Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-06-2017, 21:24   #64
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację


Jak długo spała? Czy wciąż tylko spała? Gdzie kończyla się jawa a zaczynał sen? Wielokrotnie słyszała jak ktoś wchodzi do mieszkania, a potem drzwi pokoju otwierały się i... raz to był Dorn, dwa razy Jurge, raz Andre, a raz... raz to był nawet Martin. Mężczyzna przysiadł na brzegu łóżka, pogładził Sophie po policzku i powiedział:
- Zniszczą ci cycki tymi kołkami... żałuję, że mnie tu nie ma.

Wizje przeplatały się ze sobą, mnożyły... nagle urywały i równie nagle powracały na poprzednie tory. Jednak przeważnie Sophie była sama. Sama ze swoimi myślami. Sama z bólem i postępującym osłabieniem. Czy zapadnie w letarg? Może już nigdy się nie wybudzi? A może obudzi się dopiero po kilku latach. Może po kilkunastu... lub kilkudziesięciu? To by dopiero było...
Znów usłyszała czyjeś kroki w mieszkaniu. Drzwi pokoju otworzyły się i... zobaczyła w nich potwora.


Ten podszedł do łóżka, na którym leżała Torreadorka, marszcząc groźnie brwi.

- Tak myślałem, że to nie ty piszesz te smsy. - powiedział, a Sophie rozpoznała jego głos. To był Kai - Nosferatu!
- Długo tu leżysz. Pewnie od wczoraj, co? - zapytał wampir, choć wiedział, że kainitka mu teraz nie odpowie - Zaraz cię uwolnię. Załatwię tylko jakąś krew. Wiesz... żebyś nie rzuciła się na sąsiadkę z dołu. Choć babsko wydaje się wredne... no ale, zasady, to zasady.

Potwór wyszedł z pomieszczenia i po niespełna minucie wrócił z dwoma woreczkami krwi.
- Tylko tyle znalazłem. - wyjaśnił, a Sophie już wiedziała - to była vitae z lodówki, ta z domieszką krwi Jurge. Jeśli więc ją wypije... uzależni się. Jednak cz miała alternatywę? Nawet jeśli uda jej się użyć akceleracji i wybiec na ulicę, prawdopodobnie zabije pierwszego żywiciela, który wpadnie w jej ręce.

Tymczasem Kai podszedł do niej i powoli wyciągnął kołek z serca wampirzycy.
- Kai… mogę się napić z ciebie? - Wychrypiała. Czuła jak jej ciało odruchowo zasklepia rany, wypalając cenną krew.
- Co? Nieee... - odpowiedział Nosferatu, odskakując. Jednak kołek był już poza sercem Sophie.

No to miała za swoje… wszystko spartoliła. Chwyciła woreczek i opróżniła urywając róg. Chwilę później opróżniła drugi.Zaleczyła rany. Co się stało to się nie odstanie. Musi to jakoś naprawić. Jakkolwiek. Póki co musiała jednak coś zjeść. Te dwa woreczki, choć były jej przekleństwem, to wciąż było za mało.

Bez skrupułów zaczęła się ubierać przy Nosferatu. Będzie musiała ich znaleźć. Tylko co wtedy?
- Nie sprawdzałeś może lokalizacji mego telefonu? - Spytała, wiążąc buty i nawet nie patrząc na Kai.
- W sumie to zaczęło mnie niepokoić, że zaczęłaś blokować sygnał przechodząc w tryb lotniczy. - wyjaśnił wampir, przyglądając jej się. Choć nie wykazywał nijak agresji jego fizjonomia kojarzyła się z drapieżnikiem. Sophie wciąż miała wrażenie, że ten potwór napadnie ją, gdy tylko straci czujność.
- Mam jednak ostatnią lokalizację, gdy wysyłali smsa. Patrole policyjne już tam krążą. Rozumiem, że Jurge współpracuje z Dornem?
- Tak i polują na kogoś kto uniknął kary. By stworzyć kolejnego aniołka i wskrzesić Laurę. - Sophie podniosła się. - A ja właśnie związałam się z nią więzami krwi. - Wskazała na puste woreczki.
- Och, to dlatego mnie pytałaś... wybacz. Dałem się nabrać. Jak my wszyscy zresztą. - Nosferatu westchnął. - Chodź, jedziemy tam. Po drodze opowiesz mi o co chodzi z tym uniknięciem kary, bo rozumiem, że jednak czegoś się dowiedziałaś…
- Ok, masz może broń? - Spytała ruszając za Kaiem.
- Mam staruszka, rewolwer M 94 w schowku samochodowym. Ale jak spotkamy policjantów, mogę coś od nich pożyczyć.
- Jakby co z nim też sobie poradzę… jeśli mogę go pożyczyć. - Uśmiechnęła się do nosferatu.

Przed wyjściem Kai nakłonił Sophie, by zmieniła ubranie. Koniecznym wydawało się też polowanie, jeśli chciała bez ryzyka wpadnięcia w szał używać dyscyplin. Nie odjechali jednak daleko, gdy rozdzwonił się telefon Kaia. Rozmowa trwała krótko i Nosferatu wcale się nie krył z jej treścią, jednak po zakończeniu połączenia z jakimś posterunkowym, poinformował towarzyszkę.
- Znaleźli kolejne ciało. Tym razem w lesie. 20-25 kilometrów od miejsca ostatniego sygnały z Twojej komórki.
- To podobno ostatnie. - Odburknęła Sophie. Powoli zaczynała się poddawać. Wskrzeszą tą wampirzyce albo nie. Co by nie było zawaliła. - Teraz podobno jakiś mag ma im otworzyć wrota i sprowadzić Laurę. - Kontynuowała wypowiedź czując jak jej głowa pracuje na większych obrotach. - Muszę ich znaleźć.
Kai powiedział na to coś, co zabrzmiało jak archaiczne przekleństwo.

Jechali prawie godzinę, a gdy dotarli na miejsce, miejsce oczywiście było zabezpieczone i obłożone policjantami. W międzyczasie zatrzymali się na postój, gdzie w męskiej toalecie Kai znów przeszedł metamorfozę w panią detektyw. Sophie zaś miała posłużyć się swoim poprzednim identyfikatorem.
- Co tu mamy? - Kai w skórze detektyw zapytał jakiegoś porucznika. Mężczyzna tylko rzucił okiem na plakietkę wampira, po czym zaprowadził ich na miejsce zbrodni.


- Starszy mężczyzna około 40-45 lat. Niestety, nie znaleźliśmy ani dokumentów, ani ubrań. Na tę chwilę potrafimy tylko ustalić, że zmarł prawdopodobnie w momencie rozpłatowania pleców, w trakcie... em... podwieszania.
- Wiemy, mniej więcej o której? - Spytała Sophie, krążąc obok miejsca zbrodni. Starała się poruszać powoli, by nie zatrzeć śladów. Już wychodząc z auta wyostrzyła zmysły by niczego nie przegapić. Oby w pośpiechu zostawili ślady.
- Świeża sprawa. Krew wciąż wycieka z trupa. Daję mu więc godzinę... maks dwie.

Odpowiedź dudniła w głowie Sophie, gdy ta wyostrzyła zmysły. Była to jednak niezbędna cena jaką musiała ponieść. Udało jej się dzięki temu wychwycić coś ulotnego. Ktoś w oddali gwizdał. Tak, ktoś wygwizdywał smętną melodię, gdzieś głębiej w lesie. Pytanie czy to mogło mieć związek ze sprawą?

Sophie uznała, że jakikolwiek trop jest dobrym tropem. Dała znak Kai, w którym kierunku idzie i ruszyła w stronę, z której słyszała gwizd. Do paska przypiętą miała kaburę ze starym rewolwerem i teraz jakby dodając sobie otuchy ułożyła na nim dłoń.

Przemykała się pomiędzy drzewami, zlewając z mrokiem nocy. Wkrótce policyjne światła i latarki były dla niej tylko błędnymi ognikami, które zostawiła za sobą, a główne źródło światła stanowił Księżyc. Bardzo skąpe źródło - nawet przy wyczulonych zmysłach. Za każdym drzewem lub krzewem mógł więc teoretycznie czaić się napastnik. Gwizdana melodia była jednak coraz głośniejsza. Zbliżała się do celu.

Nie użyła niewidzialności. Nie zjadła dużo i wolała nie ryzykować wpadnięcia w szał. Im była bliżej tym bardziej zwalniała, starając się jak najmniej hałasować. Odbezpieczyła kaburę. Myślała czy zna tę melodię, czy jest to coś co choćby podpowie jej z kim będzie miała do czynienia.
 

Ostatnio edytowane przez Aiko : 24-06-2017 o 22:59.
Aiko jest offline