Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-07-2017, 23:08   #20
liliel
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
Anna przybyła do klasztoru bez uprzedzenia. Poprosiła o oficjalne widzenie z Kolombanem i uzyskawszy zgodę poszła do wskazanej Komnaty gdzie czekał na nią mnich.
-Chcę ci oszczędzić kłopotów - zaczęła z mieszaniną szczerości i zatroskania. - Dlatego proszę cię o szczerość, panie. Ile jesteś Diablom winny?
Lasombra drgnął i spojrzał na gościa spod krzaczasztych brwi.
- Ile by to nie było, nie ma komu oddać.
- Jest skoro kwotę w pośpiechu zbierasz. Osobiście ja odbierze?
Za Kolombanem przesunęły się i zadrgały cienie, plama mroku przelała się z kąta pod sufit. Oczy Lasombry też były czarne jak głęboka noc.
- Sugerujesz mi zdradę, panienko? Czegoś... takiego oczekiwałem ze strony Gertrudy. Po tobie spodziewałem się większej stateczności. I rozsądku.
-Zdradę? Bynajmniej. Myślę, że masz względem nich dług, zaciągnięty gdy jeszcze w niełaskę nie popadli. Dali ci pieniądze pod inwestycje a teraz chcą je wycofać nim ona przyniosła spodziewane zyski bo im sie spieszy. Lojalność wobec księcia w teorii nie zwalnia cię ze spłaty zaszłych długów i to cie stawia w obecnych problemach. Ale ja mogłabym ci pomóc wyjść z tej sytuacji i z twarzą i z gotowizną.
- W jakiż to sposób? - przyjrzał się jej raz jeszcze. Uważnie. I z niedowierzaniem. Ale ludzie i jego nieumarli jego pokroju nie zwykli zamykać sobie dróg przed zerknięciem, dokąd prowadzą. Cienie zastygły na swoich miejscach, wtuliły się w kąty.
- Chcesz sprzedać klasztorne ziemie i - odgięła z wystawionej piąstki kciuk. - Ja je zakupię. A dokładniej rodzic mój. Podpiszemy stosowne kwity a pieniądz dojedzie potem. Dwa - do kciuka dołączył palec wskazujący - Umówisz z Bozywojem spotkanie by mu sumę przekazać, tyle że niedługo później wpadnie na grupę łowców prowadzoną przez miłościwie nam panującego. Książę dobra ów skonfiskuje, by ci je po cichu oddać w zamian za pomoc i lojalność. Grosz do ciebie wróci a zobowiązania znikną. Ewentualną winę za pojmanie Bożywoja wezmę na siebie, jestem wszak niewygodnym szpiegiem w służbie Aureliusa.
- A skąd pewność, panienko - spytał mnich, przechylając się w tył na krześle, w oczodołach znów rozlały się cienie, jeziora mroku - że mości kasztelan będzie chciał wadzić się z Bożywojem. Akurat najbardziej rozsądnym z rodu Skrzyńskich?
-Ponieważ uważa, ze ten bedzie mu chciał odebrać ziemie. Choć, fakt, o to Aurelius nie dba zanadto - zgodziła sie. - Niemniej najbardziej na świecie książę chce zakończyć swoją misje w Żywcu. A Bozywoj wie jak to zrobić. Dlatego, na rozkaz księcia, deptam mu po piętach w ostatnich dniach. Nie mówię że książę od razu zarządzi jego egzekucję, ale na pewno chętnie go na swoich ziemiach pojmie by informacje z niego wycisnąć. A wtedy może przejąć kwity od ciebie. A ze nie odda? Księciem jest. Urażonym, ze rywal na jego terytorium wjechał zbrojnie, bez zaproszenia.
- Wiele ryzykuję, a nic z tego nie mam. Równie dobrze w tej chwili ogłosić mogę wielką pokutę, zamknąć klasztor i nie puszczać nikogo, aż się burza przetoczy.
A raczej poczekać i klaskać do ostatniego uderzenia gromu, jak to zrobił ostatnim razem.
-Skrzyńscy chcą swoich pieniędzy. Bożywoj na pewno cię odwiedzi by je odebrać. Jest już w okolicy Żywca. Ja ci oferuje zwrot tej sumy, zapewne niemałej. Sam wiesz, że interesa kiepsko ci idą. Jesteś gotowy na następne straty?
- Jak na razie, panienko, Kraków nie odpłacił mi się za krew moich dzieci, w walce ze Skrzyńskimi przelana - wskazał sucho. - Takie to z wami interesy.
Anna potarła palcami skroń.
-A co… jakbym z księciem pomówiła aby zezwolił na potomka dla ciebie? Wydasz nam Bożywoja?
- Za to, iż pomówisz? Nie, panienko. Za zgodę Krakowa, nie Aureliusa… rozważyłbym.
-Co to za różnica? Możesz mieć potomka albo go nie mieć. - rozłożyła ręce zawiedziona. - A w jaki sposób Kraków obiecał odwet wziąć za twoje dzieci? Nie aby Skrzynscy ich usiekli?
- Czy aby nie zginęli syn mój i córka, by Żywiec trafić mógł pod płaszcz wpływów Krakowa?
-Ale z czyjej ręki padli? Kto ich serca kołkiem przebił? Czyje oczy zadające ból widziały twe dzieci jako ostatnie? To bez znaczenia jest?
Na surowej twarzy mnicha pojawiły się pierwsze oznaki irytacji.
- Przypomnij starcowi, w czyim imieniu składasz propozycje i rozdrapujesz me rany?
-Nie chcę rozdrapywać twoich ran, panie. - Anna skupila sie na mankiecie sukienki. Docierało do niej, ze przegrywa tą bitwę. - Wyszłam z propozycjami, nie zamierzam cie do niczego przymuszać. Jeśli nie chcesz kasztelanowi ułatwiać zadania, nie ułatwiaj. Zostańmy wiec przy zakupie ziemi. Rozumiem ze zależy ci na czasie, a szybciej sprzedać całość jednej osobie niż szukać małych kupców.
- Brat Zachariasz pokaże ci mapy i opowie o gruntach. - Lasombra spoglądał nieruchomo w oczy Anny. - Cenię twą patronkę, choć nie zawsze się z Bernadettą zgadzam - rzekł po chwili. - Obiecałem jej, że ci wadzić nie będę, ale nie wystawiaj więcej na próbę mojej pokory, dziecko. Jak wszystko, ma ona swoje granice.

Ogólny pomysł wydawał się niezły ale gdzieś Anna źle ugryzła sprawę o Lasombra się koniec końców zbiesił. No trudno. Nikt nie twierdził, że polityka jest prosta a Kapadocjanka dopiero ledwie pośród niej zaczynała raczkować. Głupotą byłoby spodziewać się samego pasma sukcesów, niemniej i tak była Anna przygnębiona. Uważała, że w którymś momencie zawiodła i zaprzepaściła szansę.

Zajęła się więc sprawą dzałek. Stosowne oferty przesłała przez najętego posłańca ojcu i Bernadecie. Grunty tak tanie, że grzech nie wziąć. Ojciec ją pochwali. Zamiast się tym cieszyć rozpamiętywała w kółko nieudane rozmowy z Kolombanem.
 
liliel jest offline