Cigogne gwizdnął.
- Aż tak się zabawiłaś? -odsunął dłoń - Wypróbuj moją łatwowierność Powiedz co takiego zrobiłaś wczoraj, ja cię wypuszczę i wtedy powiesz mi resztę.
-Byłam świadkiem tego jak Fryderyk ściął głowę Gregora i Ziemowita.
Cigogne się zastanowił chwilę.
- A którzy to?
- taki ciemny kudłaty z szablą no i ten kulejący Ventrue - odpowiedziała spokojnie.
- Nie kojarzę i ten co uraził Rigó. Nie powiem, że będę płakał. - puknął kilka razy na próbę zamek - Zaraz.. widziałaś jak ich zabija i nie zainterweniowałaś?
- miało być jedno pytanie, ale jeśli chcesz to Ci odpowiem nie interweniowałam bo wybacz ale cenię swą własną głowę bardziej niż głowy obcych mi spokrewnionych, a gdybym się wtedy ruszyła spadłaby i moja głowa, szczęśliwie nie musimy się już martwić Fryderykiem, mamy za to poważniejszy problem - zawiesiła głos - ale o tym lepiej opowiadać w świetle księżyca, krypta nie daje odpowiedniego klimatu do dalszych rozważań w tym temacie - mówiła to z uśmiechem, radośnie zastanawiając się co on tam robi do jasnej cholery i czemu jeszcze nie wyłamał jeszcze tego pierdolonego zamka.
Cigogne przymierzał się do uderzenia w zamek, ale wtedy padły słowa "Nie musimy się już martwić Fryderykiem" i Kapadocjanin zamarł w miejscu.
- Czemu niby, on miałby chcieć zabić ciebie? - spojrzał na drzwi - Tak czy inaczej, mogę jedynie rozwalić ten zamek siłą, a to by pewnie zwaliło połowę Płocka tutaj.
- Gdybym mu przeszkodziła, jestem pewna, że zabiłby i mnie to był Erebos, który jedynie udawał Nosferatu. Gabriel twierdzi, że w istocie on był balim, balitą, czy czymś takim - nie była pewna jak dokładnie nazywał się ten klan - Rigo miała rację, to nie jego zwłoki badaliśmy z Janem. - mówiła tak lekko i frywolnie jakby nie zdawała sobie sprawy z wagi przekazywanych informacji, ale dokładnie wiedziała co mówi - to może spróbuję podważyć zawiasy od środka.
- Ja też mówiłem, że to nie on… - mruknął Cigogne - Baali zostali dawno zniszczeni, a ty wierzysz na słowo obcemu. - szarpnął kilka razy klamką - Rygiel sprawi, że nici z podważenia zawiasów.
- mówię tylko to co słyszałam, nie znam takiego klanu - wzruszyła ramionami - ale Ereb skrzywdził dwoje spokrewnionych i z jakiego by nie był klanu, nie żałuję, że spotkała go za to kara z rąk miejscowych spokrewnionych.
- To nic nowego, ani taboo dla nas. Zabijać się nawzajem. - westchnął Cigogne - Ponownie jednak nie widzę sensu, czemu miałby cię zabić? Najwyraźniej miał coś przeciwko… jakmubyło i tendrugi, a nie przeciw tobie. Jak na Baali, z tego co mi mówiono, był dość.. spokojny.
- Ziemowit był całkiem rozsądny, a tego drugiego raz tylko widziałam. Czemu miałby mnie zabić kryłam się w cieniu, widziałam jego zbrodnie, jak zamierzał się do obcięcia głów dwóm nieprzytomnym krewniakiem, obawiałam się, że nie pozwoli przeżyć świadkowi i moja głowa poleciałaby jako trzecia. Wybacz jednak szlachetny Cigogne jednak powiedziałam ci już połowę historii a nadal siedzę w zamknięciu, wypuść mnie a poznasz jej resztę, inni nie będą mieli powodu aby uprzedzić cię o niebezpieczeństwie które odkryliśmy, zwłaszcza, że to co się zdarzyło nie koniecznie stawia wszystkich w dobrym świetle …
- Tak jak powiedziałem, nie ma metody, aby to bezpiecznie otworzyć. Również tak jak powiedziałem, zabijanie innych krewnych nie jest określoną prawem zbrodnią… szczególnie tu, gdzie nie ma Księcia. - Kapadocjanin przetarł dłonie - Ja swoje spróbowałem, szczerze nie obchodzi mnie co wy, dzieci, odkryłyście lub knujecie. Jeśli, lub kiedy się wydostaniesz z tej krypty, przekaż reszcie waszego "społeczeństwa", że opuszczam miasto. - Kapadocjanin zaczął odchodzić - Powodzenia.
Olena w duchu zawyła ze wściekłości, ten ciul, ten chuj, ten piździelec, krew zagotowała się w jej żyłach, żeby chociaż mówił prawdę, ale nie wierzyła mu. Wybrała miejsce pomiędzy górną a dolną sztabą w którym drewno wydawało się być najsłabsze i uderzyła z pełną siłą.
Cigogne stał oparty o wyższy nagrobek patrząc jak Olena siłą wyłamuje drzwi do krypty.
- A jednak ci się udało. Widzisz co się dzieje, kiedy polegasz na własnych umiejętnościach?
- chciałam być uprzejma i nie demolować Twej domeny, wybacz że nie udało mi się uniknąć pewnych zniszczeń. Dziękuję za okazaną mi życzliwość i już nie będę nadużywać gościnności gospodarza. - skinęła głową w pełnym szacunku ukłonie - wybaczcie wzywają mnie obowiązki.
Cigogne odprowadził spojrzeniem Olenę, po czym wrócił nim na chwilę z powrotem do zniszczonego wejścia do krypty, rozejrzał się czy nikt ich nie widział, po czym zachichotał pod nosem i również ruszył na miasto. Jak to dobrze, że następnej nocy już go tu nie będzie.