Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-06-2017, 23:25   #359
Cohen
 
Cohen's Avatar
 
Reputacja: 1 Cohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputację
- No, to teraz sobie pogadamy po mojemu. - oznajmił Karl, przysuwając sobie jakiś ocalały cudem zydel, siadając na nim i opierając jedną nogę na zranionej kończynie herszta.
Mock syknął z bólu i przestał się wiercić.
- Bo widzisz - kontynuował Karl, wyciągając sztylet i krytycznie przyglądając się klindze - dla mnie cała ta heca śmierdzi bardziej, niż powinna i takie mam wrażenie, że nie była przewidziana, by zostawić kogokolwiek przy życiu, gdy się skończy.
Mock wymamrotał coś niezrozumiałego.
- To zacznijmy może od początku: kto wam nadał tę robotę? I dlaczego akurat wam?
- Mmmwmrpss...
- opluł się lekko przywódca byłego już gangu.
- Że jak? - zmarszczył brwi Karl, dociskając nogę.
Mock zawył, po czym dalej wydobywał z siebie niezrozumiałe dźwięki, gestykulując przy tym przy swoich ustach.
- Co? Co ty... - Altmeier urwał, zrozumiawszy wreszcie. - No kurwa. Te pajace wszystko zjebią. Pisać umiesz? Kurwa, uszy dalej masz, kiwnij czy coś... - ale gdy zaczął się rozglądać za czymkolwiek, co mogło posłużyć do komunikacji pisemnej, na schodach rozległy się kroki kilku par butów.
Karl obrócił się i zobaczył czterech nieznanych mu, ale wyglądających na typowych ulicznych zakapiorów, mężczyzn.
Nie czekając na ich reakcję, szybko złapał Mocka za włosy, przeciągnął sztyletem po gardle i rzucił się do ucieczki.

Był już w tunelu i ścigały go tylko cichnące odgłosy, gdy nagle ni z tego, ni z owego, dostał czymś ciężkim i ostrym w głowę.
Zaklął, złapał się za skroń i poczuł wilgoć na dłoni. Przyspieszył.

Na wszelki wypadek klucząc uliczkami, dogonił w końcu resztę, akurat na czas, by zobaczyć jak Estalijczyk wyczynia nową głupotę.
- Tobie tam już kompletnie rozum ze łba wytłukli? warknął na powitanie. - A ten co tu, kurwa, robi? - zdziwił się, gdy dostrzegł Alfonsa.
 
__________________
Now I'm hiding in Honduras
I'm a desperate man
Send lawyers, guns and money
The shit has hit the fan
- Warren Zevon, "Lawyers, Guns and Money"
Cohen jest offline