać.
Łysy alba Vader – obstawił w myślach używając nieoficjalnych ksyw tych dwóch typów.
Pojawił się Prokurator i od razu zaczął drzeć ryja.
Łysy.
Wylegitymowali się i przedstawili powód przybycia.
Palant.

Po oględzinach mieli już trop. Jane była mężatką, czyli miała rodzinę, a także nie miała na sobie obrączki. Albo zabójca zabrał ją jako trofeum, czyli mieli kolejnego psychola na wolności, albo Pani Doe postanowiła zrobić skok w bok ale coś nie wyszło i niedoszły amant postanowił ją zabić. Czyli kolejny świr do złapania.
Jego partner, Moore, zabrał się za torebkę. Czemu była w prosektorium, tego nie wiedział. Ale jej zawartość powinna być ciekawa. Garrettowi zależało na dokumentach, wtedy by mieli konkretne informacje o tym, kogo zacząć przepytywać. Była ósma, Douglas nie zamierzał zaczynać roboty w terenie przed dziesiątą.
 
__________________
Ten użytkownik też ma swoje za uszami.
JohnyTRS jest offline