Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-06-2017, 15:08   #18
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Belle podniosła się i zaczęła wybierać ciuchy, które by na nią mniej więcej pasowały. Nie była przekonana do takiego ubioru ale wolała to niż chodzenie w strzępach ubrań, bądź nago i tak chyba zbyt bardzo przyciągały uwagę.
Z tego co Belle mogła zauważyć pod sceną, ubrania można było nosić na różne sposoby, toteż to co tutaj miały jak najbardziej nadawało się dla dwóch dziewczyn.
Ostatecznie Madame wybrała jakieś obcisłe (nawet na nią) spodnie z dziwnego, grubo tkanego materiału i skórzaną kurtkę, którą narzuciła na gołą skórę.


Zaczęła się rozglądać za jakimiś butami na swój rozmiar. Zerkała na Marie jak jej idzie. Szło jej całkiem dobrze.


Marie oczywiście nie miała problemu z żadnym rozmiarem, bo jej własne wymiary były zawsze takie, jakie chciała.
- Gdzie teraz skarbie? - spytała wampirzyca prężąc się jak kotka.
- Może spacer do domu? - Zaproponowała madame.
- Jasne… - wampirzyca uśmiechnęła się perliście - jakiegokolwiek chcesz.
- Powinnam znaleźć coś swojego, ale znów tworzenie ghuli, zabezpieczanie leża. - Belle objęła Marie w pasie i ruszyła w stronę wyjścia.

Koncert wciąż trwał i dziewczyny musiały przeciskać się przez tłum do wyjścia. Na zewnątrz było wielu motocyklistów, którzy gwizdali i zapraszali na “przejażdżkę”
- Chcesz wracać piechotą?... - zapytała Marie.
- Mogłabym się przejechać, ale… - Madame spojrzała niepewnie na motory. Ostatnia przejażdżka kosztowała ją kilka dekad snu. -... Jakbyś ty prowadził...a.

Wyraz twarzy Marie wskazywał iż doskonale wie o co chodzi Belle, dlatego machnęła jednemu z motocyklistów i kazała mu zejść z maszyny. Nie było tu żadnej subtelności, po prostu brutalne wtargnięcie woli wampira w umysł śmiertelnika. Marie sama usiadła na motorze i poczekała aż Madame wtuli się w jej plecy. Ventrue zajęła miejsce z tyłu mocno obejmując wampirzycę. Czuła na odsłoniętych piersiach dotyk jej skórzanej kurtki, dziwnie przyjemny i podniecający. Jednak jej głowa podpowiadała co innego. Potworny ból rozrywanego na asfalcie ciała. Wtuliła się mocniej w Marie.
- Widzisz jakąś aurę? - spytała przekrzywiając głowę za siebie i mając na myśli nic innego jak maszynę na której siedziały. Jednak Belle nie wyczuwała w motocyklu niczego niepokojącego.


Belle cicho zaprzeczyła i poczuła jak motor rusza.

Marie jechała w stronę swojego leża przez jakieś trzydzieści minut. Belle zauważyła, że wampirzyca nie jeździ aż tak dobrze jak Nikel. Jej przemiana musiała być faktycznie więcej niż fizyczna. Nieumarła z jednej strony wtrącała od czasu do czasu podobne słowa co maklavianin, ale jednocześnie korzystała z zupełnie innego wachlarza umiejętności. Kiedy kobiety dotarły na miejsce już niemal świtało.
- Czy położysz się dziś ze mną kochanie? - zapytała Marie biorąc Madam za rękę.
- Bardzo chętnie moja droga. - Belle uniosła do ust dłoń swej towarzyszki i pocałowała ją mocno. Wciąż czuła lekkie zdenerwowanie, wynikające z właśnie przebytej trasy.

Marie oddała pocałunek krwawo, po czym uśmiechnęła się ukazując kły i chwyciła Belle za rękę. Zaprowadziła ją do sypialni.


Miejsce było kiedyś urządzone, ale to musiało być bardzo dawno temu, Belle widziała wyraźnie w wielu miejscach pajęczyny oraz ich budowniczych. Marie zaczęła się rozbierać, jej skóra stała się trupio blada a rysy dość drapieżne, wyglądało na to, że jest zmęczona i zaśnie pierwsza.
- Zmęczona? - Belle zrzuciła z siebie rzeczy i podeszła do wampirzycy obejmując ją od tyłu. Delikatnie ucałowała jej szyję.
- Mhm… - wymruczała wampirzyca powoli opadając na łoże. - wiesz, nie pamiętam kiedy ostatnio wychodziłam na zewnątrz... tak po prostu.

Madame ułożyła się obok niej i objęła ją.
- Gdy byłam księżną też raczej nie wychodziłam… prawie nie opuszczałam gabinetu. - Pocałowała zimną skórę Marie. To było ciekawe, że Nikel był w stanie wytrzymać dłużej od niej. Tyle różnic, a jednak. Nawet nie zapaliła tej nocy. Myśląc zaczęła ssać i podgryzać, skórę kochanki.
- Jesteś liderem, tak jak wszyscy Teutoni. - Marie przymykała już oczy, całkowicie zdając się na Belle. Wtuliła głowę w piersi Venture i objęła ją w pasie.

Madame delikatnie gładziła głowę Marie, dając jej usnąć.
- Nie znam określenia Teutoni. Kto to? - Spytała Piszczac ucho Tzimise.
- Stare historie kochanie, tak kiedyś mówiły na wasz klan pijawki z którymi dzieliłam pierwsze lata nie życia. Taki szczep, lud w dawnej Europie, którym widocznie Ventrue wtedy kierowali… - Marie wygięła szyję poddając się pieszczotom Belle, zapadała w letarg.

Madame ucałowała martwe czoło swej kochanki, czekając aż i nią zawładnie sen. Miała sporo pracy. Musiała zdobyć pieniądze, pozycję, ghuli, a przede wszystkim zrozumieć jak skonstruowany jest ten świat. Rozmyślając całowała twarz Marie, aż sama usnęła.
 
Aiko jest offline