Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-06-2017, 13:19   #10
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Livia szybko schowała pudełko zapałek do kieszeni kurtki, by Gerhard go nie zobaczył, po czym znów zamarła, otępiała. Patrzyła jeszcze chwilę w miejsce, gdzie stał mężczyzna, którego sama nazwała Vincentem, a którego bynajmniej nie pamiętała. No chyba, że wizje, które od czasu uwolnienia ją nawiedzały, były prawdziwe - wizje pełne krwi i bólu… nie jej bólu, lecz takiego, który ona zadawała. Czyżby miała zadatki na dominę? Słyszała, że w tej profesji całkiem dobrze się zarabia i w sumie rzadko dochodzi do stosunku z klientem, któremu przede wszystkim chodzi o poczucie skrajnego upokorzenia. Dlaczego więc nie? Mogłaby krzywdzić ludzie za kasę… może to właśnie robiła, gdy ktoś podawał jej dragi, które wyprały jej pamięć?

Odruchowo spojrzała na Gerharda.
- Dobra, wracajmy. – powiedziała spolegliwie.

Czasem było jej go naprawdę szkoda. Porządny facet zamiast założyć rodzinę związał swoje życie z dwiema wariatkami – jej ciotką i nią samą. O ile pierwsza stosowała tylko lekkie dragi i poza przewijaniem się przez łóżka połowy muzyków sceny rockowej lat 80-tych, była w sumie pozytywną postacią, o tyle Livia nosiła w sobie ten dziwny mrok, który z roku na rok gromadził się nad jej życiem jak obłoki chmur, z których wiadomo że lada moment lunie deszcz i zmyje wszystko, pozostawiając tylko szarą, zimną posadzkę.

Tymczasem, gdy wrócili do mieszkania, Livia pozwoliła swojemu byłemu opiekunowi zgarnąć towar, który miała pochowany w mieszkaniu, by wreszcie dał jej spokój i zostawił ją samą. Przemilczała natomiast fakt, że wie dokładnie, gdzie dragi trzyma ciotka, a przecież to ona miała klucze do mieszkania właścicielki kamienicy, gdy Gertruda była w trasie.

Niemniej na razie dziewczyna miała dość cukierków. Pełzające w jej głowie wizje domagały się przełożenia na płótno. Raz po raz Livia sięgała po pędzel i odkładała go. Czegoś brakowało…

Włączyła magnetofon, by potępieńcze wycie Ozzy’ego wprawiło ją w nastrój.

Big black shape with eyes of fire,
Telling people their desire
Satan sitting there he's smiling,
Watches those flames get higher and higher
Oh, No! No, please God help me!


Znów spojrzała na czyste płótno. Wreszcie zrozumiała czego jej brakuje. Czegoś istotnego z jej wizji, czegoś czego nie mogła pominąć… krwi.

Kilka chwil dziewczyna rozbrajała temperówkę do ołówków, by wyłuskać z niej żyletkę. Potem zrobiła kilka nacięć na przedramieniu i pozwoliła posoce leniwie sączyć się do niewielkiej miseczki, którą podstawiła. Wypaliwszy w tym czasie papierosa, artystka wreszcie uznała, że ma dość farby i wstała na chwilę, by zabandażować rękę. Potem zaczęła malować.

Kaseta dobrnęła do końca. Magnetofon umilkł, wypełniając mieszkanie jedynie szumem głośników. Na zewnątrz zapadał już chyba zmrok, gdy panna Schwartzwissen skończyła swoje nowe dzieło.

[MEDIA]https://68.media.tumblr.com/70268d6bdcdfbe51bf1c976df1e6627c/tumblr_nuzzo06SdY1rdwkrqo1_1280.jpg[/MEDIA]

Wiedziała jak nazwie ten obraz.
- Vincent. – powiedziała cicho, po czym zgarnęła z oparcia kanapy kurtkę, którą wcześniej niedbale tam rzuciła. Wyjęła z kieszeni znalezione pudełko zapałek. Klub Studio 54 był jej znany tylko z nazwy, toteż postanowiła nadrobić braki i wybrać się w tamto miejsce. Już dawno przestała bać się o siebie. Teraz jedynie strach budziła w niej myśl, że może ją ominąć coś niezwykłego.

Back in black
I hit the sack
I've been too long, I'm glad to be back
Yes, I am
Let loose from the noose
That's kept me hanging about
 
Mira jest offline