Młoda, ledwie trzydziestoletnia - trzydziestodwuletnia brytyjka Julia Bradley, przynajmniej według karty - kobieta spokojnie leżała na szpitalnym łóżku. Nie zareagowała na wasze wejście - nie drgnęła ani nie wydała żadnego dźwięku. Oddychała. I zupełnie nic ponadto.
Pokój był pełen drobiazgów porozstawianych po każdej płaskiej powierzchni - jakby dziesiątki ludzi zostawiło jej prezenty na moment kiedy się obudzi. Szwajcarskie czekoladki przewinięte białą wstążką, miniaturowe białe dziobaki origami, świeże, pachnące gałązki kwitnącej wiśni, dwie kilkucentymetrowe figurki baletnic odlane z brązu które wyglądały jakby miały zaraz zacząć się ruszać. Ale nikogo nie było w środku. Tylko wy i obiecana wam w wizji Julia.