Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-06-2017, 19:13   #97
Kaworu
 
Kaworu's Avatar
 
Reputacja: 1 Kaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputację
Pauline spojrzała na Ritę. Wyciągnęła rękę, dotknęła jej dłoni i ścisnęła ją mocno, dając wsparcie przyjaciółce.

- Powinniśmy chyba podążyć za kotkami, nie sądzisz?- spytała.

- Nie ma takiej potrzeby, moje drogie panie - odezwał się jakiś męski głos tuż za nimi - Koty chadzają własnymi drogami i nikt za nimi nie trafi.

Paulina odwróciła się, ale nikogo nie dostrzegła w pierwszej chwili. Dopiero, gdy jej oczy przywykły do półmroku zauważyła, że w wąskim przejściu pomiędzy budynkami ktoś stoi.

Rita zastanawiała się nad słowami Pauliny, nie do końca chcąc się z nimi zgodzić. To, że nagle pojawiły się w tym miejscu, było wystarczająco dziwne i mało ufała czemukolwiek. Gdzie były? Czy był to sen? Wspólny sen? Coś takiego było w ogóle możliwe? Chociaż, co właściwie w obecnej sytuacji nie było możliwe? Może trafiły znowu do innego wymiaru, podobnego do tego, w którym walczyli o życie z hordą żywych trupów?

Chciała odpowiedzieć, lecz przerwał jej tajemniczy głos. Pozostała przez chwilę z na wpół otwartymi ustami. Owszem, miał rację - koty chadzały własnymi ścieżkami. Ale czyż Rita nie była często jak taki kot? Zawsze obierała tylko sobie znane ścieżki, nie bacząc na innych.

- Idziemy - powiedziała twardo i pociągnęła Paulinę w stronę, w którą udawały się wszystkie koty. Ufała im bardziej niż tajemniczemu mężczyźnie, który nawet nie raczył im się przedstawić, a tym bardziej ukazać swojej twarzy. Poza tym miała dziwną ochotę po prostu zrobić na przekór tej osobie.

Pauline podążyła za Ritą, tylko przez chwilę odwracając głowę i spoglądając na tajemniczego nieznajomego.

- Rita, jak myślisz, co się dzieje? Gdzie jesteśmy? Myślę, że to jakiś sen… ale w sumie nie mam pewności. Jesteśmy tu w każdym razie bezpieczne… prawda? - spytała, starając się ukryć niepokój w swym głosie.

- Bezpieczne? - powtórzyła pytająco Rita, nie odwracając się ani na moment. - Na pewno nie.

Ruszyły wolno za ciągnącym się niemal po kres widoczności kocim szeregiem. Uliczki widmowego miasta wybrukowane były dużymi, płaskimi kamieniami, które przywodziły na myśl łeb jakieś dużego zwierzęcia. Słonia lub byka. Wokół unosiła się gęsta, wirująca w niektórych mgła o złocistej poświacie.
Tego istnie bajkowego krajobrazu dopełniał dziwny szum rzeki. Obu kobietom zdawało się, że słyszą jakieś odległą melodię, którą ktoś nucił.

Po przejściu kilkudziesięciu metrów dotarli do niewielkiego kamiennego mostku, który wznosił się nad niezbyt szeroką rzeką. Tutaj nucenie było o wiele wyraźniejsze i czystsze. Koty w milczeniu nadal maszerowały dziarsko przed siebie.

[media]http://i.imgur.com/kHXSGbk.jpg[/media]

Nagle powietrze wypełniło krystaliczny dźwięk dzwoneczka, a po nim donośny basowy głos jakiegoś mężczyzny:

- Pośpieszcie się! Pociąg rusza lada chwila!

Na te słowa koty zaczęły biec przed siebie. Przeskakiwały po sobie, popychały się i gnały czym prędzej w kierunku skąd dochodził krzyk mężczyzny.

Rita zmarszczyła brwi, przyglądając się gonitwie wszystkich kotów. Senny pociąg - o co tu chodziło? Był tylko jeden sposób, by się przekonać.

- Chodź - rzuciła zdawkowo do Pauline i ponownie pociągnęła ją za rękę. Gdyby jednak ta wolała zostać, Rita nie zamierzała jej zmuszać.

- Idę, idę! - krzyknęła Pauline, biegnąć za kobietą. Miała nieco złe przeczucia odnośnie pociągu - przywodził jej na myśl ten, w którym została zraniona - ale nie chciała się rozdzielać.

Dorównanie kociemu sprintowi nie było łatwe. Kilka razy jakiś kocur skoczył na ramię jednej z dam, niemal nie powodując ich upadku.

Po przejściu mostu wraz kotami, RIta i Paulina zagłębiły się w plątaninę wąskich uliczek. Skręt w lewo, skręt w prawo, przejście pod niską bramą i ledwo się spostrzegły wyszły na rozległy plac.

Pośrodku niego wznosił się okazały peron z dachem szeroko rozpostartym niczym baldachim, który podtrzymywały masywne żeliwne słupy.Także tutaj snuła się gęsta mgła. Przez plac z zachodu na wschód przebiegały żelazne, lekko poskręcane tory. Przypominały one dwie równoległe kreski namalowane ręką niewprawnego pięciolatka.

Pod dachem podwieszony został okazały szyld, na którym złotą czcionką wykaligrafowano:

“Stacja Ulthar”

Na samym peronie kłębił się tłum kotów wszelkiej maści oraz kilkoro ludzi w strojach z odległej epoki. Przy schodach prowadzących na peron stał, niebywale wysoki mężczyzna w dziwacznej, ptasiej masce.

[media]https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/originals/1c/9b/83/1c9b83757b01fd58177d3671a754ec54.jpg[/media]

Co kilka chwil nawoływał po francusku i angielsku:

- Panie i panowie! Zbliża się pociąg! Proszę się przygotować!

Nagle rozległ się potężny huk i szum. Rita i Paulina spojrzały w stronę skąd dochodził hałas. Z gęstych obłoków mgły zaczął wyłaniać się najdziwaczniejszy pociąg, jaki kiedykolwiek widziały.

Cały skład zdawał unosić się w powietrzu i wolno zniżać swój pułap. Na jego czele było coś co można było nazwać krzyżówką pegaza i lokomotywy. Skrzydlaty koń zamiast kopyt miał ciężkie stalowe koła z potężnymi tłokami. Całe jego ciało wyglądało jakby wykonał je jakiś mistrz kowalstwa. Kunsztowne przetłoczenia, błyszczące nity i żelazne opaski. Jedynie oczy w których tlił się żar życia przeczyły temu wyobrażeniu. Za skrzydlatym koniem ciągnął się rząd wagonów z których każdy wyglądał niczym wydrążone w środku masywne słonie, czy inne mamuty. Stwory zamiast nóg miały mackowate kończyny na których się wspierały.

Pegaz zarżał głośno i cały skład osiadł na torach przy peronie.

Bok pegaza otworzył się niczym prastary skarbiec i wyszedł z niego wysoki, ubrany w niebieski uniform mężczyzna z sumiastym wąsem. Zbliżył się on do Pauliny i Rity i z uśmiechem rzekł:

- Oto darmowy bilet do mojego Sennego Ekspressu. Nazywam się Henri Peeters i mam zaszczyt pełnić funkcję kierownika tego cudownego składu. Zapraszam panie na niezwykłą podróż od Krainy Nadziei, poprzez zdumiewające Złote Miasto, aż do wspaniałej Zatoki Nodes. Zapraszam na pokład.

[media]http://i.imgur.com/Rwd2Z8O.jpg[/media]

Rita już postanowiła jakiś czas temu. Była ciekawa, chciała dowiedzieć się o co tu chodzi i co właściwie się działo.

Spojrzała na Pauline.

- Nie wiem jak ty, ale ja wsiadam - powiedziała, po czym odebrała bilet od Peetersa i ruszyła w stronę wejścia.

Pauline także wsiadła do pociągu. Kraina Nadziei? Złote Miasto? Nie wiedziała co się dzieje, ale podejrzewała, że czeka ją interesująca przygoda.
 
Kaworu jest offline