Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-06-2007, 19:11   #40
Kolmyr
 
Kolmyr's Avatar
 
Reputacja: 1 Kolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetnyKolmyr jest po prostu świetny
I znowu macie cholernego pecha choć Piotr wyrwał strzykawke z rąk sanitariusza igła w strzykawce złamała się. "Cholerne gówno!!!" pomyślał Piotr. Sanitariusz wstrząsnął się mocno i zrzucił Lucy , która spadając uderzyła się w głowe i straciła przytomność.

-Macie pecha gnojki już ja się wami zajmę-mówił skierowany twarzą do Piotra Bleckera również miał przed sobą troche na lewo. Lwkarz i praktykant biegli już do szpitala byli w połowie drogi. "Wyjec" darl się w niebogłosy
-Uuuuuuuuuuuuuuoooooooooooooouuuuuuuuuuuuuuuooooooo oooo- jak syrena, podobne do tego co słyszeliście ostatniej nocy jednak ze względu na mniejszy dystans bardziej irytujące i pobudzające. Blacker gotował się już ze wściekłości chciał zabić tego gościa za wszelką cene. Pacjent który przedtem czyścił się jak kot teraz biegł na czworakach w kierunku lasu. Pozostali dwaj na zmiane czołgali się i skradali ślimaczym tempem w tym samym kierunku. Joanna przyglądała się temu spokojnie gdy nagle... straciła przytomność. To jej alterego się przebudziło. Chwyciła krzesło na którym siedziała i z impetem uderzyła sanitariusza przez łeb. Ten zachwiał się chwile najwidoczniej zamroczył go ten cios.

Sanitariusz wpuścił Łucje do środka nie wchodząc razem z nią ta odrazu zaczęła przeszukiwać pomieszczenie. Ubikacje i krany... wszystko poprzykręcane. Spojrzała przez okno jednak było ono skierowane na podjazd a nie na park nie zauważyla więc buntu. Wszędzie widziała brud. Ciężko było jej przemieszczać się po pomieszczeniu będącym toaletą dla osób jej całkowicie obcych. Nagle dostrzegła coś dziwnego... do kratki wentylacyjnej był przymocowany cieńki sznurek splątany przez kogoś z włosów łonowych. Był napięty coś zapewne na nim wisiało. Chciała wciągnąć to coś lecz nie mogła pokonać obrzydzenia... "Będe musiała kogoś tu przyprowadzić... kogoś kto wciągnie to zamnie"

-Hey mała streszczaj się nie mamy całego dnia...-usłyszała głos sanitariusza zza drzwi
 
__________________
To była dłuuuga przerwa... przepraszam wszystkich i ogłaszam oficjalnie... wróciłem !!!
Kolmyr jest offline