Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-07-2017, 11:35   #13
Asenat
 
Asenat's Avatar
 
Reputacja: 1 Asenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputację
Zdziwiła się, że Agapia nie na pokoje ją prowadzi, a na boczny dziedziniec ku stajniom.
- Kasztelan ma dziś wychodne - objaśniła ghulica takim tonem, jakby zdradzała wielki sekret, i takimi słowy, jakby najważniejszy Spokrewniony był podkuchenną, którą trzeba raz w tygodniu wypuścić ze służby, bo się zbiesi i ucieknie sama.
Aurelius oczekiwał na nią już w powozie, pofatygował się nawet by wysiąść i podać jej rękę.
- Krzesimir powiada, że twój przyboczny sprawuje się przyzwoicie - zagaił, gdy umościła się już na poduszkach.
- Jest kompetentny i wziął sobie kasztelana rozkazy do serca - przyznała. - Wszyscy Gangrele pomocni są. A Co bedzie z Krzesimirem? Obiecałam, że sie za nim wstawię.
- Czemuż - Aurelius położył palec na pobrużdżonym policzku - miałbym dotrzymać słowa, które dałaś ty, pani Anno?
- Dałam słowo że sie wstawię, nie że cię, panie kasztelanie, przekonam byś go oszczędził. Ty lepiej ocenisz jego naturę, choć zdaje mi się, że może przydatnym być, jeśli zapewnisz sobie jego wierność. Bo z tym ma problemy.
-Drogi Krzesimir nie jest tak zepsuty, jak Ci się zdaje. Żalił mi się, że go nie doceniłaś. I że masz jego szlachetną personę za ostatnią… dziwkę - uśmiechnął się półgębkiem.
-Ekhm… Widziałam jego przeszłość… nieobyczajny z niego człowiek - lekko się zawstydziła z kasztelanem takie tematy poruszać. - Pił z wielu.
-Nazwałbym go raczej otwartym. I utalentowanym. A talent wiele rozgrzesza.
- Pan kasztelan wie lepiej - nie wykłócała się. - Doświadczenie ma w kwestii ghuli, ja nie. Nigdy żadnego nie miałam. Dlatego sobie umyśliłam, że lepiej Krzesimira nie zabijać, choć takie wstępnie dał mi kasztelan zalecenia. Ale śmierć to zawsze można odwlec. Lepiej w tą stronę niż pochopnie zabić a potem żałować.
- Krzesimir pożyje sobie. Jeno nie tu, tu za wiele pokus dla niego. Dobrze zrobiłaś, a on jeszcze się przyda. Mnie na pewno - uśmiechnął się zadowolony.
- A co będzie z Wężem? - Anna zmieniła temat. - Nie łatwo będzie go znaleźć, ale co jak znajdę? Pan kasztelan się sam po niego pofatyguje?
- Och nie. - Zaplótł palce na brzuchu. - lubię dzielić się z przyjaciółmi. Jestem towarzyskim stworzeniem, pani.
-Łowy mości kasztelan zarządzi? Żeby hurmem iść?
Pokręcił głową przecząco, uchylił kotarę przysłaniającą okienko.
- Krwawe Łowy, pani Anno, pełnią rozliczne funkcje, z których polowanie, przechytrzenie, dopadnięcie i pokonanie ściganego, bywa dla wszystkich uczestników sprawą ostatnią i najmniej istotną. Dlatego w nich nie gustuję… co nie znaczy, że nie dołączam czasami i nie zarządzę, jeśli będzie taka konieczność. Jednakże wolałbym tego uniknąć. Ale… ja tu panią porywam i uwożę w nieznane, jak raptus jaki. Ma pani jakąś sprawę poza Krzesimirem, tak uroczym, że nawet lodowate serce Kapadocjanki drgnęło w swojej klatce?
-Czyli ja mam Węża znaleźć i jeszcze sposób znaleźć by mu łeb ukręcić? - nie porzucała uparcie tematu. -Nie przecenia mine mosci kasztelan czy smierci mi zyczy?
- Mam swoją sforę, pani Anno. Aby się do niej dostać, trzeba się zasłużyć nie tylko mnie. Nasza umowa opiewa na znalezienie rodzica Skrzyńskich. W zamian wyniosę twojego kata. A jeśli uznam, że tego potrzebujesz, ciebie przykryję cieniem. Tyle że to już by było, hm… - zamilkł, szukając właściwego słowa. - To by była niedźwiedzia przysługa. W pewnych kwestiach winnaś wprawiać się sama.
-Jestem zaradna - zapewniła. - A teraz sie pożegnam. Wąż sie sam nie znajdzie.
Kasztelan lekko się zdziwił, ale posłusznie uderzył pięścią w ściankę powozu i wysadził swojego gościa pośrodku niczego, na rozstajach dróg, w połowie drogi między Żywcem a osadami baciarzy nad Sołą.
 
Asenat jest offline