Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-07-2017, 21:10   #27
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
W drzwiach sali stanęła wyprostowana kobieta w mundurze. Bez uśmiechu zasalutowała, po czym spojrzała na zebranych.

- Panie majorze, czy można?
- Tak, oczywiście.
- Witam państwa, nazywam się porucznik Sarah Brief. Jak przypuszczam, major przedstawił państwu procedurę przygotowania do akcji „Głuchy telefon”. Proszę więc teraz udać się za mną na odprawę. Tam udzielę państwu dalszych instrukcji.


I znów nad ich głowami śmigały raz po raz tabliczki z napisami „Nieupoważnionym wstęp wzbroniony”. Kobieta, która ich prowadziła plątaniną korytarzy raz po raz śmigała kartami w czytnikach lub wklepywała kombinacje liczbowe. Musiała to robić dość często, bowiem ani na moment się nie zawahała. Na końcu grupy szedł major Peter. Trudno rzec czy miejsce to zajął w trosce, aby nikt się nie zgubił, czy też bardziej jako strażnik. Patrząc na groźną minę wojskowego, można było raczej przypuszczać, że to drugie.

Wreszcie dotarli do niedużej sali z szeregiem drzwi, gdzie pod strażą dwóch umundurowanych czekały na nich spore plecaki. W przeszklonej gablocie niektórzy także rozpoznali swoją broń.

- Drodzy państwo - odezwała się porucznik Brief - Teraz z zegarkiem w ręku dostaniecie 10 minut na rozebranie się całkowite w szatniach (męskiej i damskiej) pod czujnym wzrokiem naszego lekarza i przebranie w przygotowane przez nas ubrania cywilne, które mają państwu dodać wiarygodności jako turystom w Tokyo. Ubrania te dobraliśmy wedle wskazań we wcześniej wypełnionych przez państwa ankietach. Kierowaliśmy się jednakże też inną ważną zasadą – nie wyróżniać się. Żadnych napisów czy krojów, które powodowałyby, że zapadną państwo komuś w pamięć na dłużej. – kobieta umilkła, by przetoczyć spojrzeniem po zgromadzonych.

- W trakcie rozbierania zabierzemy państwa rzeczy osobiste i poddamy weryfikacji, co może trafić do ekwipunku podróżnego. Rzeczy, które nie zostaną uznane jako niezbędne, trafią do przechowalni i zostaną państwu zwrócone po powrocie. Jakieś pytania?

Pani porucznik była nadzwyczaj szybka, pewnie nawet gdyby ktoś miał pytanie, to nie zdążyły go zadać przed jej zdecydowanym okrzykiem:

- No to odliczam 10 minut! Panie na prawo, panowie na lewo!

***

[MEDIA]https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/4/49/Japan_Airlines%2C_Boeing_787-9_JA861J_NRT_%2819455285040%29.jpg/338px-Japan_Airlines%2C_Boeing_787-9_JA861J_NRT_%2819455285040%29.jpg[/MEDIA]

Wystartowali. Więc zaczęła się misja – przygoda ich życia. Jak się skończy? Tego nie wiedzieli.

Niektórzy ciekawie wyglądali przez małe, okrągłe okienka, inni siedzieli markotni, zniechęceni z powodu odebrania jakichś ważnych – w ich mniemaniu – sprzętów, jeszcze inni psioczyli na kretyńskie czapeczki czy inne „symbole” prawdziwego turysty. Sam major O’hrurg jednak nie tracił humoru mimo kretyńskich spodni na szelkach, które musiał wdziać. Przyglądając się ekipie, którą zebrał, podśpiewywał pod nosem smutną żołnierską piosenkę:

Żołnierzu mój pozostaw dom i serce swe,
Ona już wie, że nie spotkacie się.
Lecz dusza jej i serce zawsze będą twe,
Choć żołnierz twój na wojnę ruszył w dal...


- Powinniśmy się jakoś nazywać. – rzekł nagle major ni z gruszki ni z pietruszki - Powiem do was "żołnierze" będzie źle, bo nie wszyscy są żołnierzami, powiem „moi drodzy” – to mnie wyśmiejecie. Trza nam jakiejś nazwy z pazurem... macie pomysł?
- Parszywa ósemka?
- Może Rycerze Zodiaku? Jak to anime…
- Miało mieć pazur. Beast Of Blood!
- Raczej Alien hunters.
- Naprawdę myślicie, że to kosmici?
- Dowiemy się, jak ich złapiemy i pokroimy
- odparł z uśmiechem major - Beast Of Blood brzmi nieźle.


Japonia, Tokyo, sobota, popołudnie

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=VhiwRhPS1O0[/MEDIA]

Alice
Czuł, że zmierza prosto w paszczę lwa. Dlaczego telefon miałby na niego czekać? Dlaczego podstawiona dziwka nagle miałaby okazać skruchę? Nikt chyba też nie był dość głupi, by sprzedać taki sprzęt bez totalnego wykasowania pamięci i wywalenia wszelkich naprowadzaczy…
Szkot zatrzymał się przed otoczonym siatką budynkiem jakiegoś nieoznakowanego magazynu. To nie wyglądało dobrze… a jedna brama była uchylona jakby w geście zaproszenia.

Mając świadomość, że może to być najgłupsza rzecz, jaką robi w życiu Lindsay przekroczył ją i skierował się do środka budynku przez otwartą wiatę garażu. Choć stało tu kilka ciężarówek, Alice nigdzie nie zauważył żywej duszy. A jego telefon był tuż, tuż…

Zobaczył go zaledwie kilkanaście sekund później na stoliku z narzędziami. Wciąż nikogo nie było w garażu, choć Alice czuł niemal tak namacalnie jak dotyk gładkiej powierzchni tabletu, że jest obserwowany. I się nie mylił.

- Witamy w Japonii, sir Lindsay. – odezwał się kiepskim angielskim głos z góry.

Alice odruchowo zadarł głowę. Na szczycie metalowych schodków rampy, służącej pewnie do załadunku ciężarówek stał mężczyzna. Młody Japończyk w pstrokatym kapeluszu i drogim garniturze.

[MEDIA]http://orig12.deviantart.net/21b1/f/2007/042/1/d/mafioso_katanyah_by_andicted.jpg[/MEDIA]

Facet uśmiechnął się ponuro, odrzucając niedopałek cygara.

- Sir McDonnel przesyła pozdrowienia. – powiedział, po czym sięgnął za pazuchę. Choć jego ruchy były szybkie, Alice widział je jakby w zwolnionym tempie. Mógł zareagować, choć musiał to zrobić błyskawicznie.


Shinsuke i Saito
Udało się! Przetrwał. Mimo podskórnej wręcz niechęci do szpitali Shinsuke zachował spokój i przetrwał wszystkie rutynowe badania, dał radę nawet porozmawiać z lekarzem, który robił wywiad, a także zniósł olewcze podejście ordynatora w trakcie obchodu, czego ukoronowaniem była decyzja, że może zostać zwolniony ze szpitala. Przestrzeżono go tylko, iż powinien zgłosić się na dniach do swojego internisty i jeszcze raz wykonać rutynowe badania nim wróci do pracy. Ponadto przepisano mu kilka witamin... I voila! Sonoraki znów był wolnym człowiekiem!

Akurat wychodził z toalety, gdzie przebrał się w swoje codzienne ubranie i miał zwrócić szpitalną piżamę pielęgniarkom na dyżurce, gdy usłyszał jak jedna z sióstr mówi:

- Bardzo mi przykro, ale Sonoraki-san został już wypuszczony z oddziału.

To był znów ten długowłosy pisarz! Akutagawa jakby czując na sobie spojrzenie, odwrócił wzrok od pielęgniarki i spojrzał wprost na Shinsuke. Obaj poczuli irracjonalne uczucie niesamowitej radości na swój widok… które zaraz potem minęło. Co to było? I czemu wciąż mieli uporczywe wrażenie, że znają się od dawna?!


Haruka i Yamasaki
Kazuo Yuri niewiele się zmienił. Może teraz bardziej wyglądał jak wykładowca jakiejś szkoły artystycznej niż uczniak, niemniej jego uśmiech wciąż miał w sobie ten szczeniacki czar.

[MEDIA]http://miamiink.contentquake.com/files/2007/07/yoji1.jpg[/MEDIA]

Mężczyzna przyjechał samochodem i dosłownie porwał Harukę, prawie wpychając ja na siedzenie pasażera.
- Tak, wiem, masz czas do trzynastej. I punkt 13 odstawię cię pod te drzwi. – powiedział, gasząc wszelkie protesty, po czym szelmowsko dodał – I ani minuty wcześniej.

Choć minęły lata od kiedy się widzieli ostatni raz, Kazuo wciąż zachowywał się wobec tatuażystki z taką otwartością, jakby była jego dziewczyną. W sumie nigdy nie zerwali oficjalnie…

Zatrzymali się na parkingu przed niewielką, ale bardzo urokliwą kafejką o smakowicie brzmiącej nazwie „Domowe Pyszności”. W drzwiach powitał ich niewysoki starszawy już mężczyzna.

- Proszę usiąść i zapoznać się z naszym menu. Ja już kończę zmianę, ale zaraz przyjdzie koleżanka i przyjmie państwa zamówienie. – kelner ukłonił się, po czym wskazał ustronny stolik parze.

Przez cały czas Haruka nie mogła pozbyć się wrażenia, że zapraszając ją tutaj Kazuo miał jakiś ukryty cel. Ten chłopak zawsze coś kombinował… i tym razem również tak było.

Kiedy otworzyli karty, Yuri przybliżył się i szepnął poufnie do ucha Oshiro.

- Dobrze trafiliśmy. Jeśli się nie mylę, ta kelnerka pracuje jako striptizerka w klubie go-go. Mój kumpel, który posiada konkurencyjny Paradise Kiss Club, chce ją podkupić. Jeśli więc to ona… będę miał na nią haka. Bo raczej nie powiedziała szefostwu „Domowych Pyszności”, że dorabia sobie ściągając fatałaszki i tańcząc na rurze. – zachichotał.

Ostatnie słowa dotarły jednak do Haruki bez nośnika sensu. Jej uwaga skupiła się wszak na dłoni, a konkretnie na symbolu króliczych uszu, który znów jasno połyskiwał na jej śródręczu.
 
Mira jest offline