Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-06-2017, 22:43   #197
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Po kilku chwilach ból ustąpił, a jedyne co Venora czuła to rozgoryczenie, że nie dość skutecznie unikała ciosów konstrukta. W ogólnym rozrachunku jednak nie było tak źle, a rycerka poradziła sobie całkiem dobrze z przeciwnikiem. No i zdobyła tarczę.
-Mogę?- kapłan wziął ją do rąk i przyjrzał jej się dokładnie -Jest piękna… Jaka lekka… Nasycona magią. To pewne- Albrecht zdjął rękawicę i dotknął dłonią stalową powierzchnię tarczy, zamknął oczy i zamilknął na chwilę.
-W tarczy jest zaklęta moc, która uchroni cię przed siłami zła…- oddał ją Venorze uśmiechając się -Oby wytrwała z tobą dłużej niż twoja zbroja- zażartował -Co teraz?-
Panna Oakenfold roześmiała się lekko i pogładziła się po napierśniku, który nosił ślady destrukcji.
- Teraz pójdziemy zbadać drugi korytarz. Miejmy nadzieję że znajdziemy klejnot tutaj. Jeśli nie to powinniśmy w końcu odpocząć i dopiero wtedy szukać dalej - powiedziała i spojrzała po kompanach, czekając na ich reakcję.

Ricko skinął głową i odwrócił się maszerując prostą drogą do wyjścia z komnaty, wprost do korytarza, o którym mówiła Venora. Kompani minęli skrzyżowanie, na którym nie tak dawno jeszcze tu wchodzili i ruszyli dalej w głąb nieznanego. Marsz trwał kilka dobrych minut, a zatrzymali się dopiero przed ogromną wyrwą. Było to coś niesamowitego, jakby wnętrze góry się zapadło, zabierając ze sobą całą masę gruzu i kondygnacji starej warowni. Venora stała nad skrajem dziesięcio metrowej przepaści, która mogła mieć kilka kilometrów szerokości.
-I że niby tu ma być ten klejnot?- spytał Ricko po tym jak cisnął swoją pochodnię w dal by choć odrobinę rozświetlić to co jest przed nimi.
-Trzęsienie ziemi, które to spowodowało zawaliło masę pomieszczeń, ale to musiało być dawno temu- Albrecht wychylił się do przodu zerkając w dół
-Co tam jest?- dopytywał młodzieniec.
Paladynka spoglądała z rezygnacją w otchłań ciągnąca się za wyrwą.
-Obawiam się, że nieznane wejście do Podmroku…- odwarknął Albrecht -Chcesz tam zejść?- spytał patrząc Venorze głęboko w oczy. A ona w odpowiedzi pokręciła głową.
- Wróćmy się, tam były jeszcze inne korytarze. Może ten kto ukradł świecidełko nie wiedział jak otworzyć przejście w to miejsce - stwierdziła rycerka. - Eh, mam nadzieję, że to czego szukamy nie przepadło w tej przepaści - mruknęła z niezadowoleniem i zaczęła iść w drogę powrotną.

Towarzysze dotarli do skrzyżowania, skręcili w prawo i maszerowali aż dotarli do ukrytych schodów pod komnatą pajęczyn.
- Udajmy się na spoczynek - zaproponowała Venora. Albrecht przytaknął najwyraźniej uznając pomysł za wyśmienity. Mężczyzna usiadł pod ścianą, nawet nie próbując zdejmować pancerza. Wiedział, że nie ma na to sił, a poza tym nikt nie wiedział kiedy nadejdzie niebezpieczeństwo i pewnie wolał być przygotowanym.
-Ogniska nie rozpalimy…- mruknął niezadowolony Ricko. Venora spojrzała na Albrechta a ten już spał, z głową opartą o ścianę.
- Będzie musiała ci wystarczyć pochodnia - odparła wojownikowi i przysiadła się obok kapłana. - Obudź mnie za kilka godzin - powiedziała i oparła się o ścianę, układając tarczę i miecz obok siebie. Ricko warknął coś pod nosem i spojrzał spod byka na rycerkę, lecz nie ważył się odpowiedzieć nic na głos. Chłopak usiadł na starej skrzyni i z nudów zabrał się za naoliwianie swego miecza.

~***~

Echo dudniących bębnów niosło się po dziesiątkach różnorakich, podziemnych tuneli. Trzy zgarbione postaci w grubych, czarnych szatach siedziało z skrzyżowanymi nogami wybijając rytmiczną melodię. Zamaskowana persona tańczyła dziko na skraju urwiska. Osobnik miał zaciągnięty na głowę kaptur. Materiał szaty układał się na kształt dziwacznego hełmu, który miał założony na głowę. Kilka kroków za nim, na kamiennym piedestale leżała naga dziewka licząca nie więcej niż piętnaście wiosen. Tuż obok niej znajdowało się pięć jaj wielkości arbuza. Krew z jej poderżniętego gardła spłynęła do niewielkich rowków wyżłobionych w kamiennym podeście ołtarza. Dudnienie nagle ustało, ziemia się zatrzęsła a zamaskowany osobnik zastygł w bezruchu. Nagle z ciemności, na dnie szczeliny pojawiła się krwiście czerwona poświata, a gryzący smród siarki i zgnilizny robił się nie do wytrzymania.

~***~

-Venoro…- Albrecht lekko potrząsał ramieniem towarzyszki -Zbudź się. Czas ruszać…- rycerka po żołniersku się przebudziła i już kilka chwil później była gotowa wyruszać dalej. Ich celem były inne możliwe do zbadania kondygnacje budowli.
-Po tym, jak straciłaś przytomność, trochę zwiedziłem okolicę. Znalazłem pięć możliwych wejść, lecz nie wiem jak to wygląda w środku…- odezwał się do niej, kiedy opuścili komnatę zmierzając na zewnątrz. Świeże powietrze było coraz intensywniej wyczuwalne w duchocie podziemi. W końcu wyszli na zewnątrz witając zachodzące za horyzontem słońce. Venora była pewna, że Młot jest spokojny, ale przy okazji znudzony. No i pewnie trochę mu już brakowało dobrej paszy.
Panna Oakenfold przetarła twarz, ale gdy przymknęła oczy to wróciła jej senna wizja. Tego dnia, jak każdego gdy budziła się po koszmarze, jej nastrój pozostawiał wiele do życzenia. Dlatego też Venora nie była skora do mówienia i to pomimo tego, że Albrecht był bardzo rozmowny.
-Tam…- kapłan wskazał palcem miejsce nieopodal “gigancich schodów” prowadzących na szczyt góry -Tam…- wskazał podstawę na w pół zawalonej baszty -Tam kolejne, ale trzeba by przesunąć odrobinę głaz…- kontynuował -I tam dwa koło siebie- wskazał na koniec kolejne dwie dziury w pozostałościach ściany -No i to, które właśnie żeśmy odwiedzili…-

Paladynka rozglądała się i w końcu zatrzymała wzrok na pierwszej z propozycji. Już miała zadecydować ale rozmyśliła się.
- Może ten głaz to coś czym chcieli złodzieje zasłonić kryjówkę? - mówiąc to ruszyła we wspomniane miejsce. - To już trzeci dzień tu jesteśmy? - zapytała z niezadowoleniem w głosie.
-Trzeci- odpowiedział Ricko -Okhe pewnie już kogoś wysłała żeby sprawdził czy jeszcze żyjemy…- mruknął, na co Albrecht tylko pokręcił głową
-Zatem tamten zasłonięty głazem- wtrącił kapłan. Trójka ludzi podeszła bliżej by przyjrzeć się szczelinie. Nie było wyjścia i musieli jakoś przesunąć głaz, jeśli w ogóle chcieli myśleć o wejściu do środka.
- W trójkę spróbujemy to przepchać - zaproponowała. - Chyba, że masz jakiś czar na to, Albrechcie - dodała spoglądając z lekkim uśmiechem na niego.
-Możemy spróbować pociągnąć go końmi- spojrzał w kierunku dwóch ogierów.
-To może spróbujmy tych korytarzy, do których da się wejść? Może akurat znajdziemy tam klejnot i nie będzie trzeba nic przesuwać… zaproponował Ricko patrząc raz na Venorę, raz na Albrechta.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline