Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-06-2017, 19:30   #12
Fearqin
 
Fearqin's Avatar
 
Reputacja: 1 Fearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłość
2 Listopada 2010

Chris postanowił lekko pokręcić się po miasteczku, podążając śladami Thomasa, tak jak on postanowił powypytywać w bardziej charakterystycznych miejscach miasteczka o to i owo. Nikt go oczywiście nie wyrzucił za drzwi, ale zbyt pozytywne nastawienie zdawało się odstraszać ludzi, którzy byli raczej nieprzyzwyczajeni do obcych, a co za tym idzie, nieufnie nastawieni. Niektórzy zdawali się jednak być nieco oburzeni charakterem pytam o problemy w miasteczku, może odbierali to jako sygnał do tego, że Chris sam szuka kłopotów, a może po prostu byli święcie przekonani, że żyją w raju spokoju i zgody.
Tak czy inaczej pobieżne przepytywanie okazało się raczej bezowocne. Bez punktu zaczepienia, poszukiwanie po największych ogółach, mogło przynieść więcej szkody niż pożytku. Jednak standardowe pytanie wszystkich było akcją konieczną przy tego typu pracy. Gorzej jednak, że nie wiadomo było o co w ogóle pytać.
Czas do pory lunchu minął mu szalenie szybko, a nogi od chodzenia nieco zaczęły boleć, z ulgą udał się w stronę hotelu by spotkać się z koleżankami.
Wracając rozglądał się nieco po horyzoncie i na końcu kilku dróg dostrzegł zarys zieleni, najwyraźniej rzeczywiście hodowano tu kukurydze i to w niemałej ilości. Współczesne złoto, dla mieszkańców, które najwyraźniej powstało na fali gorączki złota i jakimś cudem przetrwało jej przejście.


Deanna również nie miała zbyt owocnego poranka. Wizyta u szeryfa nie dała jej zbyt wiele informacji, ale zaangażowanie służb publicznych w poszukiwanie, mogło okazać się bezcenne. Czas miał pokazać, czy to, że nie była do końca szczera na temat tego kim naprawdę jest, okaże się niekorzystne.
Dworzec który odwiedziła nie był zbyt okazały. Umieszczona przy torach budka obsługiwała zarówno sprzedaż biletów autobusowych i tych na pociągi. Można było do niej wejść i usiąść na ławczce w klimatyzowanym pomieszczeniu, gdzie wywieszone były rozkłady, ustawiony automat z napojami i batonami no i do tego mała łazienka dobudowana najwyraźniej kilka lat temu z tyłu budynku. Kasjerka znajdowała się za oszkloną, wypolerowaną na błysk szybą z solidnym, drewnianym blatem. Staruszka była raczej wesoła, a krzyżówki rozwiązywała z zawrotną prędkością. Było jej bardzo smutno, że nie mogła Deannie pomóc, ale budka była zamknięta i miała dwie szyby, a ona sama nie patrzyła przez nie cały czas, obserwując kto przyjeżdża więc nie mogła jej powiedzieć, czy ktoś zwany Johnem Smithem ostatnimi czasy tutaj się zjawił. Według informacji klienta, które przekazał im Maliński rzeczywiście miał on przybyć pociągiem i jeśli wierzyć reportom Thomasa, to tak się stało. Jednak resztę informacji, te bardziej dokładne, miał dostarczać tylko dla klienta i najwyraźniej trzymał się tej zasady.
Jednak gdy wróciła do hotelu w pewnym sensie szczęście się lekko do niej uśmiechnęło. Odebrała telefon od szefa.
- Na litość, ależ macie tam okropny sygnał, próbuję się dodzwonić od godziny! - warknął z frustracją. - Dzwonili do mnie z wypożyczalni samochodów. Thomasowi wczoraj upłynął termin przedłużenia opłaty więc próbowali namierzyć gdzie jest i wygląda na to, że samochód stracił sygnał. Mogło się to stać, albo przez rozwalenie go, albo bardzo specjalistyczne rozmontowanie go i wyjęcie nadajnika. Generalnie niedobrze… grożą strasznymi karami i odsetkami. Tym gorszymi im dłużej będziemy zwlekać z oddaniem samochodu. - następnie nieco zboczył z tematu rozwodząc się nad tym jak to będzie musiał ponieść koszty odsetek za wynajem, ale po chwili wrócił na główny tor.
-Dobra! Powiedzieli mi, że ostatni raz sygnał pojawił się w San Diego… kilka godzin jazdy, sugeruję żebyś kogoś z was tam wysłała żeby wybadał. Wyślę wam zrzut z map, gdzie dokładnie był ostatni raz. Wygląda na to, że stosunkowo w centrum miasta… koło jakiegoś banku czy coś. Spróbujcie znaleźć samochód, im szybciej tym większą dostaniecie premię… oczywiście Thomas pozostaje priorytetem, więc badajcie co się tam stało w miasteczku. - następnie szybko wysłuchał raportu Deanny z tego co do tej pory zdziałali, oczywiście nie było tego wiele bo i czasu nie mieli jeszcze tak dużo, ale był sceptycznie nastawiony co do zgłaszania zaginięcia już na tym etapie. Widocznie godziło to nieco w jego pojmowanie dobrego imienia firmy detektywistycznej, ale był w stanie dostrzec logikę za tym działaniem. Lokalne służby cieszyły się większym autorytetem wśród lokalnych ludzi niż obcy detektywi i to prywatni.
Dalej tylko życzył im powodzenia i rozłączył się nie czekając na pożegnanie.
Najlepiej jednak poszło Patrici, mimo, że wyznaczyła sobie najprostsze zadanie.
Pod jej nogami nazbierała się mała kupka popiołu, wiatr odmawiał dzisiaj stawienia się do pracy i robiło się porządnie gorąco i duszno, ale kobieta dzielnie przedzierała się przez paczkę papierosów. Joachima nie zauważyła ani razu, najwyraźniej spał. Kilka samochodów przejechało w tę i w tamtą, kilka osób tankowało naprzeciwko, ale ostatecznie stawił się brakujący lokator, właściciel pick-upa. Co dziwne nie wyszedł on ze swojego pokoju, ani od strony miasteczka, ale z drogi prowadzącej z dala od miasteczka.

Był to starszy facet, po pięćdziesiątce, z długimi, ale bardzo rzadkimi włosami, wyraźnie przetłuszczonymi i niemytymi od kilku dobrych dni. Albo może i ledwie kilku godzin, spacer w taką pogodę był dosyć męczący i mógł przemoczyć człowieka bardziej niż jesienny deszcz, na który się nie zapowiadało zbyt prędko. Mimo upału mężczyzna miał na sobie ciemnobrązową marynarkę, nieco zabrudzoną i mokrą od potu szarą koszulę, znoszone, ale mocne buty z ciemnej skóry i miejscami zdarte jeansy. Krzaczaste brwi podkreślały jego nieprzyjemne, zmęczone i przekrwione oczy, najbardziej zadbany był jego zarost. Broda otaczała mu usta, ale była niedawno przycięta od strony obu uszu, dobrze łącząc się z wąsami. Cała jego twarz przywodziła na myśl minione czasy, nieco zapijaczony patolog, czereśniak z pick-upem, zamknięty w swojej skorupie zacofania i wrogości do wszystkiego co nieznane. Rzucił Patrici jedno nieprzyjemne spojrzenie, od którego przeszły ją lekkie ciarki i na chwilę upał zmienił się w przebijający chłód, a gorący pot, na sekundę zmienił się w zimny, przyprawiający o gęsią skórkę.
Wszedł do swojego pokoju i siedział tam zaledwie kilka minut, po czym wyszedł ze starym plecakiem, wypchanym do limitu możliwości. Zamknął pokój, wsiadł do samochodu i szybko odjechał w stronę centrum miasta.
Niedługo potem wróciła Deanna, a godzinę po niej Chris. Mieli chwilę na dalsze plany, ale do San Diego musieli wysłać kogoś jak najszybciej, według tego co mówił Maliński.
 
__________________
Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies

^(`(oo)`)^

Ostatnio edytowane przez Fearqin : 25-06-2017 o 19:32.
Fearqin jest offline