Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-07-2017, 14:14   #36
Kelly
 
Kelly's Avatar
 
Reputacja: 1 Kelly ma wyłączoną reputację
- Chyba dam radę - parsknął wesoło - oczywiście bardzo chętnie moja piękna. Trafiliśmy na siebie, któż wie, może to palec przeznaczenia … - powiedział do siebie jakby lekko filozoficznie. - Chyba musimy się umyć - zaproponował - bowiem inaczej zastanie nas tutaj poranek.
- No to wskakuj do wanny
. - Rzuciła wesoło, rozkładając się w wodzie. Oczywiście wampir dołączył do niej i faktycznie zaczął się myć. Brud, krew, wszystko tworzyło miks mający nieprzyjemną właściwość brudzenia wszystkiego dookoła. Dlatego umycie się było nadzwyczaj wskazane.
- Powiedz, jak się czujesz? - spytał dziewczynę.
- Bardzo dobrze.. To chyba dzięki twojej krwi no i… bulionowi. - Mrugnęła do niego.
- Świetnie, ewidentnie bulion - przyznał. - Wspominałaś mi wprawdzie, ale zapomniałem, gdzie toczą się na terenie Londynu pojedynki?
- Jakie konkretnie
? - Charlie usiadła na nim w wannie i zaczęła myć mu głowę.
- Takie pomiędzy tymi, gentlemanami. A są różne pojedynki? - trochę się zdziwił. - Chciałbym poznać paru takich - stwierdził. - Pomyślałem, że to dobre miejsce.
- Ah, są pojedynki gentlemanów na broń palną lub szable, ale ciężko powiedzieć, że mają one miejsce w jakimś konkretnym miejscu. Zazwyczaj odbywa się to tak, że jeden rzuca drugiemu wyzwanie i jeśli tamten “podniesie rękawicę” umawiają się w konkretnym miejscu, o konkretnym czasie
… - Charlie z uśmiechem masowała mu głowę, rozprowadzając przyjemnie pachnący płyn. Widział jak przy każdym tym ruchu jej piersi unoszą się napinając, po czym opadają. - … są to zazwyczaj miejsca odludne by nikomu postronnemu nie stała się krzywda. Spotykają się o umówionej porze w obecności sekundanta i albo się zabijają albo tchórzą.
- Rozumiem oczywiście. Przypuszczałem jednak, że jest jakieś określone miejsce, jakiś park stanowiący ulubione miejsce. Wobec tego, jeśli takiego nie ma, pomyślę o czymś innym, o jakimś miejscu, gdzie mogą się spotkać dobrze urodzeni oraz porozmawiać. Oczywiście jest takim choćby klub, ale to raczej bardzo szczególne miejsce. Innym byłaby być może jakaś scena dla tych co grają sztuki, albo śpiewają. Może jakieś balety, chociaż wiem, że to kwestia zaproszeń, jak pewnie zawsze.
- Mam bilety dla nas do opery, za dzień-dwa powinniśmy otrzymać twój strój
. - Charlotta zaczęła pomalutku spłukiwać jego włosy polewając je wodą z gąbki. - Tam będziesz miał i muzykę i całą śmietankę towarzyską.
- Aaa, opera, hm, a prawda, mam pieniądze, które pozostawiłaś. Dodałem nawet trochę po grze, kiedy poszukiwałem ciebie. Zaś opera to jest takie miejsce, gdzie się gra?
- Gdzie grają i występują
. - Odparła uśmiechając się do niego szeroko.
- Skąd występują, z opery? - zdziwił się.
- Na scenie. - Położyła paluszek na jego ustach. - Pokażę ci wszystko niebawem, dobrze?
- Dobrze
- powiedział i przymknął się. Widocznie Charlie nie miała ochoty na dyskusje. Oczywiście chciałby się wielu rzeczy dowiedzieć, lecz skoro mieli odwiedzić operę, równie dobrze mogło to nastąpić wtedy.
- Nie rób takiej miny. - Uśmiechnęła się. Ucałowała go lekko w czoło. - Chcę ci zrobić niespodziankę. Mam nadzieję, że ci się spodoba.
- Przepraszam, naprawdę nie narzekam. Jednak myślę, jak wiele jeszcze muszę się dowiedzieć. Trochę jestem zagubiony. Hm, mogłabyś mnie nauczyć tańczyć współczesne tańce?
- Kilka, z pewnością
. - Odparła po czym zaczęła całować jego twarz. - Chcesz teraz?
- Zaraz po kąpieli bardzo chętnie, jeszcze mam chwilkę przed porankiem oraz ułożeniem się do drzemki. Jeśli chcę wejść w towarzystwo, a chcę, muszę znać takie rzeczy. Aczkolwiek istotne jest pytanie, czy ty także jesteś tym zainteresowana, czy wolisz przebywać na boku, daleko od takich rzeczy?
- Wiesz, nie będę mogła za bardzo chodzić z tobą na takie bale, to nie przystoi kuzynkom
. - Odparła już trochę smutniejąc. Ale szybko zamaskowała to uśmiechem. - W operze jakby co, goście nie tańczą, ale mogę cię zaraz czegoś pouczyć!
- Cóż, pomyślimy, może nie jest tak źle, jak przypuszczasz
- stwierdził. -
Jeśli zakotwiczymy odpowiednio, to będziemy wybierać tylko te właściwe bale. Ponadto wiesz, na balach to ty będziesz główną syreną wabiącą kandydatów, nie zaś biedny kuzyn z dalekich Orkadów. Między innymi dlatego właśnie pomyślę nad czymś, może wygram jakąś posiadłość. Moglibyśmy niekiedy miło spędzać czas poza Londynem. Zresztą mając bank, tak czy siak będziesz musiała kupić jakąś rezydencję oraz wynająć służbę.
- Jak na to zarobimy, kto wie
… - Powiedziała z uśmiechem. - Utrzymanie rezydencji nie jest tanie, nawet jeśli ją wygrasz.

Chwilę przyglądała mu się wyraźnie się nad czymś zastanawiając.
- Gaheris… nie powinnam mieć znowu na ciebie ochoty, prawda? - Powiedziała ni to pytając ni to stwierdzając fakt.
- Jeśli mówić na temat rezydencji, to te gazety, które czytałem wspominały, że do takiej rezydencji przynależy przeważnie sporo ziemi, zaś kolejny temat stanowi inną kompletnie sprawę. Odpowiedź na niego brzmi: dlaczegoby nie? Konkretna odpowiedź zależy jedynie od wzajemnych pragnień. Przykładowo choćby: mam na ciebie ochotę oraz nie czuję się jakoś gorzej - odparł prostolinijnie.
- Chciałabym jeszcze pobawić się z tobą w łóżku tej nocy. Czy możemy przełożyć naukę tańca na jutro? - Spytała, lekko się rumieniąc. Najwyraźniej mówienie o tym czego pragnęła wciąż wywoływało w jej wnętrzu małą walkę.
- Oczywiście piękna Charlotto. Wobec tego pozostaje nam jeszcze szybko się umyć, ażeby dostać się do łóżka. Bardzo pragnę cię - powiedział pewnym głosem. - Nauka będzie, kiedy będziesz miała ochotę oraz będziemy mogli się skupić właśnie na nauce tańca - zabrał się szybciej za mycie się.

Ablucję skończyli szybko. Charlie zgarnęła jeszcze jakiś ręcznik, by nie wracać już tej nocy do łazienki. Owinęła się nim, tak naprawdę mniej zasłaniając niż odsłaniając i gdy tylko wampir wyszedł z wanny przywarła do jego ust. Gaheris zaś wziął ją na ręce, niczym księżniczkę, oraz tak niosąc poniósł do łoża, tylko po to, albo aż po to, ażeby ułożyć dziewczynę na pościeli oraz objąć jej ciało tysiącem pocałunków, słodkich, pobudzających, męskich. Później zaś chciał się do niej dobrać oraz kochać niczym najbardziej namiętny kochanek. Pieścili się i kochali niemal do świtu, wypełniając mieszkanie słodkimi odgłosami rozkoszy. Już ziewając Gaheris ucałował usypiającą Charlottę i udał się do swego małego leża.


28 maja 1853

Gdy obudził się poczuł, że coś jest inaczej. Od razu wyczuł przyjemne ciepło na swoim ciele. Chwilę potem, lekki powiew otwartych drzwi i sączące się do środka światło lamp. Potem znajomy zapach, pewnej kochającej istotki. Gdy otworzył oczy, zobaczył tuż przy twarzy burzę kasztanowych loków. Charlie spała spokojnie na jego piersi. Rzeczywiście było inaczej, kompletnie inaczej. Jakoś zaczął sobie wyobrażać bycie razem oraz częste budzenie się przy niej.
- Ciekawe doświadczenie – stwierdził ciepło spoglądając na kobietę. Zaczął delikatnie ją gładzić po włosach, leciutko bardzo dumając nad tym, jak dziwacznie się potoczyły wampirze losy. Kobieta obudziła się po chwili i spojrzała na niego z uśmiechem.
- Dobry wieczór. - Ucałowała go delikatnie, jednak nie podnosiła się jeszcze.
- Witaj piękna Charlotto - ucałował kobietę delikatnie mężczyzna. - Jak upłynął dzień mojej najdroższej kuzynce? - ciągle uśmiechał się wesoło obejmując Charlie.
- Męczący, ale zaczęłam procedury w sprawie banku i już dogadałam się z dwójką ludzi. Czekają tylko na znak. - Ułożyła się z powrotem na piersi. - Przyszłam tak zmęczona, że zdrzemnęłam się tu przez godzinkę. Jesteś bardzo wygodny, wiesz?
- Właściwie nigdy nie spałem na sobie samym, ale oczywiście cieszę się - uśmiechnął się do niej. - Widzę, że jesteś bardzo zadowolona, więc ja także. Wzięłaś się już do pracy, cóż, ale kawałek nocy będziemy mieli zajęte. Powinniśmy pojechać do Carlton Club. Wyglądasz pięknie nawet niewyspana, śliczna Charlotto - potwierdził rzeczywistość.
- Yhym.. przygotowałam ci strój i małe co nieco. - Charlie podniosła się siadając mu na udach. - Choć pewnie wolałbyś się napić z jakiegoś człowieka, prawda?
- Człowiek jest zdecydowanie smaczniejszy, ale powolutku się przyzwyczaję. Cóż robić. Uwielbiam twoją krew, ale przecież nie mogę tego robić bez przerwy. Polowanie zaś na innych wymaga sporo czasu oraz wiedzy dotyczącej mieszkańców. Także niektóre wampiry mogłyby być niezbyt zadowolone, jeśli naruszyłbym ich domenę. Stanowczo lepiej więc smakować króliki, dopóki się nie dowiem wszystkiego na tematy polowań
.

Piękna Charlie wstała mu z kolan, stając w drzwiach.
- To zbieraj się i ruszamy. - Obróciła się i po chwili zerknęła na niego znowu. - Ach i dostałeś list od tej Anny. - Powiedziała trochę zazdrośnie, widać jednak że się powstrzymywała.
- Super, jestem jej szalenie wdzięczny za pomoc oraz przyznaje, że polubiliśmy się - oświadczył zadowolony. - Całkiem możliwe, iż wskazuje nam termin spotkania - oznajmił wesoło. Wziął się za królika, potem zaś mycie oraz ubieranie. Poczytał list od sympatycznej wampirzycy.

Henry, zapraszam was serdecznie do Klubu zgodnie z tym co przekazał Donovan. Powinnam być w nim całą noc, a i Rebecca powiedziała, że nie ma innych planów. Jakby co podjedźcie od tyłu. Moje ghule was wpuszczą.

Pozdrawiam
Anna



Gdy czytał Charlotta poprawiała włosy po drzemce w swojej sypialni. Wyglądała na radosną i spełnioną kobietę, gdy tak obserwował ją przez otwarte drzwi. Zauważył też, że na łóżku i podłodze leżą liczne dokumenty, które najwyraźniej analizowała w ciągu dnia. Wiele było popisanych jej starannym pismem.
- Miałem rację, jesteśmy zaproszeni do Carlton klubu - podszedł do niej. - Kupa roboty - powiedział pełen uznania. - Szczerze mówiąc, kiedy widzę ciebie, to widać, jak bardzo ci zależy na władaniu bankiem. Bardzo cieszę się widząc ciebie tak bardzo zaangażowaną - przeczytał list od dziewczynkowatej wampirzycy.
Charlie wstała od lustra i zaczęła zbierać kartki.
- Ten bank to trochę jak szansa na inne życie. - Uśmiechnęła się do niego. - To co ruszamy?
- Zdecydowanie tak. Hm, muszę pamiętać, iż jak spotkam panią Dosett, powinienem jej podziękować za dotychczasową pomoc
- ubrał buty, palto oraz podał kobiecie ramię. Jakby bowiem nie było, byli przyszywanym kuzynostwem.
- Z pewnością będzie jej miło. Lubi cię. - Charlotta przyjęła podane ramię. Poszli więc, wpierw spacerem do punktu dorożkarskiego, później jadąc już do Carltona.
 
Kelly jest offline