Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-07-2017, 07:50   #21
Asenat
 
Asenat's Avatar
 
Reputacja: 1 Asenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputację
Agota sumiennie wykonywała swoje obowiązki, choć jak na związanego krwią ghula nadal wykazywała umiarkowany entuzjazm jak i okazywała sie słaba do przejrzenia. Anna podejrzewała, ze taki był jej naturalny talent albo umiejętności wyuczone na diablim dworze.
-Katarzyna na prawdę trzymała pieczę nad twoją cnotą czy była to jedynie wymówka jaką ostudzałaś Bożywoja?
- Gniewna by była, jak zawsze, gdy ktoś jej własność zepsował - dłonie ghulicy obierające suknię Anny z białych kłaczków kurzu nawet nie drgnęły. - A mości Włodek stawał zawsze za nią. Miałby mości Bożywoj dwoje ich przeciw sobie. I królik może się bronić przed wężem, pani. Kupimy może jedwabiu na halki?
-Jeśli ci szycie sprawia przyjemność to kup - trzosik rozsupłała i wręczyła ghulicy kilka monet. - A mnie tez sie przyda coś bardziej wystawnego. Preferuję czerń i biel.
Szczotką przejechała po całej długości kruczoczarnych włosów.
-To niemowlę to był wampir, prawda? Katarzyny dziecię. - zagapiła sie w swoje odbicie w lustrze. - Musiała bardzo cierpieć. Z powodu braku dziecka. Żal mi jej.
Agota pokręciła głową, wyjęła szczotkę z dłoni Anny i sama się wzięła za czesanie.
- Dawali mu krwi. Ale wampierz to nie był. Chyba że inny niż wszystkie, com je widziała. Pani cierpiała. A potem pan cierpiał razem z nią.
-Wywieźli je z sobą czy Katarzyna je uśmierciła pojąwszy, ze to nie ma sensu?
Anna pomyślała o tym co uczyniła względem Paszko i poczuła, po raz pierwszy, pewną z Katarzyną zbieżność. Nić porozumienia.
Powinna sie Anna wstydzić. Właściwie jakie miała prawo wpychać sie w Skrzynskich życie? Szpiegowała ich, poznawała jeden za drugim ich sekrety aż owładnęło ja uczucie, ze te osoby prawdziwie zna. Rozumie ich emocje, ich pasje, ich dylematy. A naprawdę była tylko złodziejką. Złodziejką życia innych, bo własne miała żałośnie ubogie. Poświęcone między księgi i służbę księciu. Sroka-złodziejka. Zabawne.
- Nie wiem, pani. Jak do alkowy zeszłam, gdy zbieżeli, to pusta była kołyska. Ale pani zawsze syna ze sobą woziła. Nie zostawiłaby go - w głosie Agoty dźwięczała pewność. - Prędzej porzuciłaby wszystko inne.
-Kocha, jak matka dziecko. A Włodek? Robił jej kiedyś afronty ze uczyniła z dzieciątka na zawsze bezradne niemyślące stworzenie?
- Kiedy ona nic nie uczyniła - Agota spojrzała w oczy Anny w lustrze. - Z trupkiem maleńkim w maleńkiej trumience tu z Węgrzech zjechała pani, a ja z nią. Pan tak poczynił, że ruszało się. Życie mu wrócił.
-Czyli nekromancja - zaskoczyło ją to jednak. - Włodek to dla niej uczynił.
Ale ją musi kochać - pomyślała. Jeśli Diabły tak samo nienawidzą jak kochają, to zaiste będzie Anna w kłopocie.
I nagle ja olśniło. Katarzyna musi pragnąc najbardziej jednego - by jej dziecko dorosło. Sama na jej miejscu tego by wyczekiwała. A Włodek - wprawny nekromanta, moze szukać sposobu. Ciekawe czy na stosowne księgi natrafił. Moze nawet rozwiązania nie pośród Tzymisce a pośród Cappadocian powinien szukać? Oba klany studiom nad śmiercią sie oddały, choć inaczej.
-A starego Skrzyndkiego kiedyś widziałaś? Śpiącego Węża?
Kiwnęła głową oszczędnie.
-Podejrzewasz dokąd mógł uciec? I dlaczego go własni synowie odstawili?
- Trudno ukryć powłokę tak nieludzką w podróży - oceniła chłodno ghulica. - A pośpiech był. Nie spodziewała się pani, ni panowie, że przegrają. Zdrada ich zaskoczyła. I ci, co przyszli za tym, co teraz na Grójcu władzę sprawuje.
- A czemu, jak myślisz, zdradzili? Skoro tego Skrzyńscy nie brali pod uwagę? Właściwie tylko Pężyrka i rodzic jej. To oni tak szalę przechylili?
- Za nimi moc ludzi poszło. Tych prostych, ale i szlachty drobnej. A zdradzili… niektórzy rodzą się do służby. Inni jarzma żadnego nie zniosą. Sfory kasztelana wystraszyć się nie wystraszyli pewnikiem. Pan Bożywoj Pężyrkę i rodzica jej do polowań wytresował. Oni się nie bali niczego.
-Gdy sie psa od maleńkości chowa trzeba brać pod uwagę ze kąsać moze. Choć gdyby go głaskać i karmić to nie wierze by przeciw panu wystąpił. Bozywoj bywał okrutny. Walka mu dawała napęd do życia i inne kwestie bagatelizował. Niesłusznie.
Agota rozważyła spostrzeżenia Anny.
- Skoro pani tak mówi. Włosy zapleść w warkocze?
-W jeden - poprosiła. - Dlaczegoś sie Włodka bała bardziej niżBożywoja?
Ghulica długo szukała odpowiednich słów. Nie spieszyla się, a jej zręczne dłonie niespiesznie plotly węzły warkocza .
-Bowiem pan jeno jeden cel miał, jak i pani. A kto ma jeden cel, ten najgorsze zbrodnie dla niego popełni. Mości Bożywoj miał swe kaprysy. Ale nie był… - zamyśliła się znów - Ślepy. W niczym, co czynił. Przewidywał skutki swych działań. Potrafił odstąpić, choć go ku zwyciezaniu stworzono.
-Dlaczego ich wiec nigdy nie opuścił? Zdaje mi sie ze on z nich najrozsądniejszym jest.
- Czy pani opuściłaby pana, gdyby się zagubił? - Chłód spostrzeżeń Agoty był kojący jak zimny dotyk płyty nagrobka.
-Czyli wierny jest. Kocha brata, mimo iż brat najmocniej kocha swoją żonę. A jakie misl wiec Bozywoj stosunki z Katarzyną?
- Najchętniej… - ghulica pozwoliła sobie na cień cienia rozbawionego uśmiechu - żadne. Albo małżeńskie. By panią jak mąż żonę do dyscypliny przywieść.
-Małżeńskie tylko w kwestiach dyscypliny, czy również zywionego do niej uczucia? - Anna w wizjach dotyczących Bożywoja nigdy nie spostrzegła Katarzyny, tylko łowy i walkę. Żadnego śladu kobiet. - A właściwie skoro Skrzynski w parze byli jako żmija, a on sam - jak królik, dlaczego nie poszedł za bratem i tez sobie żony nie wziął?
- Pani trwała tylko by jedno osiągnąć. Mości Bożywoj trwał by doglądać ziemi. Pragnął panią okiełznać. Czy jej samej pragnął, nie wiem i wiedzieć nie chcę.
-Wiem, ze Tzymisce przywiązani do ziemi, ale to przecież nie ich ziemia. To znaczy nie rodzinna. Skąd oni właściwie pochodzą?
Tego służka nie wiedziała, lecz wysunęła domysł, że skądkolwiek pochodzili bracia Skrzyńscy, było to jedno miejsce, i łączyła ich tak krew śmiertelnych rodziców, jak i nieumarłego ojca.
Anna dała Agocie znak żeby zakończyła fryzurę.
-Aaaa, ostatnie - przypomniało jej sie. - Kojarzysz dwójkę podróżnych. Mogli mieć odmienną urodę. Ją zwano Lamia, jego… moze Kapadocjan? Ciekawi mnie czy to oni przybyli do Skrzynskich, czy Skrzynscy poszukiwali tutaj ich?
- Imion nie pomnę. Lecz ich pamiętam. Ją zwłaszcza, bo jej pocałunek sprowadzał zarazę i pan Bożywoj w gniew wpadł, że bydło mu zakazi. Kazał jej krew świni z pucharu pić. Pan Włodek zaprosił ich. Z jakiegoś miasta wielkiego… - zadumała się, ale nazwy nie wyciągnęła z pamięci.
- A czy aby nie po ich wizycie wyschłe truchełko z trumienki nie ożyło?
Ghulica kiwnęła potwierdzająco głową.
- Ruszało się… lecz nie płakało. Nie gaworzyło. Nie reagowało. Pani oczekiwała znacznie więcej… - Agota wywinęła równomiernie w palcach krańce nakrochmalonej kryzy, twarz miała gładką i bez śladu jakiejkolwiek emocji, oczy bez wyrazu, ale Anna wyczuła jakieś resztki dawnego wzburzenia. - Pani pochwyciła owego cudzoziemca i zabiła, a pan długo jeszcze dziecko krwią jego karmił.
 
Asenat jest offline