Nie było czasu na obwinianie się. Nie było czasu na obwinianie kogokolwiek. Nie było też czasu na żałobę ani nawet pożegnanie z Wachlarzem. Megan zdążyła tylko obetrzeć ręce z krwi a potem zamknąć martwe oczy Wieloświatowca .
A potem wszystko zadziało się naraz - ziemia się rozstąpiła, wojownicy Nar zaczęli padać a Wachlarz usiadł. Aby za moment rozlać się jak cuchnące błoto. Megan wbiła palce w ramię Enocha. I wtedy ją/go zobaczyła wysoka, smukła postać. Maska. Jej palce zacisnęły się jeszcze mocniej, ale tylko na sekundę.
Ruszyła w stronę Stosu, gdzie spodziewała się go/ją spotkać. Znaleźć. Pokonać. Czy była już gotowa na to spotkanie? Tego nie można było stwierdzić aż do momentu, kiedy spotkanie się odbędzie. Biegła lekko, jakby jej ciało nie pamiętało o już bitwie, w której właśnie brała udział, ani o energii, którą spożytkowała nad ciałem Wachlarza.
Biegła – inni rozstępowali się przed nią, a może to ona mijała ich, nie zwalniając? Trudno było określić. Nie zastanawiała się and tym. Nadszedł czas konfrontacji. Już wiedziała, po co wróciła do tego świata.
__________________ A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić. |