Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-07-2017, 18:47   #25
sunellica
tajniacki blep
 
sunellica's Avatar
 
Reputacja: 1 sunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputację


Miyako otworzyła lekko napuchnięte oczy, przez chwilę ogniskując wzrok na kremowym suficie nad sobą. Dopiero po niekrótkim czasie, zorientowała się, że ktoś spał obok niej… ktoś, kto obejmował ją ręką. Obrzydliwie bliską i ciepłą.
Spanikowana dziewczyna odrzuciła ów członek w przypływie strachu i obrzydzenia. Nana, sprawczyni całego zamieszania, smacznie spała, cicho pochrapując. Z jej lekko rozchylonych i nadal umalowanych ust, wydobywał się skoncentrowany i trudny do zignorowania zapach sake. Yamasaki przez chwilę obserwowała śpiącą współlokatorkę, by w końcu z niesmakiem odwrócić wzrok, gdy zaczęła dostrzegać zamiast drobnej, wytapirowanej blondynki, łysiejącego i obskurnego dewianta.
To przez niego stała się tym, kim była teraz… to przez niego nawet gra na skrzypcach jej nie naprawiła.

Sprawdziwszy godzinę na telefonie, Japonka wstała i udała się do sąsiedniego pokoju w którym znajdowało się wejście do klaustrofobicznej łazieneczki. Zrobiła siku, umyła zęby i wzięła długi prysznic, siedząc na zamkniętym klozecie.
Jej długie i czarne włosy, niczym pajęczyna, oblepiły jasne i delikatnie wyrzeźbione ciało, gdy sama ich nosicielka zapatrzyła się tępo w zaparowaną taflę lustra przed sobą.
Jak to jest być normalnym? Jak to jest uśmiechać się i dotykać..?
Minęło tyle lat od kiedy Matsumoto ostatni raz na nią spojrzał. Tyle długich lat… że zdążyła zapomnieć, czy jej odmienność, była wynikiem niego… czy może taka się już urodziła?
Minuty mijały… woda, niczym górski wodospad, przelewała się kaskadami po nagich plecach tancerki w nocnym klubie. Miya tak właśnie starała sobie wyobrazić dotyk ludzkich dłoni, dotykających jej pieszczotliwie po szyi i barkach.
Delikatnie. Czule. Bezpiecznie.
Mimowolny strach ścisnął gardło, zmuszając do zakręcenia kurków i szybkiego otarcia się ręcznikiem.


Powinna udać się z tym do specjalisty, zanim miarka się przebierze a ona stanie się potworem. Wiedziała, że nieubłaganie zbliża się do granicy. Czuła na sobie spojrzenie złocistych ślepi, które czaiły się w mrokach zaułków nocnego miasta, kiedy to wyżywała się na przypadkowym przechodniu, który niechcący, lub i nie, dotknął jej łokcia gdy przechodził obok. Czuła je codziennie, od wielu, wielu lat, kiedy to Yamasaki traciła, lub miała stracić, panowanie nad sobą jak i sytuacją.
Jak długo jeszcze będzie w stanie z tym żyć? Jak długo będzie mogła oszukiwać i udawać?
Kobieta była pewna, że jest psychopatycznym mordercą, który tylko czeka, aż opadnie z sił, by dopaść ją w swe macki.
- Razem będzie 3,450 jenów. - Starszawy kasjer w 7eleven, wytrącił ją z rozmyślań.
Co ona tu robiła? Jak się tu znalazła?
Spoglądając niepewnie na blat przed sobą, dostrzegła dwa opakowania umeboshi no onigiri, butelkę latte i napoju z witaminą C oraz żenszeniem.
- 3,450 proszę… - Skrzypaczka zapłaciła i odebrała starannie zapakowane zakupy.
- Dziękujemy, miłego dnia i zapraszamy ponownie! - Siwy sprzedawca, ukłonił się grzecznie z delikatnym uśmiechem człowieka, który ciężko przepracował całe swoje życie… i nawet teraz na emeryturze, nie potrafił odpocząć.

Miyako przyszła tu na nogach. Po tym jak się wytarła, umalowała i ubrała.
Wilgotne włosy rozsypane miała na ramionach, nie miała czasu na ich suszenie… musiała iść do kawiarni. Wróciwszy do mieszkania, postawiła przy poduszce obok Nany leczniczy syrop, po czym pożegnała się z wciąż śpiącą przyjaciółką i od czasu do czasu kochanką, czułym pogłaskaniem po głowie.


W metrze udało się dziewczynie usnąć na kilka przystanków. Zdążyła wyjść na swój przystanek tylko dzięki japońskiej punktualności transportu miejskiego, który co do sekundy, niezmiennie przemierzał swoje trasy od wielu, wielu lat.
O 11:34 zabzyczał jej budzik, ogłaszając, że za minutę będzie na miejscu. Zdążywszy wyjąć telefon z torebki i wyłączyć cicho wibrującą komórkę, wstała i wyszła przez drzwi w idealnej synchronizacji z czasem i przestrzenią.
Zaczynała zmianę o 11:55, Domowe Pyszności znajdowały się 6 minut na piechotę od stacji. Yamasaki nie musiała się więc spieszyć. Wychodząc z podziemi, spacerowała spokojnie zajadając się ryżową kanapeczką, rozmyślając na temat tego co się niedawno wydarzyło.
Oczywistym było, że miała swoje słabsze dni, a teraz jeszcze doszły do tego dziwne sny i tatuaże.
Kim byli ci niebiescy ludzie? Jakie życie wiedli? Czy byli zamazanymi wspomnieniami z dzieciństwa, czy wybujałą wyobraźnią, która ujawniła się podczas ogólnego przemęczenia organizmu?

-Mofuuu…tsutsi? lutsi? Nie… putsi chyba. - Mrucząc pod nosem, starała sobie przypomnieć imiona i emocje z nimi związane.
Gniew. Smutek. Samotność i złamane, matczyne serce… kobieta nosząca to imię nienawidziła jej… Miyako. Nie… nie jej… tej w której ciele się znajdowała. Jak się ona nazywała? Kim była ta… której dotyk nie przerażał? Której skóra przypominała kolorem słoneczne niebo. Której matka nie żyła, ponieważ nie zdążyła zrobić czegoś bardzo ważnego… tak samo jak wtedy dla syna Mofuputsi.
Yamasaki pchnęła wielkie, oszklone drzwi prowadzące do kafejki, w których dostrzegła odbicie własnej twarzy i czarnych, jak węgiel oczu.
brakujące imię zakwitło w jej umyśle, niczym długo wyczekiwany krzew róży.

 
__________________
"Sacre bleu, what is this?
How on earth, could I miss
Such a sweet, little succulent crab"
sunellica jest offline