Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-07-2017, 17:09   #23
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Jako dobrze wychowany Japończyk Sonoroki posłusznie wykonywał polecenia pielęgniarki będąc lekko skołowanym tym co… widział?… wyśnił? Właściwie nie wiedział co się stało.
Bliscy… miał jakiś bliskich? Miał ojca z którym toczył wojnę, miał matkę z którą nie rozmawiał, miał wreszcie siostrę która pełniła rolę pośrednika informacyjnego między nim, a rodzicami. To byli wszyscy jego bliscy. Miał cztery lata temu dziadków w Nagasaki. Ale już umarli oboje.
Chisako-chan może? Nie… chyba nie. Sonoroki spojrzał na pielęgniarkę.
- To wszystko? Zostanie mi pobrana krew i na tym zakończą się badania?- spytał uprzejmie zastanawiając się do kogo zadzwoni wpierw.
- Ależ nie… - uśmiechnęła się uprzejmie kobieta - Jeszcze próbka moczu. Zaraz przyniosę pojemniczek. Potem jak będą wyniki, poczeka pan na obchód lekarski i dowie się czy pana wypuszczą, czy niestety będzie trzeba zadzwonić do żony, aby przywiozła piżamę i szczoteczkę. Na razie ma pan naszą szpitalną. Choć oczywiście, jeśli panu w niej wygodnie, może pan w niej zostać. - wyjaśniła pielęgniarka, kończąc badanie i jeszcze mierząc pacjentowi temperaturę laserowym termometrem.
-Hai.- odparł odruchowo Sonoroki czując się jak w więzieniu, bo przecież nie wyjdzie stąd żywy. Zatruje się jakimiś środkami, które podadzą mu ci dyletanci w białych kitlach. Skończy tak jak Minasa-chan. Ale co mógł zrobić? Wykłócanie i awantury też skończą się jakimiś prochami wciskanymi mu pod przymusem w gardło. Shunsuke więc nie oponował, lecz czekał aż kobieta skończy swe obowiązki i sięgnął po telefon by zadzwonić do Chisako.
Niestety, usłyszał tylko komunikat, że abonent jest poza zasięgiem lub ma wyłączony telefon. Jedynie, co mógł zrobić, to nagrać się na automatyczną sekretarkę.
Shusuke przyglądał się włączonej komórce próbując powiedzieć, że… ale w sumie nie wiedział co rzec, jaką wiadomość jej zostawić. Więc zamiast jakąś zostawić Chisako, spojrzał na godzinę na telefonie próbując zorientować jak długo był nieprzytomny. Wyświetlacz pokazywał godzinę 7:53, czyli mniej więcej 12 godzin od kiedy ostatni raz sprawdzał czas. Trzeba przyznać, że przynajmniej nadrobił ostatnie braki snu…
Wcześnie. Shunsuke zamknął oczy i pomyślał nad swoją sytuacją. O tak wczesnej porze nie warto było nikogo nagabywać. Póki co należało wykonać polecenia nieuków w białych kitlach i mieć nadzieję, że szybko zwolnią do domu.
Czas mijał bardzo ślamazarnie. Zrobiono kolejne badania, poproszono go o wykonanie próbki moczu, przyniesiono nawet skromne, ale całkiem pożywne śniadanie. Pozostało jedynie czekać na badanie lekarskie i obchód. Jeden ze współlokatorów włączył telewizor na jakiś teleturniej zręcznościowy.

[media]http://www.youtube.com/watch?v=Q9wAORBq0fE[/media]

Chcąc nie chcąc Shunsuke został skazany na oglądanie go. Choć może nie? Nagle nadeszło wybawienie - to Ayame oddzwaniała.
-Moshi moshi?- odebrał Sonoroki z pewną ulgą w tonie głosu.
- Sonoraki-san? - usłyszał znajomy głos - Mam nieodebrane połączenie od ciebie. Dopiero dojechałam do studia i zauważyłam. Wszystko w porządku?
- Straciłem przytomność na kolacji… i jestem teraz w szpitalu. Nie wiem jak długo tu będę, ale jeśli miałbym zostać dłużej, pojechałabyś do mego domu po parę rzeczy dla mnie? Jeśli to nie byłby problem dla ciebie.- odparł uprzejmie Japończyk trochę się wstydzę, tego że musi o takie rzeczy prosić.
- Och! - kobieta wydawała się naprawdę przestraszona. Prawdopodobnie nawet przystanęła, bo nagle zaczął ją słyszeć dużo wyraźniej - Mogłabym to zrobić po południu. Wybacz, ale teraz mamy ważne nagranie... W ogóle jak się czujesz? Wiesz czemu zemdlałeś? Coś cię boli? - zarzuciła go gradem pytań.
- Czekam właśnie na lekarza i liczę że on mi wszystko wyjaśni. Na razie niczego nie wiem. Czuję się dobrze. Może to z powodu przepracowania? Dopiero co się obudziłem, więc jestem jeszcze nieco skołowany. - Sonoroki starał się brzmieć optymistycznie i uspokajająco, mimo to że miejsce w którym się znajdował budziło jego podświadomą niechęć.
- Jeśli by cię mieli wypuścić dziś, to daj znać. Może zjemy razem kolację? A jeśli nie... napisz mi czego dokładnie potrzebujesz. Postaram się też przywieźć coś dobrego do jedzenia. Jakbyś miał na coś ochotę, daj znać. Chyba dawno cię nikt nie rozpieszczał? - dodała z uśmiechem, choć Shunsuke wyczuł w głosie Chisako też skrępowanie.
- Obiecuję… zadzwonię jak tylko będę wiedział więcej.- odparł ciepłym tonem Sonoroki.-I przepraszam, że zajmuję teraz twój cenny czas.
- Daj spokój. Dziękuję, że... to do mnie zadzwoniłeś. - powiedziała ciepło Japonka, po czym dodała - Muszę kończyć. Będziemy w kontakcie. - i nim odpowiedział, rozłączyła się.
Shunsuke odparł wesoło na pożegnanie.- Jasne. I powodzenia w pracy.

Połączenie się urwało, a Shunsuke został sam na sam ze swoimi myślami. Wiedział że powinien zadzwonić do Hisashiego, aby poinformować o swoim stanie. I ostatecznie zamierzał przesłać SMSa swemu przyjacielowi na temat swojej sytuacji. Nie chciał bowiem rozmowy, bo wiadomym było że ta rozmowa zeszłaby na kwestię jego nowego projektu. A Sonoroki nie był nastawiony entuzjastycznie do jego planów. Osobiście uważał że Rurouni Kenshin wybił się mimo swojej historycznej otoczki, a nie dzięki niej. Nie wspominając że nie miał okazji przekonać czy ten… Saito poradziłby sobie z długą serią komiksów.

A sam Sonoroki nie miał zresztą ochoty się nad tym zamartwiać. To było już jego drugie omdlenie i tym razem poważniejsze. Wizja jaka mu się pojawiła… czy to był zaczątek szaleństwa? Nie… przecież nie czuł by, gdyby sam pogrążał się w obłędzie lub, co bardziej prawdopodobne, gdyby świat wokół niego w taki obłęd wpadał. Wizje… były jak syn, urywki przedapokaliptyczego uniwersum.
Może to była… wena?
Może powinien spisywać swe widzenia. Składać te kawałki w opowieść, zilustrować obrazami… Tylko bez tego niebieskiego, bo znów zostanie oskarżony o małpowanie…. tym razem Miime. A może nie? Może da się przepchnąć jako hołd dla klasyki.

Shunusuke ruszył szpitalnym korytarzem rozmyślając o swej sytuacji. Po pierwsze powinien dowiedzieć w którym to z tokijskich szpitali się znalazł. Na wypadek gdyby musiał tu zostać dłużej. Wszystko to zależało jednak od tego lekarza, który go będzie badał. Sonoroki jednak nie zamierzał być z nim do końca szczery. O swych wizjach mówić nie zamierzał. To byłoby niepotrzebne i zakończyłoby się kolejnymi badaniami i pytaniami. A rysownik zamierzał się wyrwać z tego piekła o białych ścianach tak szybko jak to było możliwe.
Przechadzając się korytarzami i szukając jego nazwy, bo przecież nie zacznie zaczepiać pielęgniarek i wypytywać o takie rzeczy, prawda? Nie chciał dodawać tutejszym sępom kolejnych powodów, by go tu zatrzymać. Jej wędrówka zakończyła się gdy znalazł na ścianie kanji układające się

Tokyo Saiseikai Central Hospital pokoje szpitalne; piętro B; numery: 40 - 50

No to już wiedział gdzie jest.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 02-07-2017 o 20:21.
abishai jest offline