Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-07-2017, 22:41   #76
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Markiz odprężył się, rzeczywiście, to była po prostu niezręczność, która zdarza się nawet najlepszym.
- Znaczy cieszę się, że no wiesz, mówisz mi wiele o tych sprawach - wyjaśnił oraz oczywiście się zarumienił. - Mogę wtedy być lepszym dla ciebie. Ale mówiliśmy raczej na temat innej wiedzy. Jeśli zaś mówisz o swoim większym doświadczeniu … pewnie takie jest w wielu sprawach. Jednak właśnie dlatego obiecuję, że nauczę się lepiej czegoś, gdzie nie jesteś ekspertem, bowiem nawet chyba wampiry nie są najlepsze we wszystkim. Wtedy naprawdę będziemy partnerami - powiedział zaciskając usta. Agnese ostro weszła mu na ambicję, Alessandro nie chciał zaś być wyłącznie mężem swojej żony.
- Jest wiele takich rzeczy. Nie wiem… nie pamiętam jak to jest oglądać światło dnia. Nie wiem jak wygląda życie za dnia i o wszystkim co się z tym wiąże. - Wampirzyca posmutniała, mimo, że ostatnio miała nawet okazję do przejażdżki dziennej, ciężko powiedzieć by zajmowała się wtedy podziwianiem świata. Nawet mimo to nie planowała tego w najbliższym czasie powtarzać. Troszkę zwolniła pisanie ale nie przerwała. - Nie pamiętam jak smakuje jedzenie, wino… Tak mój drogi w wielu rzeczach będę mogła polegać tylko na tobie i twoim osądzie. - Zerknęła na Gillę i szybko zasypala piaskiem kolejny, dużo krótszy, list. Tym razem zaadresowała go do Tomasso. Na chwilkę zerknęła na Gillę, po czym powróciła spojrzeniem do swego narzeczonego. - Moje życie ogranicza się do kilku godzin nocnych, jeśli tylko zapragniesz, wyprzedzisz mnie w dowolnej dziedzinie.
- Nie mówię o tym. Ty powiadasz, że nie wiesz, jak jest być człowiekiem, choć według mnie doskonale wiesz, poza tymi kwestiami. Ale to nie ta kwestia. Ja choćby nie wiem, jak to jest być kobietą i też muszę polegać na tym, co mi powiesz. Jednak mówimy o kwestiach, które może znać każdy wampir i człowiek, czyli takich dotyczących umysłu. Jesteś mądra, ale przecież jest pewnie niejedna dziedzina wiedzy, czy to filozofia, czy wreszcie medycyna, albo taktyka, albo język francuski, gdzie mogę się wyspecjalizować tak, by nie być dodatkiem do ciebie jedynie, lecz partnerem - wyjaśniał jej.
- O tym mówiłam… jak chcesz mój drogi. - W jej głosie dało się wyczuć lekki smutek, a może po prostu miała wrażenie, że odbija się od ściany świadomości markiza. - Jesteś moim partnerem czegokolwiek byś nie przedsięwziął.

Wampirzyca zalakowała kolejny list i zabrała się za sporządzanie ostatniego, teraz do Nicollo, by i go zaprosić na ich ślub.
- Ty zaś jesteś moim partnerem - powiedział dobitnie. - Kocham cię szalenie, Agnese, nie ma rzeczy, której bym dla ciebie nie zrobił. Chcę jednak wspomagać cię nie tylko swoimi uczuciami, ale też wiedzą. Popatrz, ty mnie uczysz istotnych rzeczy na temat wampirów. Chciałbym kiedyś nauczyć czegoś ciebie, żebyś się do mnie uśmiechnęła oraz powiedziała mi: ooo, kochanie, to bardzo ciekawe. Wybacz, ale masz strasznie ambitnego narzeczonego, który docenia swoja żone i dla niej, dla siebie także, chce być jej uzupełnieniem, drugą połową - przystanął obok jej fotela i przyklęknął na jedno kolano przytulając się oraz tuląc ją.


Wampirzyca oderwała pióro od pergaminu i wsadziła je do kałamażu.
- Alessandro chcę ci tylko powiedzieć, że wybrałam cię takim jakim jesteś, nie oczekując niczego w zamian. Jeśli czegoś pragniesz sięgaj po to, nie traktuj tego jednak na zasadzie “ nie będę w czymś lepszym to nie będę jej partnerem”, bo tak nie będzie.
- Jesteś strasznie ludzka, Agnese, bardziej ludzka niż zdecydowana większość ludzi - powiedział to niezwykle ciepło. - Oraz bardzo dobra. A co do książki, weź, naprawdę jest całkiem ciekawa, szczególnie dla cudzoziemca pochodzącego z innych krain włoskich.
- Obiecuję, że przeczytam. Chciałam jeszcze jedną osobę zaprosić na nasz ślub i jak najszybciej pozałatwiać dzisiejsze sprawunki by mieć czas dla ciebie i Gilli. - Wampirzyca ucałowała klęczącego obok mężczyznę.
- Oczywiście cieszę się, że przychodzi kolejna osoba, która jest tobie bliska. Bardzo, naprawdę bardzo … - uniósł się trzymając jej dłoń. - Wiesz Agnese, przypuszczam, że uczę się dopiero, jak być dorosłym. Staram się też odnaleźć swoje miejsce. Uczuciowo odnalazłem je, jednak umysłowo chyba nie do końca. Znam cztery języki włącznie z łaciną i greką, którą musiałem się uczyć w klasztornej szkole. Ponadto francuski oraz hiszpański. Miałem bowiem najpierw hiszpańską nianię, a potem francuskiego opiekuna. Tylko zastanawiam się, czy mam we wspomnianych językach ma cokolwiek ciekawego do powiedzenia? Muszę to właśnie odkryć. Choć przyznaję, że jest coś, co tak własnie z naukowego punktu … właściwie spodobało mi się. Myślałem, że mógłbym pisać, dokładniej tłumaczyć. Wiele greckich dzieł czeka. Odkąd Gutenberg drukował książki, one znacznie potaniały.

Agnese zerknęła na Gillę i ta od razu zrozumiała i wycofała się z gabinetu. Widziała jak Alessandro na chwilę skupił wzrok na ghulicy i wtedy wampirzyca nagle pociągnęła go do siebie. Sprawiając, że znów przykląkł, teraz jednak między jej nogami. Mocno chwyciła jego twarz i zaczęła całować. Przyciągnęła go do siebie tak, że opierał się o nią. Wpatrywała się mu z zachwytem w oczy. Był taki uroczo cudowny… czy naprawde będzie mógł być dla niej wsparciem? W sumie już był. Sprawiał, że potrafiła się cieszyć tymi nocami.
- Mój piękny… nie rozważaj tylko próbuj. - Agnese oparła jedna nogę na jego biodrze. - Jeśli po napisaniu pierwszej księgi uznasz, że to nie to spróbujesz robić coś innego.
- Spróbować? - domyślny markiza zażartował. Może nie był to wielki dowcip, ale jednak wskazywał, iż markiz powoli się wyrabia przy swojej nieco libertyńskiej kochance. - Mówisz kochanie, iż powinienem spróbować tłumaczenia, czy masz może na myśli coś innego - ucałował ją gorąco. - Tak właśnie myślałem, że spróbuję, szczególnie po twojej zachęcie - kolejny pocałunek ozdobił jej smukłą szyję, ponowny zaś piękny dekolt.
- Cieszy mnie, że nie muszę czekać aż skończysz książkę. - Dłonie Anese zsunęły kamizelę mężczyzny i płynnie przepłynęły do spodni.

Wampirzyca jednym ruchem rozpięła jego pas. Nachyliła się do jego ucha, napierając na niego piersiami. - Myślisz, że możemy sobie pozwolić na odrobinę pieszczot?
- Na wspólne pieszczoty, nie brak mi ochoty – odpowiedział poetycko markiz, który zapewne przeczytał gdzieś ową frazę, bowiem do tej pory wielkich inklinacji artystycznych nie zdradzał. Po czym nagle zaczerwienił się, właściwie nie wiadomo dlaczego. Zapewne jeszcze nieco czuł się leciutko dziwnie, choć cudownie w towarzystwie ukochanej. Jego pas już leżał na podłodze, zaś spodnie zostały ściągnięte na dół ukazując, jak mocno jest podniecony. Wzrastający członek napierał bardzo na pantalony i widać było, iż materiał pokrył się paroma kropelkami jego soczku. - Kocham cię, och Agnese, jak bardzo cię kocham – wypowiedział czule. - Oraz pragnę mocno.


Rozebrać mężczyznę, to sprawa prosta, ale szaty kobiece są znacznie bardziej skomplikowane. Zdejmowanie gorsetu i sukni to dłuższa zabawa i raczej pasująca do sypialni, niż gabinetu, ale gdyby kobieta stanęła przed biurkiem, pochylając się i układając buzią na nim tak, że mocno wypięłaby pupę, dałoby się i sukienkę i halkę zarzucić jej na plecy, a wtedy wystarczyłoby opuścić pantalony, tak, żeby dobrać się do słodkiego miodu. A może chce usiąść na nim? Wtedy też pełna nagość nie byłaby konieczna. Myśli błyskawicznie przeleciały przez umysł markiza, cokolwiek jednak wampirzyca planowała, doskonale widziała, że on jest już gotowy i szalenie pragnący. Wampirzyca podniosła się i sama zsunęła swoją bieliznę, która upadła na podłogę. Wskazała markizowi by zajął miejsce w jej fotelu.
- Co chciałbyś przetłumaczyć? - Wampirzyca kontynuowała temat jak gdyby nigdy nic. Lekkim ruchem nogi posłała pantalony w róg pokoju.
Gdy Alessandro zajął miejsce podeszła do niego powolutku unosząc suknię. Powoli oczom mężczyzny ukazywały się dobrze mu znane, zgrabne nogi wampirzycy.
- Dzieła greckich filozofów - odszepnął, ale właściwie już się wpatrywał w nią.

Wampirzyca przyklęknęła jednym kolanem, na fotelu obok niego. A on objął ją leciutko niepewny oraz coraz mocniej podniecony. Zaś jego pantalony zaczęła wątpliwie zdobić coraz większa plamka. Poddał się całkowicie jej działaniu. Agnese sięgnęła jedną ręką do jego bielizny, drugą przytrzymując suknię w górze. Markiz widział jak po jej nagich udach spływa kropla wilgoci.
- Coś konkretnego? Poezja? Jakieś księgi naukowe? A może dramat? - Jej dłoń zsunęła odrobinę pantalony Alessandra, uwalniając jego męskość. Właściwie w ostatniej chwili, bowiem wydawało się, że naprężony penis sam rozerwie delikatny materiał bielizny.
- Ja … - wyrwało mu się, choć pytanie było zasadne, bowiem wielu filozofów greckich było polihistorami tworzącymi oraz działającymi na wielu polach - myślałem o raczej, och, o mniej znanych dzie … usiądź na nim, proszę - nie dokończył tłumaczenia swoich zamiarów, zaś jego męskość wręcz domagała się bliskości. Stała twardo, prosto w górę, mocno pnąc się ponad jego uda. Była spragniona, mokra, zaś na jej szczycie pojawiały się w otworku coraz to nowe kropelki, które po gładziutkiej skórce żołędzi spływały na dół. Jego spojrzenie rozgrączkowane wyglądało tak, jakby był kotem spoglądającym na wielce smakowitą myszkę.
- Taki miałam plan skarbie, ale… chciałam się co nieco dowiedzieć. - Wampirzyca przyklękła na fotelu drugim kolanem i markiz mógł być niemal pewny, że na jego wypięty oręż spadła kropla jej wilgoci. Usłyszała jego gwałtowny dech potwornego podniecenia.
- Przytrzymasz moją suknię? - spytała.
- Co tylko chcesz - jęknął potwierdzając swoim zachowaniem, wampirzyca jak nikt potrafiła podnosić ciśnienie namiętności. Odkładała powolutku, przeciągała budując rosnące szaleństwo i sprawiała, że każda chwila seksu z nią była milion razy wartościowsza oraz cudowniejsza od wszystkich innych kobiet. Przynajmniej dla markiza, który przytrzymał suknie unosząc ją tak, że mieściła się pomiędzy nimi nie przeszkadzając w ruchach ciał. Agnese powoli opadła na jego męskość, czując jak delikatnie napiera na jej wilgotne płatki, jak one poddają się mu rozchylając się i otulając go. Zamruczała z rozkoszy gdy zagłębił się w niej powolutku.

- Jesteś wspaniały. - Jej głos drżał lekko, a na twarzy pojawił się szczery uśmiech.
- Tylko dla ciebie i tylko przy tobie - odpowiedział, zaś na jego twarzy nagle zarysowała się cudowna błogość zbliżenia. Tkwił w niej głęboko, ona zaś siedziała na jego palu i razem tworzyli jedność. Seks nigdy się nie nudzi, gdy osoby się kochają, zaś oni znali się dopiero piątą noc i pewnie niejedno jeszcze mieli do odkrycia. - Jest mi szalenie dobrze, a tobie? - wymruczał, zaś kobieta poczuła, iż nawet jeśli markiz nie wykonuje ruchów biodrami, to jego męskość pulsuje w niej, porusza się, drży, ciągle ocierając oraz mocując z jej wewnętrznymi ściankami kobiecego piękna.

Wampirzyca wygodnie rozsiadła się na nim, opierając ręce na jego ramionach. Jej ciało pragnęło ruchu, jednak celowo chciała je odrobinę podręczyć. Ciało swoje i ciało Alessandra.
- Jest cudownie. Jak zwykle z tobą skarbie. - Uśmiechnęła się i ucałowała go lekko. W oczach Agnese pojawiły się małe złośliwe ogniki. - O jakich mniej znanych dziełach myślałeś?
- No choćby “Anabaza” Ksenofonta - odetchnął mocno, zaś Agnese poczuła skurcz mięśni na jego udach, jak próbuje się opanować - albo … tego … - chyba nie miał łatwej roli myśląc obecnie nad tytułami. - No … Agnese … - nagle zmienił temat. - Cudownie, powiedziałaś, ale co … co dla ciebie znaczy cudownie, co czujesz tak … - chyba wolał słuchać niż myśleć, kiedy tkwili w takim cudownym zawieszeniu, już niezwykle przyjemnym, zwiastującym zaś jeszcze większą rozkosz oraz spełnienie miłosne.

Wampirzyca przytuliła się do niego i przysunęła usta do jego ucha, opierają twarz o rozpalony policzek Alessandra.
- Uwielbiam widzieć to twoje zakochane spojrzenie, to igrającą w twoich oczach radość gdy mnie widzisz, gdy możesz się zbliżyć. - Jej usta delikatnie przesuwały się po jego uchu. - Uwielbiam jak na mnie reagujesz, jak szczerze okazujesz, że ci się podobam. - Wampirzyca delikatnie poruszyła swoimi pośladkami. Prawie niezauważalnie, ale jednak przy tym zbliżeniu tak wyraźnie. - To cudowne jak mnie wypełniasz. Toż sam to czujesz, prawda? To jak całe moje ciało zaciska się na tobie i jak twój “penis” - Wampirzyca wypowiedziała to słowo wyraźnie je akcentując - dotyka moich najgłębszych ścianek.
- Ach, jak to dobrze, że jesteś kobietą - powiedział nagle głośno rozmruczany słuchając jej - jak to super dobrze ... Uwielbiam to, czuć cię, tak bardzo, kiedy to robimy i kiedy się przytulamy i w momencie, kiedy on … wiesz, wchodzi dopiero … jesteś taka cudowna, jak dobrze, że mamy siebie - poruszył biodrami, zaś jego członek w niej ponownie zadrżał mocniej leciutko przekazując własne, delikatne pulsowanie na jej ścianki. - Uwielbiam być głęboko … - wyznał.
- Gdybym była chłopcem, też bym sobie poradziła, ale… - Wampirzyca odsunęła się od jego ucha, tak by mógł na nią spojrzeć. W tym momencie jego męskość naparła na przeciwna ściankę jej wnętrza. Nagle wszystko tam stawało się takie wyraźne, jakby ich ciała składały się tylko z tego miejsca “złączenia”. Agnese jednak szybko przypomniała o innych atrybutach jej ciała, chwytając się sama za jedną z piersi. - Ale nie miałabym ich, co byłoby dużą niedogodnością.
- Uwielbiam je, och tak - jej ruch podniecił go, czuł wszak to co ona. - Cieszę się, że je masz i gdybyś była chłopcem, przysięgam, ze dla ciebie chciałbym być dziewczyną, żeby być z tobą tylko. One są piękne - choć obecnie tylko część wystawała ponad obszerny dekolt sukni - ty jesteś piękna, kochana, ja chcę, och … - poruszył biodrami lekko spinając ciało, tak, że uniosło się z cal nad fotelem naprężone, potem zaś ponownie osunęło do poprzedniej pozycji, wraz z nim zaś uniosła się nieco Agnese.
- Ty niecierpliwy mężczyzno. - Wampirzyca uśmiechnęła się ciepło i złapała usta markiza w namiętnym pocałunku. Powoli zaczęła się unosić i opadać, opierając się na jego ramionach. Powoli, delikatnie, ale korzystając z całej jego długości. Nie przerywała pocałunku, skubiąc raz po raz jego wargi, on zaś starał się jej oddawać słodycz. Sama była bardzo rozpalona, ale lubiła się powstrzymywać w takich momentach, czuć jak pożądanie staje się nie do zniesienia, jak wypełnia głowę i nie pozwala myśleć o niczym innym.
- Przepraszam kochana kobieto, już nie mogłem wytrzymać - i chyba rzeczywiście nie mógł.

Agnese doskonale czuła, jak szybko rozpala go. Przesuwając się wzdłuż niego czuła swoim ciałem drżenie, pulsowanie, ruchy niecierpliwego podniecenia. Robiła to wspaniale, absolutnie cudownie unosząc się oraz ponownie nadziewając i ścianki jej słodkiego łona coraz mocniej odbierały jego gorąc. Nie potrafił się już powstrzymać, po prostu nie mógł. Czuł, że i ona jest blisko, że wszystko w niej drży łaknąc jego, paląc go, niemal topiąc. Czarodziejka jamka rozkoszy zagrała cudowna melodię na jego flecie takiej intensywności, że wytrzymanie tego było ponad jego siły. Siedziała na nim, poruszała się i nagle poczuła owo doskonale znane jej drżenie, całkowicie odróżnialne od poprzednich, zwiastujące wystrzał, który po nim gwałtownie nastąpił. Wampirzyca odsunęła się od jego ust by móc wpatrywać się mu w oczy i wbiła się w niego gwałtownie, mocno. Dużo szybciej niż do tej pory. Jej ciało zareagowało samo, zacisnęło się na nim. Wampirzyca przygryzła wargę by powstrzymać głośny jęk, gdy przeszedł ją rozkoszny impuls. Chciała go widzieć, widzieć jak dochodzi. I zobaczyła, to wspaniałe uderzenie, jej gwałtowniejszy ruch zaowocował kolejnym strzałem, tym razem w samą głębię kobiecej otchłani. Potem jeszcze kolejny. Patrząc na jego oczy widziała, jak nagle pociemniały, jakby przez moment spoglądały jakimś innym spojrzeniem, jakby dostrzegały niewidoczne.

- Ach - jego usta westchnęły leciutko, potem zaś otwarte głosno oddychały. Twarz była spięta, zaś dłonie przytrzymujące suknię mocno zaciśnięte. Drżał całym ciałem, jakby nagle przeszła go jakaś fala niesamowicie przyjemnego skurczu, za nią zaś kolejna równie wielka. Zaś wraz z ciałem drżał ciągle penis w niej, nawet po wystrzeleniu napierający na jej ścianki.
- Alessandro… - Agnese pozwoliła sobie na cichutki jęk, jej uwolnione od napięcia ciało powolutku opadło na mężczyznę. Dopiero teraz widać było jak bardzo się powstrzymywała. Wtuliła się w niego mocno zaciągając się jego zapachem. - Kocham cię, wiesz?
- Wiem - jęknął - inaczej nie mogłabyś mi dać, tyle ile dajesz, a dajesz wszystko … Kocham cię także tak bardzo … może masz ochotę iść do komnaty - zaproponował. - Tam będzie wygodniej, a do nadejścia twojego gościa jest jeszcze sporo czasu? - spytał.
- Umówiłeś jeszcze spotkanie z naszymi towarzyszami, którzy pewnie znów nas oczekują. - Wampirzyca wyprostowała się, nie wstała jednak, wciąż delektując się jego ciepłem. - Więc chwilkę odetchniemy i się tam udamy, co ty na to?
- Ojoj, oczywiście masz rację. Przy tobie zapominam o wszystkim. Wybacz mi moja piękna pani.

Uśmiechnął się do narzeczonej dochodząc do siebie już całkiem po orgaźmie.
- Ja, proszę, nie schodź jeszcze - spojrzał na nią jakby prosił o cukierka. - Czy … wiesz, czy ogólnie wampiry no wiesz, robią to, co my, no bo skoro … po prostu wytłumacz mi, jak to jest w twoim gatunku, a ja i tak wiem, że jesteś wyjątkowa - podkreślił dobitnie.
- Hm… jest z tym bardzo różnie, tak jak ludzie mają różne potrzeby w tym zakresie, tak i po przemianie wampiry mają do tego różne podejście. - Agnese uśmiechnęła się. Czuła jak jego malejąca męskość teraz już delikatnie opiera się o jej ścianki, trzymając w jej wnętrzu ich wspólne soki. - Zazwyczaj szukamy czegoś, co choć odrobinę przypomina picie krwi, czegoś co da nam choćby cień tego podniecenia, które czujemy w momencie tego aktu, ale każdy odnajduje je na swój sposób. Niektórzy po prostu cały czas piją krew.

- Wiesz, mam nadzieję, że no, jeśli picie krwi jest dla was tak przyjemne, że ty przy mnie także, no wiesz - chyba po tych słowach zaczął się obawiać, że jednak nie jest tak dobry dla Agnes, jak kobieta mówiła mu wcześniej. Wszak wiadomo, każdy mężczyzna chciałby sprawić swojej kochance jak największą rozkosz, zaś młody markiz, jeszcze chowany na klasztornych dziedzińcach, obawiał się, iż może nie sprostać oczekiwaniom oraz potrzebom.
- Nie wiem mój drogi… - Agnes na chwilę zamyśliła się. - ... inaczej. Nie chcę się domyślać. Jeśli coś ci siedzi w głowie, chcę być mi to powiedział.
- Czy jest tak, że kiedy jestesmy razem i kochamy się, to dzieje się tak, że naglenic innego się nie liczy i gorąca przyjemność przenika cię tak, że nie można wytrzymać? - wypalił szczerze chyba mówiąc na temat swoich odczuć.
- Doprowadzasz mnie do obłędu skarbie. - Wampirzyca uśmiechnęła się. - Jedyne o czym myślę gdy się kochamy, to to że chcę cię więcej i bardziej. Skłamałabym mówiąc, że nie chcę się wtedy z ciebie napić, ale moja głowa skupia się tylko na tym by poddać się temu szaleństwu.

Wywołała gigantyczny uśmiech na jego twarzy.
- Wiesz, zawsze możesz troszkę spróbować, jeśli to sprawi, że będzie ci jeszcze lepiej - chyba poczuł się doceniony oraz po męsku strasznie dumny. Poczuła to doskonale w swojej szparce, skąd już wychodził właściwie pomniejszony nie tyle penis, co penisek. Mięciutki, ale jeszcze mimo to zadrżał mocniej na jej wyznanie. - Zakochałem się w tobie obłędnie - przyznał. - Wobec tego wiesz co, chodźmy może na tą naradę, potem będziemy mieli więcej czasu dla siebie - błysnął pożądliwie spojrzeniem istnego bazyliszka,właściwie bardziej udającym takiego, bowiem ogólnie uczciwy mężczyzna nie potrafił się zgrywać na kogoś innego, niźli był.

Agnese ucałowała go.
- Potem chętnie się z ciebie napiję. Z tego co pamiętam to całkiem przyjemne dla drugiej strony. - Mrugnęła do niego, bo toż już kilka razy piła z markiza i wiedziała jak mężczyzna reaguje na ten akt. Powoli podniosła się i wstała z fotela, czuła jak po jej nodze spływa gorąca strużka.

Stanęła przy biurku i zalakowała ostatni list, wypinając przy tej okazji, dosyć wyraźnie rysujące się pod skromną suknią, pośladki w stronę Alessandra.
- Potrafisz uczynić mnie kimś wyjątkowym … mówiłem ci, że masz śliczną pupę? - wyrwało mu się, bowiem wampirzyca miała tony seksapilu i potrafiła go ukazać. - Kocham cię, uwielbiam cię moja narzeczono, ach, jak bardzo chciałbym już powiedzieć: żono.

Powoli zaczął wstawać z fotela oraz naciągać na siebie pantalony. Przy okazji podał zaś jej.
- Ubierzesz się? - spytał tak jakoś filuternie.
- Nie… - Agnese obróciła się w jego stronę, opierając się o biurko.
- Nie? Naprawdę całkiem nie? - powtórzył, ale trochę chropowato, bowiem chyba mu zaschło nagle w ustach, które otwierały się leciutko i ponownie zamykały.
- Nie podoba mi się to, że już musieliśmy przerwać, chcę byś przy każdym spotkaniu, myślał o tym, że mógłbyś mnie w każdej chwili wziąć. Unieść moją suknię i wsunąć się we mnie. - Wampirzyca uśmiechnęła się do niego szczerząc się.
- O tym myślę, słowo honoru, nawet teraz i niemal właściwie zawsze! - szybko potwierdził.
- To zobaczymy jak sobie z tymi myślami poradzisz, gdy będziemy omawiać strategię na jutro. - Mrugnęła do niego, przejmując swoją bieliznę. Po czym rzuciła ją w kąt.
- Agnese, wiesz, a czy - zawahał się - czy ty także będziesz myślała, że mogę unieść twoją suknię i posiąść cię no wiesz, w każdym momencie?
- Skarbie myślę o tym od samego początku naszej znajomości, od tych naszych igraszek w jadalni. - Wampirzyca przesunęła dłonią po swych piersiach, zupełnie jak wtedy gdy widzieli się po raz pierwszy. - Ale lata wampiryzmu ułatwiają mi panowanie nad tym. Wyobraź sobie co by było gdybym rzucała się na dowolną osobę gdy tylko poczuję głód.
- Prawda, ale na mnie się rzucać możesz. Masz specjalne uprawnienia, jako przyszła markiza di Colonna - zażartował, ale właściwie powiedział prawdę. - Wiesz, chyba dobrze, że umiesz się opanować, bowiem nie wiem, jaką byśmy wymyślili wtedy strategię ataku. To byłaby chyba zupełnie innego rodzaju strategia. Mi jest ciężko nie myśleć o tym, że nie masz nic pod suknią i że mógłbym nawet unieść jej skraj oraz położyć dłoń na twym łonie - zarumienił się, bowiem naprawdę tak myślał. - Może chodźmy, bo jednak wytrzymałość to nie jest chyba łatwa sprawa, ani moja mocna strona.
- Yhym. - Oczy wampirzycy zaiskrzyły, co było chyba jedyną oznaką, że w jej głowie zrodził się jakiś pokrętny pomysł. Spokojnym krokiem ruszyła w stronę drzwi lekko kołysząc biodrami, a za nią dopinający pas markiz, który niczym zaczarowany wpatrywał się w owe biodra.
 
Aiko jest offline