Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-07-2017, 11:28   #98
Lunatyczka
 
Lunatyczka's Avatar
 
Reputacja: 1 Lunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputację
Franz zdębiał. Ku własnemu poirytowaniu nie potrafił ukryć zaskoczenia przed Bennettem.
Szybko jednak, by odzyskać rezon zaciągając się mocno dymem z papierosa. Zamieniając go niemal do połowy w popiół.
- Przyszliśmy tutaj, by się dowiedzieć jakie masz dla nas propozycje Bennett. Tak się składa, że nie wszyscy chcieli się z Tobą spotkać. Może zwykłeś traktować przyjaciół, jeśli jakichś w ogóle masz, instrumentalnie, ale ja wolę znać ich zdanie, nim podejmę tak ważną decyzję.
Zgasił papierosa wciskając go w popielniczkę.
- Eleonor. Mogę Cię prosić na słówko. Raczysz chwilę zaczekać Bennett. - powiedział wstając i wychodząc na ulicę.
Eleonor przeniosła spojrzenie z okultysty na swojego przyjaciela. Mogła się spodziewać, tego, że się nie zgodzi. Nie dostrzegał tego co ona.
- Wybacz nam na chwilę - zwróciła się do Anandy i wstała, odruchowo wygładzający suknię. Narzuciła na ramiona płaszcz, nie dbając o włożenie rąk w rękawy i tak, ledwie otulona paltem wyszła zaraz za Franzem, na mróz.

- Eleonor? Zgoda?! - sapnął starając się zachować spokój - Ten człowiek jest niebezpieczny i w dodatku szalony. Przyłączy się do nas tylko, by nas wykorzystać i zaatakować, gdy nie będziemy się tego spodziewać. Założę się, że chce złożyć posąg, by czerpać z niego moc. Mamy nad nim przewagę. Jesteśmy o krok dalej. Nic nie wie o Lozannie - Franz mówił szybko ściszonym głosem nerwowo ściskając w pistolet w kieszeni.
- Przyłączyć go, to narazić nas wszystkich na niebezpieczeństwo. On już jest naszym wrogiem. Czy tego nie widzisz? Zapomniałaś co zrobił nam? Co zrobił … tobie?
Franz stanął przed przyjaciółką i spojrzał jej głęboko w oczy.
Kobieta wysłuchała słów Franza, z malującym się na wargach ciepłym uśmiechem.
- Mną się nie przejmuj przyjacielu - odparła, gdy Franz, próbował przywołać wydarzenia z pamiętnego wieczoru w siedzibie Hermetycznego Zakonu Złotego Brzasku.
- Wiem, że jest niebezpieczny Franz i właśnie dlatego powinien wyruszyć razem z nami - uniosła dłoń do góry, na wypadek gdyby austryjak chciał jej przerwać - nim cokolwiek powiesz, proszę wysłuchaj mnie. - dodała i wyciągnęła dłoń w kierunku jego twarzy. - On ma wiedzę, ma możliwości, ma umiejętności i ma znajomości. Już raz zostaliśmy wciągnięci w coś, czego zupełnie nie rozumieliśmy - wychładzające się z każdą chwilą smukłe kobiecie palce dotknęły policzka mężczyzny - To co zrobił Ci Alexis.. Nie rozumiem tego, on, tak. Być może będzie w stanie pozbyć się tego naznaczenia, a jeśli nie, będzie nam w stanie więcej o tym opowiedzieć, a podróżując z nami zrobi to chętniej i to jest pierwszy powód - pogłaskała jego policzek, w czułym, opiekuńczy geście, nim zabrała dłoń, chowając ją pod zarzuconym, luźno na ramiona paltem - Drugim są jego znajomości. Nie wiesz kogo zna, ja słyszałam nazwiska, niektórych z jego.. towarzyszy, znam osobiście i to nie są ludzie, którym chcemy zaleźć za skórę. Jeśli pozwolimy mu pójść z nami nie będą działać przeciwko nam i będziemy przynajmniej chwilowo bezpieczni. Po trzecie i jest to najważniejszy powód, będziemy mieli go obok siebie. Nie jesteśmy głupi, wiemy, że nam zagraża, wiemy, że nie jest nam przyjacielem, ale w tym układzie będziemy mu mogli patrzeć na ręce Franz. Nie musi znać naszych wszystkich planów, o naszym celu podróży może dowiedzieć się w ostatnim momencie, tak by nie mógł nic przygotować, ale jeśli będzie z nami i będzie sądził, że dostanie to czego chce na koniec nie będzie próbował sabotować naszej misji, a jego wiedza, która wierz mi, jest rozległa, może nam się przydać. Rozumiesz, Franz? - zapytała błądząc spojrzeniem, po twarzy swojego przyjaciela, nim w końcu zatrzymała je na jego oczach - Możemy go wykorzystać… wykorzystać się nawzajem. - zakończyła delikatnym skinieniem głowy, by mężczyzna wiedział, że ona skończyła już swój wywód i może ją karcić dalej.
- Obawiam się, że nie doceniasz go. On również będzie się spodziewał, że chcemy go wykorzystać. Chcesz się wpakować w niepotrzebną ciuciubabkę. Do tej pory radziliśmy sobie bez niego. Rękę odnaleźliśmy praktycznie sami. I jest jeszcze coś …

Franz wciągnął mroźne powietrze w płuca.
- Chcesz naprowadzić go na trop Edgara Wellingtona w Lozannie. Ryzykujesz naszym życiem, ale czy masz prawo ryzykować życiem Welligtona? On może wiedzieć jak zniszczyć posąg, a Bennett nie będzie chciał do tego dopuścić. Co jeśli będzie chciał Wellingtona usunąć, albo przesłuchać w swój mało sympatyczny sposób? Czy jesteś zdolna zaakceptować metody działania Bennetta? On nie ma skrupułów.
Von Meran mówił cały czas patrząc w oczy Eleanor i trzymając ją za dłoń.
Brunetka spuściła spojrzenie, uciekła wzrokiem, a ciche westchnienie wyrwało się spomiędzy rozchylonych warg. Kłąb pary, otoczył młodą twarz arystokratki, gdy wydychane powietrze skrystalizowało się, po zetknięciu z mrozem jaki panował na zewnątrz.
- To jest ryzykowne, nie ukrywam - zaczęła powoli, a Franz poczuł, że zacisnęła palce na jego dłoni, jednocześnie powracając wzrokiem do jego oczu - ale naprawdę uważam, że sprzeciwiając się jemu, sprzeciwimy się całemu Zakonowi i zapewne nie tylko im. Boje się, że to będzie o wiele gorsze, niż posiadanie obok kukułczego pisklęcia, szczególnie, że my będziemy zdawać sobie sprawę, że on nie jest jednym z nas, rozumiesz? - w spojrzeniu Eleonor można było dostrzec błaganie - Nie chcę nikogo narażać, a do Wellingtona, można wysłać Pauline i Ritę, same. Można do nich zatelefonować i poprosić by się tym zajęły, a my jak najdłużej postaramy się zatrzymać Anandę razem z nami, tu w Paryżu. Dalej możemy kontynuować wyprawę, już wszyscy, nie mieszając do całej sprawy Wellingtona. Myślę, że to mogłoby się udać i oczywiście wezmę na siebie cały ciężar tej decyzji. Wytłumaczę Ricie i Pauline, że to moja sprawka, tak byś Ty nie musiał słuchać, jakim skończonym idiotą jesteś
 
Lunatyczka jest offline