Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-06-2017, 05:41   #203
Campo Viejo
Northman
 
Campo Viejo's Avatar
 
Reputacja: 1 Campo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputację



Sommerzeit, 2522 roku K.I.
Wielkie Hrabstwo Wissenlandu,
Heisenberg, Świątynia Shallya

Miejska Świątynia Pani Miłosierdzia, w porównaniu z peryferyjnym Domem Pana Umarłych, była skromna i niepozorna. Niski, szary, jednopiętrowy budynek siedział wtulony między wyższe od siebie, stare drzewa rzucające cień na święty przybytek wraz z jego małym ogródkiem okolonym murkiem z wiekowych głazów.

Wnętrze nawy głównej, w całości bielone, niemal zaadaptowano na potrzeby chorych. Łóżka ciągnęły rzędami od ściany do ściany zostawiając wąskie korytarze pomiędzy w większości nieruchomymi ciałami. Przez dach, którego centralną cześć zajmował sporych rozmiarów witraż, wpadały słońce upalnego lata kolorami rozświetlając wnętrze szpitala wypełnionego ciszą przerywaną okazjonalnym jękiem lub głosem nagłego i agresywnego wymiotowania.

Biały rozświetlony gołąb z rozpostartymi skrzydłami trwał zwieszony na błękicie, czerwieni i zieleni tła ponad śmiertelnymi. Miedzy chorymi posługiwała stara kapłanka z dzbanem wody czule pochylając się nad cierpiącymi.

Naprzeciw Strilandczykom wyszedł duchowny z szarej szacie. Podeszły wiek postrzał jeszcze bardziej cień pod smutnymi oczami i zapadnięte poliki umęczonej twarzy. Kapłan Schulmann wysłuchał Moritza uważnie. Obecność Detlefa w kleryckich szatach Pana Umarłych nie uszła uwadze starszego mężczyzny, który z wielką rezerwą i wręcz podejrzliwością wodził bladobłękitnymi oczami po pucułowatym obliczu nowicjusza.

- Trucizna? Niech zgadnę. - pokiwał głową. – Powiedział wam o tym Markus Volkmarson. - ciężko westchnął. - Co za tupet. - szepnął pod nosem siląc się na spokój. - Powiedzcie temu człowiekowi, że ciało mej biednej siostry po moim trupie wpadnie w jego bezbożne ręce… - zacisnął suche wargi nie mogąc powstrzymać trzęsącego się podbródka. - Czy wy wiecie, że on śmie bezcześcić zwłoki dokonując pośmiertnych eksperymentów na ich ciałach?! - staruszek zapowietrzył się czerwieniejąc, aż mu wyskoczyła żyłka na czole. - Jak Pani Shallya mi kochana, jeżeli to nie jest zaraza wywołana niemiłosiernym upałem suszy, to Volkmarson sprowadził swymi praktykami gniew boży na nasze miasto, klątwę, czarna magię lub rozpuścił korupcyjne moce bóstw chaosu! Oto com zastał po powrocie z Nuln! Rację niestety miałem... Oto dowody przeciw niemu. - bezradnie rozłożył ręce okalając rzesze podopiecznych. - Niestety nasze modły i magia nie odnosi sutku w tej nierównej walce z czasem. Pani nasza przez nieskończony żal, który zapewne ściska jej serce nad tym łez padole, może nas nie słyszeć jeszcze, gdyż milczy z odpowiedziami na zanoszone ku niej nieustannie modlitwy...



Sommerzeit, 2522 roku K.I.
Wielkie Hrabstwo Wissenlandu,
Heisenberg, Meinestrasse 5


Pod adresem, który przekazał kapitan Abstinenzler, Chłopcy ze Strirlandu zastali zabite deskami drzwi i okna z wymalowanymi białą farbą oznaczeniami „X”. Widzieli wcześnie po drodze kilka podobnych znaków na drzwiach i ścianach budynków. Drewniany domek był opuszczony i nie wyglądało na to, że ktokolwiek w nim mieszkał obecnie, lecz zabezpieczenie terenu nie stanowiło żadnej przeszkody dla kilku uderzeń krasnoludzkiego młota i Lutzenowej siekiery.

Wewnątrz przywitał ich zaduch niewietrzonych od dawna pomieszczeń i smród zgnilizny, którego źródłem okazał się zdechły na zapiecku wyleniały kocur.

Biberhofianie zauważyli puste skrzynie na ubrania i szafy, brak kuchennych utensyliów oraz czegokolwiek, co przedstawiało jakąkolwiek wartość. W piwnicy panował chłód, lecz i tam jedyne, co zastali to nie do końca wyzbierane ziemniaki oraz drewno na opał tudzież stare klamoty i domowe rupiecie.
Mieli wspiąć się po drabinie przez klapę z powrotem do kuchni, gdy Sigmaryta dojrzał zawekowany słój schowany w cieniu między beczkami. Nie zwróciłby na to uwagi, gdyby nie światło lampy obijające się w grubym, szklanym naczyniu. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby w środku nie pływało wielkie jak dłoń, wglądające na ludzkie, ucho.




 
__________________
"Lust for Life" Iggy Pop
'S'all good, man Jimmy McGill

Ostatnio edytowane przez Campo Viejo : 15-07-2017 o 21:56.
Campo Viejo jest offline