Zaistniała sytuacja dość mocno wyprowadziła Paula Gareth'a z równowagi, a wydarzenia kilku ostatnich dni spotęgowały poczucie absurdu panującego w tej części Niemiec ustroju. Amerykanin, wciąż będący w szoku po rozmowie z kapitanem, nie był w stanie skupić się już nawet w najmniejszym stopniu na trwającym wykładzie. Jego myśli szybko zawędrowały do Wiednia, w którym to pracował przy tajnym rządowym projekcie. Tam wszystko było prostsze i bardziej poukładane, chciał wrócić do swojego biurka i maszyny na nim stojącej. Właśnie, powrót - to słowo przypomniało mu ostatnie dni spędzone w ukochanych stanach i kolację z Adrienne.
Wspomnienia przerwał mu widok wychodzącego wraz z towarzyszem Mostowskiego. Jego reakcja była prawie natychmiastowa, nie było czasu do stracenia. Wstał i szybkim, miarowym krokiem podążył za znikającymi z sali mieszkańcami drugiej strony żelaznej kurtyny. Miał nadzieję, że Dan ruszy za nim, bo to właśnie on nawiązał już z Polakiem pierwszy kontakt. Paul chciał tylko odciągnąć komucha, choć nie miał żadnego pomysłu jak tego dokonać. Rozejrzał się chwilę, po czym zauważył stojącą na jednym ze stołów szklankę z kawą. "Bóg błogosławi Amerykę". Wiedział jak bardzo sztampowa metoda to była, ale w tamtej chwili zdawała się być jedynym rozwiązaniem. Zderzył się ze śledzącym rozlewając na niego zawartość naczynia. Chwilę później po raz kolejny już przepraszał.
-Towarzyszu obywatelu, przepraszam Was z całego serca.- mówił wracając do roli doktora Becker'a - Niech towarzysz wybaaczy roztargnienie. Nie chciałem...