Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-06-2017, 21:58   #18
Krakov
 
Krakov's Avatar
 
Reputacja: 1 Krakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputację
Akutagawa leżał na podłodze ciężko oddychając. Po czole spływała mu powoli kropelka zimnego potu. Perspektywa zawału przeraziła go, nawet jeśli była to absurdalna myśl i szybko ją od siebie oddalił. Później jednak nadeszła kolejna, równie dziwna, a przy tym dużo bardziej intensywna. Miał ochotę zerwać się na równe nogi i pobiec do pokoju swojego synka. Podniósł głowę i spojrzał na swoje mieszkanie, oprzytamniając nieco. Przecież nie było tu takiego pokoju. Nie miał też dzieci, przynajmniej z tego, co mu było wiadomo. Nie podejrzewał się nawet do tej pory o posiadanie tego typu... instynktów rodzicielskich. Cóż więc to znaczyło u licha? Kolejny nienormalny sen? Tak dziwny i realistyczny zarazem... Na dodatek już drugi w ciągu zaledwie jednej doby... Do głowy przyszła mu kolejna po zawale diagnoza. Bardziej prawdopodobna, za to wcale nie weselsza. Odbija mu. I choć próbował przeciwstawić jej podobne argumenty jak zawałowi, to przecież nie mógł być pewien, że z jego głową jest wszystko w porządku. Właściwie... wiele wskazywało, że zdecydowanie nie jest...

Saito dał sobie jeszcze chwilę na ochłonięcie, po czym powoli wstał i poszedł do kuchni. Nalał sobie wody do szklanki, wrzucił do niej trzy kostki lodu i przyłożył do swojej skroni. Chłód szybko przywrócił mu trzeźwość osądów. "Nie ma co panikować. Dwa sny, to nic takiego. Czytam dużo głupot, mało sypiam. Mózg nie ma co robić z informacjami. Wystarczy, że trochę odpocznę. Prześpię z osiem godzin...". Popijając wodę pomyślał też, że przydałoby mu się trochę ruchu. Mógłby wieczorem pójść pobiegać. Albo lepiej na ściankę. Trochę zaniedbał to ostatnie a przecież tak lubił się wspinać. Tak, to dobry plan.

Dopił wodę do końca, gdy dostrzegł migającą lampkę automatycznej sekretarki. Odstawił szklankę i wcisnął przycisk.

- Porozmawiać... o czym? - zapytał na głos, jakby oczekiwał, że nagrany na taśmie rozmówca zechce powtórzyć ostatnie zdanie. Wiadomość od Hisashiego zaskoczyła go. Owszem, kiedyś w rozmowie Akutagawa wspomniał mu nawet o tym co robi poza recenzowaniem różnych rzeczy, ale nic nie wskazywało na to, by ich współpraca miała kiedykolwiek wyjść poza ten zakres. A już pomysł zrobienia z którejś z jego historii mangi wydawał się kompletnie z kosmosu. Nie tyle mu się nawet nie podobał, co nigdy nie przyszło mu do głowy coś takiego. Lubił mangę, przynajmniej tę małą jej część, którą uważał za wartościową, ale sam bardziej chyba wierzył w samo słowo pisane. W miarę możliwości starał się nawet, by jego nowele pozbawione były ilustracji. Tak, aby jak najwięcej pozostawić wyobraźni czytelnika.

Mimo wszystko nie odrzucał tego konceptu. Po prostu... w tej chwili nie miał kompletnie pojęcia co o tym myśleć. Było to dziwne i w jakiś sposób nie pasujące do tego, co robił dotychczas i jak myślał o swojej twórczości, a jednocześnie... intrygujące. Przynajmniej na tyle, by pójść tam i wysłuchać, co redaktor naczelny ma mu do powiedzenia. Tym bardziej, że Hisashi Sasaki nie cierpiał na nadmiar wolnego czasu. Jeśli więc ma chwilę, by spotkać się z nim osobiście, to może się kroić coś poważnego.

Popatrzył na wiszący na ścianie zegar. Miał jeszcze ponad trzy godziny. Dość by się wykąpać, ubrać i zrobić mały spacer po parku, skoro na inną aktywność fizyczną nie wystarczy mu już czasu.

Nie przewidział jednego, że chwila słabości może dopaść go także na świeżym powietrzu. Akurat wpatrywał się w migoczące pomiędzy gałęziami drzewa promienie zachodzącego słońca, gdy w jego umyśle pojawiła się kolejna wizja.

Widok, który miał teraz przed oczami to też było drzewo i grające pomiędzy liśćmi promienie światła. Lecz drzewo było inne i znajdowało się na wyświetlaczu, umieszczonym w zimnym, pomieszczeniu o metalicznych, połyskujących błękitem obłych ścianach.

- Już czas, Mofuputsi. Transfer duszy Księżniczki został zakończony. Teraz twoja kolej. - powiedział ten sam niebieskoskóry mężczyzna, co w ostatniej wizji.
- Moja? Przecież to ty jesteś najwyższy rangą wśród nas.
- I ja decyduję.
- odparł twardo mężczyzna - Teraz ty.
- Ale...
- Proszę Mofuputsi. Zrób to dla mnie. Nie walcz ze mną tym razem.
- Zgodzę się, jeśli ty będziesz następny.
- Wiesz, że nie mogę...
- To jest mój warunek, Motsamaisi. Inaczej możesz mnie sądzić za odmowę wykonania rozkazu.
- Uparta!
- warknął mężczyzna - Niech będzie. A teraz chodź.



<wspomnienie wysłane="" na="" pw,="" potem="" krakov="" wkleisz="" je="" do="" posta="" ze="" znacznikiem="" “spoiler2”=""> Saito zatoczył się i aż musiał się wesprzeć na pniu drzewa.
- Wszystko dobrze? Pan jest pijany? - zainteresowała się jakaś staruszka, która akurat szła tą samą alejką.
- “W ogóle nie jest dobrze…” - chciał warknąć w pierwszej chwili, ale zdążył ugryźć się w język.
- Wszystko w porządku, dziękuję - odparł jednak. - Po prostu zrobiło mi się słabo…
Kobieta nie wyglądała na przekonaną, ale pokiwała głową i poszła w swoją stronę. Akutagawa wcale się jej nie dziwił. Sam siebie już nawet nie próbował przekonać, że jego problem wart jest zbagatelizowania. Trzeci taki incydent jednego dnia świadczył o tym, że jest z nim źle. I na przekór temu, że zwykle szerokim łukiem starał się omijać służbę zdrowia, tym razem wybierze się do lekarza. I to jutro, z samego rana.

W końcu Akutagawa otrząsnął się z kolejnej wizji i ruszył w kierunku stacji. Niestety, pociąg, którym miał jechać, już mu uciekł, toteż mężczyzna dotarł na miejsce spotkania spóźniony o prawie pół godziny.
Urocza kelnerka poprowadziła go do prywatnego stolika, gdzie czekali na niego już dwaj mężczyźni. Jednym z nich był Hisashi - redaktor Shonen Jumpa, drugi... był obcy, a jednocześnie... wydawał się znajomy. Co więcej, oczy mężczyzny mówiły Saito, że i jego odczucia są podobne.
- O, udało ci się do nas dotrzeć Akutagawa-san. - ucieszył się na widok nowo przybyłego Japończyka Hisashi Sasaki - Poznajcie się. Saito Akutagawa-san, nasz recenzent i niemniej uzdolniony eseista. A to jest mój drogi przyjaciel Shunsuke Sonoroki - prawdziwy specjalista jeśli chodzi o rysunek mangowy od konwencji shojio po shonen.
Shunsuke skłonił się w milczeniu, zerkając na przybyłego z kamienną twarzą. Wydawał się marionetką prowadzoną palcami niedoświadczonego artysty.
Saito skłonił się mocniej, niż nakazywała to zwykła grzeczność.
- Najmocniej przepraszam za spóźnienie. Miałem małą… przygodę po drodze. - Spojrzał na nieznanego sobie mężczyznę i skłonił się raz jeszcze - Miło mi pana poznać Sonoroki-san.
Shunsuke nieco zakłopotany spojrzał na Hisashiego oczekując, że on poprowadzi całą rozmowę. Nie było wszak sensu ponownie się kłaniać, a i sam artysta nie chciał spędzić całego spotkaniu na grzecznościowym kiwaniu głowami.
- Akutagawa-san, cieszę się, że znalazłeś czas. I że zainteresowało cię nasze spotkanie. Zamów coś sobie proszę. Ja stawiam My już pozwoliliśmy sobie zamówić tutejsze przysmaki. Jakby co polecam ośmiornicę... - paplał naczelny, na którego wypite sake wyraźnie zaczynało działać. Następnie zwrócił się do Shunsuke - Masz może przy sobie jakieś swoje prace? Ja mam kilka na komórce, ale wiadomo, że to nie to samo. A chciałbym żeby Akutagawa-san wiedział jak bardzo uzdolnionym rysownikiem jesteś.
- Wolałbym żebyś opowiedział co właściwie chcesz przedstawić poprzez mangę.- wtrącił krótko Sonoroki starając z siebie wykrzesać choć minimum entuzjazmu. Jednocześnie przyglądał się nowoprzybyłemu mężczyźnie. Skąd oni się mogli znać? Miał to paskudne uczucie, że powinien wiedzieć, pamiętać... a jednak nie umiał sobie przypomnieć. Może to ktoś z dzieciństwa? Ale Akutagawa? W ogóle nie kojarzył tego nazwiska...
- Sonoroki- san to nieuprzejme tak od razu przechodzić do sprawy. - upomniał go redaktor z uśmiechem - Daj panu Akutagawie chociaż złożyć zamówienie.
Po ostatnich wydarzeniach Saito nie mógł się pochwalić wilczym apetytem. Idąc za radą Hisashiego zamówił jednak ośmiornicę, prosząc przy tym, by porcja była możliwie jak najmniejsza.

Uprzejmość uprzejmością, ale Saito również miał nadzieję, że jak najszybciej przejdą do sedna. Im szybciej dowie się co też naczelny wymyślił, tym szybciej wróci do domu i się położy. No i tym mniejsze ryzyko, że dostanie za chwilę kolejnego ataku i wpadnie twarzą z miskę z ośmiornicą, czy też zrobi coś równie upokarzającego w tej sytuacji. Niestety oceniając swój obecny stan nie mógł takiej ewentualności wykluczyć.

Czekając na realizację zamówienia i na to, że Hisashi powie, co ma powiedzieć, przyglądał się dyskretnie Sonorokiemu. Jego twarz wydawała się znajoma, ale w żaden sposób nie mógł jej powiązać z żadnym konkretnym wydarzeniem czy miejscem. Może po prostu był bardzo podobny do kogoś, kogo Akutagawa znał? A może poznał go na jakiejś imprezie jako jednego z dziesiątków ludzi i ledwie zarejestrował jego osobę? Dziwne. Uważał, że ma całkiem niezłą pamięć i zwykle bezbłędnie łączył zapamiętane wizerunki z nazwiskami.
</wspomnienie>
 
__________________
Gdzieś tam, za rzeką, jest łatwiej niż tu. Lecz wolę ten kamień, bo mój.
Ćwierćkrwi Szatan na forumowej emeryturze.
Krakov jest offline